Nieporadność propagandowa PiSu.
Do słów szefowej Komisji Europejskiej o polskich obozach zagłady nie odniósł się -jak dotąd - Donald Tusk, który w mediach społecznościowych na bieżąco komentuje wystąpienia prezydenta i J. Kaczyńskiego. Na portalach onetu oraz interii dzisiaj już nie ma żadnej wzmianki na temat wypowiedzi Ursuli von der Leyen. Zmowa milczenia. W interii jest jednak komentarz wypowiedzi Tuska o Kaczyńskim. Cytuję:
"W niedzielne popołudnie Donald Tusk podzielił się w sieci nowym nagraniem.
<Myślałem, czy skomentować jakoś wystąpienie prezesa, ale na szczęście ktoś zajął mnie naprawdę ważnymi sprawami>"
Tusk znalazł czas na szyderczy komentarz z Kaczyńskiego, ale milczeniem pominął skandaliczną wypowiedź Ursuli von der Leyen. Natomiast Skorski za słowa szefowej KE zdążył winą obarczyć PiS (J. Wojciechowskiego).
A jak zareagowali na ten stan rzeczy prezydent i Kaczyński. Milczą. Pomijając merytoryczny aspekt skandalicznej wypowiedzi szefowej Komisji Europejskiej i milczenia Tuska, PiS w tej sprawie ujawnia swoją indolencję propagandową. W podobnej sytuacji Tusk "zaorałby" PiS. Ursula von der Leyen "podrzuciła" PiS-owi potężne paliwo propagandowe przeciw Tuskowi, którego politycy ZP nie potrafią zdetonować. Epatowanie Tuska określeniem "niemiecki agent" propagandowo bardziej szkodzą PiS-owi niż Tuskowi. Natomiast "narzędzie, które PiS-owi wcisnęła do ręki" szefowa KE, zostało odrzucone, choć można było zrobić z niego "miażdżący" użytek.
Ta sytuacja jest konkretnym przykładem nieudolności propagandowej PiSu i demagogicznych zdolności Tuska, o czym w notkach i komentarzach pisało już wielu przede mną.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo