Czarnoksiężnik. Przebiegły rzemieślnik w sztuce kreowania mitów politycznych
5 czerwca opublikowałem notkę, którą adresowałem do zwolenników obecnego premiera, aby napisali, za co go cenią.
W komentarzach pod tą notką wypowiedział się tylko jeden bloger, który docenia Tuska za to, że obudził naród w głosowaniu 15 października. Przy okazji mego komentarza pod notką Czy kłamanie Tuska to już mitomania inny z blogerów napisał: Nie cenię Donalda Tuska, aczkolwiek uważam go za sprawnego polityka. Cenię jedynie - choć nie ze wszystkim - linię polityczną, którą reprezentuje on i jego partia.
Muszę przyznać, że w pewnej mierze zgadzam się z twierdzeniami obu autorów, aczkolwiek wymienione przez nich dokonania Tuska interpretuję inaczej. Obaj autorzy tych komentarzy doceniają Tuska za jego sprawność polityczną. I w tym zgadzam się z nimi. W swoich krótkich wypowiedziach nie wyjaśnili oni, na czym ta sprawność polega. Ja natomiast postrzegam Tuska jako zręcznego i przebiegłego rzemieślnika w kreowaniu mitów politycznych, przy pomocy których manipuluje emocjami potencjalnych wyborców (pozytywnymi do siebie i negatywnymi do przeciwników). W kreowaniu mitów i zręcznym wykorzystywaniu mediów do ich upowszechniania Tusk nie ma w polskiej polityce sobie równych. On działa jak czarnoksiężnik (por. wawel24, Wokeizm). Każde wydarzenie, także dla niego niekorzystne, potrafi wpisać w swoje mity. Często ujmuje te mity w formie lapidarnej. Są to magiczne słowa czarnoksiężnika, wrogie zaklęcia skierowane przeciwko PiS-owi.
Są dwa podstawowe mity Tuska.
Pierwszy mit: PiS jest totalnym złem. Jest złodziejską mafią, sprawcą wszelkich nieszczęść i zniszczeń.
Drugi mit: doskonałe dobro zapewnią rządy PO, pod jego kierownictwem.
Oto przykład życzeń noworocznych z grudnia 2022r, w których Tusk ograniczył się do propagowania obu tych mitów.
Mam dwie dobre wiadomości. Pierwsza jest taka, że 2022 naprawdę za chwile będzie za nami i dobrze że się kończy, bo to był rok smutnych rekordów. Drożyzna, złodziejstwo, czasami wręcz niewiarygodna głupota władzy, której zwieńczeniem był słynny wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji. Druga dobra wiadomość to to, że ten nowy – 2023 rok – może być zupełnie inny, może dopiero od jesieni, ale naprawdę wszystko zmieni się na lepsze. Tak coś w sercu mi mówi, że ktoś kiedyś nazwie rok 2023 rokiem polskiego odrodzenia.
Drugi z mitów jest trudniejszy do propagowania, ponieważ - jak każdy mit - potrzebuje odniesień do faktów, a w przypadku tego mitu trudno znaleźć w bieżących wydarzeniach jakieś dokonanie Tuska, które mogłoby zadowolić wyborców. Dlatego Tusk koncentruje się na propagowaniu mitów, które stymulują nienawiść do PiSu. Robił to w czasie rządów PiS, jak i po 13 grudnia, gdy sam stoi na czele koalicji sprawującej władzę. Propagowaniu antypisowskiego mitu służą m.in. komisje sejmowe i działania ministra sprawiedliwości.
Każde też wydarzenie, które jest niekorzystne dla wyborców, Tusk odnosi do PiSu, nawet w przypadku, gdy PiS nie miał z danym zdarzeniem żadnego związku. Również własne, kontrowersyjne decyzje Tusk przykrywa negatywnymi mitami, jak np. informację o zaniechaniu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego przekazuje słowami, że będzie to koniec Centralnego Przewału Kapitału. Na informacje o nadmiernym deficycie budżetu Tusk reaguje deklaracją, że zobowiązuje trzech ministrów do działań śledczych, by udokumentowali i odzyskali 100 mld złotych "ukradzione" przez PiS.
Stosunkowo szeroka recepcja mitów Tuska ma wielorakie przyczyny. W wielu przypadkach negatywne mity Tuska trafiają na podatny grunt. Dość znaczna liczba wyborców koalicji 13 grudnia ma własne powody, by nienawidzić PiSu. Należą do nich pozbawieni wysokich emerytur byli funkcjonariusze SB i ich bliscy, środowisko LGBT, a także sporo wyborców z innych powodów. Tuskowym mitom ulega chyba jednak także jakaś część wyborców, która była w pewnym stopniu beneficjentem rządów PiS, jak np. osoby pobierające 500 plus czy emeryci pobierający 13 i 14 emerytury.
Znaczący wpływ na recepcję mitów Tuska mają media, dziennikarze, różnego rodzaju celebryci i trolle. Wiele też wskazuje na to, że do propagowania tych mitów zatrudniani są (choćby pośrednio) płatni hejterzy, czego przykładem jest Sok z Buraka i Pablo Morales.
Wyborcy zainfekowani antypisowskim mitem nie są w stanie uzasadnić merytorycznie swego przekonania. Powtarzają jedynie, jak trolle, ogólne antypisowskie mity, w których za wszelkie negatywne wydarzenia i procesy gospodarczo-społeczne oskarżają PiS. Przykładów takiego zainfekowania antypisowskimi mitami mamy aż nadto w komentarzach na s24. Tu zacytuję jeden taki komentarz, w którym autor broni Tuska przed zarzutami, że premier niczego nie robi:
Za dużo mu przypisujecie. Jeszcze nic nie zrobił bo PIS wszystko zabetonował. Obraz ruiny i rozpaczy to wciąż obraz pozostawiony po Pisie.
Fanatyczna wiara w mity (wszelkie mity) jest odporna na argumenty. Mity (zarówno religijne, jak i polityczne) mają to do siebie, że zwykle wzbudzają skrajne emocje i oceny. Jedni zdecydowanie je odrzucają, a inni bezkrytycznie przyjmują. Ci pierwsi krytykują mity, a ci drudzy wierzą w nie, często wręcz fanatycznie.
Inne tematy w dziale Polityka