Jedną z pierwszych swoich notek na s24 (10.01.2024) napisałem na temat wirujące spirali bezprawia. Tamtą notkę zakończyłem pytaniami:
Czy jest jakaś siła, która wirującą już spiralę nienawiści i bezprawia powstrzyma? Czy musimy czekać, aż siły odśrodkowe wyrzucą w kosmos tę wirującą spiralę?
Niestety, z miesiąca na miesiąc mamy coraz to nowe delikty bezprawia. Proces łamania prawa w dniu wczorajszym osiągnął nowy szczyt, który można porównać do podpalenia Reichstagu w 1933r.
Akrobatyczne popisy rozpoczął wczoraj w TOK FM Ryszard Kalisz (PZPRowski aparatczyk) informując, że jeżeli w spornych sprawach związanych z procedurą wyborów prezydenckich rozstrzygać będzie nieuznawana przez niego Izba Sądu Najwyższego, to wybory się nie odbędą. Wówczas trzeba będzie, jego zdaniem, poczekać do wygaśnięcia kadencji obecnego prezydenta, a jego funkcje obejmie marszałek sejmu. Ogłosi on nowy termin wyborów, a w międzyczasie uchwali się nową ustawę o Sądzie Najwyższym.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,31554164,czlonek-pkw-o-ostrych-slowach-andrzeja-dudy-nawet-sie-usmialem.html
Nie trzeba być wybitnym znawcą prawa, aby zrozumieć, że tenże komunistyczny aparatczyk, proponuje działania stalinowskie, czyli totalnie bezprawne. Moim zdaniem ta jego wypowiedź jest agitacją do przestępstwa.
Zarazem tenże człowiek wykazuje się w swojej komunistycznej agitacji totalnym manipulantem. On musi wiedzieć, że kwestionowanie legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oznacza, że wybory parlamentarne w 2023 były nieważne, bo zatwierdziła je właśnie ta Izba Sądu Najwyższego. Oznacza to dalej, że obecny parlament działa nielegalnie, nie ma żadnego legalnego marszałka, a Kalisz nie jest członkiem PKW, bo wybrał go nielegalny parlament.
Parę godziny później premier informuje, że rząd przyjął uchwałę w sprawie "przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa". To przeciwdziałanie ma polegać na tym, że rząd i sejm będą do orzeczeń sądowych dopisywać adnotację o nielegalnym statucie organu, który dokonał danego orzeczenia. De facto będzie to znaczyło, że dany akt jest nieważny.
Ta uchwała rządu jest tak samo pokrętna i wewnętrznie sprzeczna, jak wyżej wspomniany bełkot Kalisza. Rząd nie ma żadnych podstaw prawnych, aby decydować o ważności orzeczeń sądów lub Trybunału Konstytucyjnego. Takie działania rządu oznaczają zanegowanie konstytucji i wszelkich ustaw, czyli mamy do czynienia z aktami analogicznymi do tych, jakie podjął Hitler po podpaleniu Reichstagu.
Dzień podsumował Bodnar dumnie ogłaszając: "W ten sposób ponownie stanęliśmy po stronie demokracji, praworządności, wartości europejskich i praw obywatelskich. Przede wszystkim jednak cały czas bronimy Konstytucji RP jako fundamentu naszej państwowości"
Nie wiem, czy on jest tak głupi, czy za totalnych głupków ma polski naród. Przecież te uchwały rządu nie mają żadnego oparcia w konstytucji. Konstytucja nie daje rządowi uprawnień do takich działań. Porządek prawny można zmieniać ustawami, a rząd przez cały rok nie przygotował żadnej ustawy, która miałaby naprawić kryzys konstytucyjny w obszarze sądownictwa. "Naprawa" przy pomocy uchwał rządowych jest zwyczajnym łamaniem prawa, pogwałceniem konstytucji.
Wiele wskazuje na to, że Tusk obawia się wyborów prezydenckich i dlatego złamie każdą normę prawną, która będzie mu przeszkodą w obsadzeniu w pałacu prezydenckim własnej marionetki.
Dyktatura w Polsce osiągnęła wczoraj nowy poziom.
Źle to się skończy dla nas wszystkich. Każda dyktatura, nawet te, które znajdowały poparcie społeczne, sprowadzała tragiczne skutki dla wszystkich obywateli.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo