Wczoraj ukazała sie notka:
Szok w Irlandii, bo referendum nie poszło zgodnie z planem. "Gazeta Wyborcza" pełna obaw
https://www.salon24.pl/newsroom/1365753,szok-w-irlandii-bo-referendum-nie-poszlo-zgodnie-z-planem-gazeta-wyborcza-pelna-obaw#comment-25949651
Skandal związany z molestowaniem duchownych, wstrząsy społeczne lat 60-tych, materializm i "zły klerykalizm" przyczyniły się do dramatycznego upadku Kościoła katolickiego w Irlandii w ciągu ostatnich 50 lat.
Ja dobrze pamiętam to uczucie z czasów mojej katolickiej szkoły w Dublinie we wczesnych latach dziewięćdziesiątych: mogliśmy śmiać się z katolicyzmu, mogliśmy go ignorować, ale nie mogliśmy go otwarcie kwestionować - i rzadko pytaliśmy, dlaczego tak jest.
W jakiś sposób otwarte odrzucenie katolicyzmu byłoby taką samą zdradą jak apostazja. Choć przewracaliśmy oczami lub naśladowaliśmy skrzekliwe głosy nauczycieli lub szkolnego księdza, nigdy tak naprawdę się nie sprzeciwialiśmy. Potrzeba było ogromnego zastrzyku moralnego oburzenia, zanim zostało to szeroko znormalizowane. Jest to transformacja, którą próbowałem opisać w mojej nadchodzącej książce Unholy Catholic Ireland: Świecka moralność, religijna hipokryzja i irlandzka irreligia.
Święta katolicka Irlandia.
Na początek musimy powrócić do czasów, gdy katolicyzm był głównym uzasadnieniem istnienia niepodległej Irlandii. Posłuszeństwo Jedynemu Prawdziwemu Kościołowi było sposobem na potwierdzenie irlandzkiej odmienności, zwłaszcza od "pogańskich Anglików". Paradoksalnie, posłuszeństwo było wyrazem irlandzkiej wolności. Obowiązkowa publiczna pobożność pomogła również ocalić dumę narodową, ustanawiając duchową wyższość jednego z najbardziej ekonomicznych i czasowych społeczeństw Europy Zachodniej.
Podczas gdy związek między irlandzkością a katolicyzmem jest starożytny, został on wzmocniony w XIX wieku, krytycznej erze w rozwoju świadomości nacjonalistycznej nie tylko w Irlandii, ale w Europie bardziej ogólnie. W wyniku Wielkiego Głodu w latach 1845-1849 do władzy doszedł pierwszy irlandzki kardynał, Paul Cullen. Rozbudował infrastrukturę kościelną i personel, niestrudzenie pracując nad przekształceniem religijnych zachowań i tradycji narodu zgodnie z surową rzymską wizją swojego konserwatywnego mistrza, papieża Piusa IX. Większość z zadowoleniem przyjęła nowych dyscyplinatorów. Około 45% populacji uczestniczyło w cotygodniowych mszach w czasie głodu. W kolejnych dziesięcioleciach liczba ta wzrosła do 95%. Księża zaczęli zajmować potężną i niekwestionowaną pozycję w irlandzkim życiu, która została wzmocniona dopiero po uzyskaniu niepodległości w 1922 roku. Być może kwintesencją wizualnego motywu Irlandii po uzyskaniu niepodległości, który można było znaleźć w wielu domach niemal jak obowiązkowe zdjęcie totalitarnego przywódcy, było Najświętsze Serce Jezusa, masowo produkowany obraz przedstawiający androgynicznego Chrystusa z krwawiącym sercem owiniętym cierniem. Zgodnie z tym, co wpływowy socjolog Tom Inglis określił mianem "moralnego monopolu" Kościoła, bycie dobrym Irlandczykiem oznaczało bycie (lub bycie postrzeganym jako) dobry katolik. W rezultacie codzienne życie było owinięte siecią sygnałów behawioralnych wskazujących na wierność etniczno-religijnej grupie.
Tak już nie jest.
Religijna bańka, która oddzieliła Irlandię od zachodnioeuropejskiej sekularyzacji, pękła. Frekwencja na mszach spadła znacznie poniżej poziomu sprzed kryzysu. Irlandzcy księża, niegdyś tak dominujący i liczni, są wymierającą rasą; każdego roku szkoli się ich zaledwie garstka. Zakodowane w konstytucji katolickie nakazy przeciwko małżeństwom osób tej samej płci, aborcji i bluźnierstwu zostały odrzucone przez wyborców w serii publicznych referendów począwszy od 2016 r., co często uważa się za oznakę, że większość populacji jest obecnie wyraźnie postępowa w swojej orientacji społecznej. Sekularyzacja dotarła nawet do samego kardynała Cullena, którego szczątki musiały zostać niedawno usunięte po tym, jak jego miejsce pochówku (nieużywane seminarium) zostało sprzedane deweloperom. Z czasem pojawi się więcej infrastruktury religijnej. Poza "specjalnymi okazjami", takimi jak Boże Narodzenie, śluby czy pierwsze komunie, ogromne brutalistyczne kościoły wzniesione po odzyskaniu niepodległości, aby pomieścić tłumy wiernych, wydają się grobowe i przepastne.
Szybka sekularyzacja i inwersja Kościoła.
Zmiana ta nastąpiła niezwykle szybko. W większości zachodnioeuropejskich społeczeństw utrata zainteresowania sprawami religijnymi przebiega zgodnie z międzypokoleniowym wzorcem, przy czym każde pokolenie praktykuje, modli się i wierzy nieco mniej niż poprzednie. Co niezwykłe, Irlandia wykazuje zarówno międzypokoleniowy, jak i okresowy spadek religijności. Oznacza to, że podczas gdy każde pokolenie jest mniej religijne niż poprzednie, od początku XXI wieku wszystkie irlandzkie pokolenia deklarują się jako nieco mniej religijne. Nie brakuje złożonych i wzajemnie powiązanych czynników przyczynowych dla "międzypokoleniowej" części tego równania. Obejmują one rozwój gospodarczy, szybki rozwój szkolnictwa wyższego, przystąpienie do UE, dostęp kobiet do siły roboczej i wynikający z tego upadek tradycyjnej "irlandzkiej matki" jako domowego egzekutora religijnego, masową imigrację (prawie jedna na sześć osób urodzonych za granicą), spadek masowej emigracji (co oznacza, że więcej osób, które mogą chcieć zmian, pozostaje w domu) oraz globalizujące się technologie, takie jak telewizja i Internet. Wciśnięta pomiędzy Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, Irlandia definitywnie przestawiła się na anglosaski kapitalizm wolnorynkowy zamiast katolickiego izolacjonizmu. Proces ten rozpoczął się pod koniec lat 60-tych, ale przybrał na sile podczas boomu gospodarczego z połowy lat 90-tych, znanego jako "celtycki tygrys".
Ale ta zmiana w kierunku zamożności i konsumpcjonizmu mogła po prostu spowodować, że katolicyzm przesunął się na peryferie życia ludzi. Nie jest to wystarczające wyjaśnienie coraz szybszego odrzucania przynależności katolickiej od początku XXI wieku.
Drugą część równania (okresowy spadek, całkowity brak przynależności) można lepiej zrozumieć jako wynikającą z moralnego sprzeciwu wobec irlandzkiej teokracji katolickiej. Obejmuje to zwrot w kierunku antynostalgicznej postawy moralnej opartej na odrzuceniu "ciemności" przeszłości. Ciemność ta składa się z karzącego charakteru systemu katolickiego po uzyskaniu niepodległości i prawdziwie spektakularnej hipokryzji wielu jego duchownych paragonów. Na przestrzeni XX wieku ci, którzy zepsuli jednoczący narodowy wizerunek katolickiej świętości, w szczególności kobiety lub ubodzy, mogli bardzo szybko znaleźć się w sadystycznych instytucjach karnych dla moralnie niepożądanych osób: Pralnie Magdalenek dla krnąbrnych kobiet, Szkoły Przemysłowe dla kłopotliwych dzieci z klasy robotniczej, Domy Matki i Dziecka dla kobiet w ciąży pozamałżeńskiej. Do tego należy dodać szczególnie okropną historię wykorzystywania dzieci przez duchownych i tuszowania tego procederu przez instytucje. Po dziesięcioleciach rewelacji na temat nadużyć popełnianych przez niekwestionowane elity religijne, opisanych w przerażających szczegółach w jednym raporcie rządowym po drugim, tradycyjne święte symbole tego kraju stały się przesiąknięte głęboko profanacyjnymi podtekstami.
W ciągu 2000 roku wszystko to się połączyło. Zaufanie do Kościoła upadło, a wraz z nim ostatnie ślady obowiązku "zachowywania się po katolicku". Sondaże sugerują, że przeciętny Irlandczyk szacuje, że około jedna trzecia księży to pedofile. Moje własne dane sugerują, że dla tych, którzy uważają, że odeszli od katolicyzmu, "pedofilia" jest najszybszym skojarzeniem z terminem "irlandzki Kościół katolicki". To poważne skażenie moralne elit religijnych (a w rzeczywistości całego społeczeństwa katolickiego w przeszłości) popchnęło ludzi wielu pokoleń do odłączenia się od Kościoła, w tym wielu z tych, którzy nadal nazywają siebie katolikami.
To poważne skażenie moralne elit religijnych (a w rzeczywistości całego społeczeństwa katolickiego w przeszłości) popchnęło ludzi wielu pokoleń do odłączenia się od Kościoła, w tym wielu z tych, którzy nadal nazywają siebie katolikami.
Choć te przedłużające się objawienia były straszne, trudno jest ocenić, czy same w sobie byłyby wystarczające, by skłonić Irlandczyków do porzucenia katolicyzmu. W końcu wiele dowodów sugeruje, że ludzie w tamtym czasie wcale nie byli nieświadomi tego, co działo się za kulisami, i prawdopodobnie to właśnie słabnąca pozycja Kościoła umożliwiła "skandale". Ale kiedy się pojawiły, te rewelacje i ponowne oceny zarówno przyspieszyły utratę władzy przez Kościół, jak i zbudowały na sekularyzującym podłożu ustanowionym przez bardziej konwencjonalne czynniki gospodarcze i kulturowe omówione powyżej. Co być może najważniejsze, łączyły się one z dwiema innymi rzeczami. Jedną z nich było powszechnie podzielane doświadczenie religii jako czegoś więcej niż "nagłośnionego", niemal nieświadomego konformistycznego nawyku. Drugim był zliberalizowany sprzeciw wobec zakorzenionych wpływów religijnych pozostałych po niepodległościowej teokracji. Bez tego samego poziomu sentymentalnej pamięci autobiograficznej pobożnych starszych, młodsze pokolenia mają mniej istotnych powodów, by trzymać się bardzo mdłej (i nieco osobiście nieistotnej) spuścizny religijnej.
Przeciwstawianie się utrzymującym się wpływom i poborowi religijnemu
Ważne jest, aby wiedzieć, co dokładnie odrzucają. Irlandzkie odłączenie się nie oznacza tak naprawdę odrzucenia różańcowego, drżącego jak zasłona wariantu katolicyzmu, ponieważ ta wersja od dawna jest już jedną nogą w grobie. Podczas gdy spis powszechny z 2016 roku odnotował 78% populacji jako "katolików rzymskich", większość irlandzkiej populacji już dawno stała się tym, co czasami określa się mianem "katolików kulturowych". Kulturowy katolik to ktoś, kto lubi (lub znosi) kościelne obrzędy przejścia, ma niewielkie zainteresowanie dogmatami religijnymi i utrzymuje ten tani związek z pokorną tradycją religijną ze względu na wygodę lub celowość, często sprzeciwiając się konserwatywnemu wpływowi społecznemu Kościoła lub potępiając jego moralne niepowodzenia przy tych dziwnych okazjach, kiedy takie rzeczy pojawiają się na ich radarach. Wielu Irlandczyków - w tym wielu de facto ateistów - intuicyjnie określi się jako urodzeni jako katolicy, co pokazuje, jak bardzo tożsamość etniczna i religijna są nadal powiązane, niezależnie od sekularyzacji. To powiązanie może trwać w niemal zombifikowanym stanie właśnie dlatego, że ilość przestrzeni mentalnej zajmowanej przez Kościół skurczyła się tak bardzo, gdy jego władza osłabła.
W dziwny sposób ta rosnąca nieistotność pomaga zachować instytucjonalną władzę Kościoła w takich sferach jak edukacja (gdzie Kościół prowadzi ponad 90% szkół podstawowych). Bycie kulturowym katolikiem oznacza istnienie w pewnego rodzaju plastycznej i społecznie korzystnej superpozycji w odniesieniu do kwestii religijnych, a priorytetem jest nie kołysanie łodzią. Dzieci są chrzczone, aby odblokować pożądane miejsca w szkole, zadowolić dziadków i ogólnie dopasować się. Ostracyzm jest wielkim lękiem leżącym u podstaw kulturowego katolicyzmu. Jeden z moich informatorów, który określił siebie jednocześnie jako "nie wyznającego żadnej religii", "urodzonego jako katolik", nie wierzącego w Boga, ale także nie będącego ateistą (ponieważ sprzeciwiał się temu, co postrzegał jako ateistyczną krnąbrność), opisał swoje motywacje do ochrzczenia syna w następujący sposób: "Nie chcę, żeby Keith był jedynym dzieckiem, które nie przystępuje do komunii, bierzmowania lub nie dostaje ogromnej ilości gotówki lub czegokolwiek innego... dla mnie to prawie presja rówieśników lub presja szkolna... Przypuszczam, że to strach przed byciem pominiętym, nie przez Kościół, ale wszystko inne". Ten informator opisał siebie jako osobę, która nie chciała "męczyć" swojego syna, "ponieważ jego zasady były zbyt silne".
Odłączenie się od Kościoła i decyzja o nieochrzczeniu potomstwa są w dużej mierze reakcją na tę akomodacyjną relację między niezaangażowaną większością a Kościołem. W moich wywiadach odkryłem, że byli katolicy często stawiali się w opozycji do "współwinnej" kulturowo-katolickiej obojętności. Rozważmy odczucia tej byłej katoliczki, gdy wspomina decyzję swojej kulturowo-katolickiej siostry o ochrzczeniu jej siostrzenicy: "Skarżyłam się grupie przyjaciół i jeden z nich powiedział: "Cóż, co w tym złego?". Cóż, zobaczmy, co jest szkodliwe? Pomijając kwestię pedofilii, pralni magdalenek, homofobii, seksizmu, krucjat, inkwizycji, tuszowania i skandali, istnieje bardzo duża społeczność, która uważa, że Kościół nie powinien mieć wpływu na edukację, opiekę zdrowotną czy politykę. Nawet ludzie, których znam, a którzy są tacy jak moja siostra, uważają, że powinien być oddzielony. Więc z pewnością ochrzczenie dziecka jest głosowaniem za utrzymaniem władzy w rękach Kościoła?".
Odrzucenie przynależności do Kościoła katolickiego jest zatem bardzo często odpowiedzią na dwie postrzegane warstwy hipokryzji: hipokryzję Kościoła, ale także hipokryzję tych, którzy są postrzegani jako beztroscy i bezkrytyczni.
Echa, które pozostały.
Ale nawet pośród turbodoładowanego kapitalizmu i pozornego progresywizmu współczesnej Irlandii, dziwne rezonanse przeszłości pozostają. Stało się to dla mnie oczywiste podczas niedawnej nieudanej odysei hipotecznej przez absurdalnie drogie przedmieścia Dublina. Wielokrotnie przelicytowywany, zacząłem tracić nadzieję. Przestałem zawracać sobie głowę pytaniem o systemy kotłów lub "przestrzeń do rozbudowy" i zamiast tego zwróciłem uwagę na prezentację siebie przez właścicieli domów poprzez wystrój. Jednym z typów nieruchomości, z którymi szybko się zapoznałem, był "dom spadkowy", czyli mieszkanie, którego lokator niedawno zmarł. Dom spadkowy jest jak mały odpowiednik jednego z opuszczonych irlandzkich kościołów. Charakteryzuje się wykładzinami podłogowymi, zapachem stęchłego dymu i nieuniknionym Najświętszym Sercem Pana Jezusa. Ale inny rodzaj nieruchomości, które widziałem, nazywam domem "Tak". Były to te same małe domy szeregowe, ale kupione i odnowione przez młode miejskie rodziny zawodowe. Podobnie jak w przypadku domu kuratorskiego, uderzył mnie wybór mieszkańców, aby zasygnalizować poparcie dla zbiorowych norm moralnych nawet w sferze prywatnej. Wiele z tych domów zawierało akcesoria wskazujące na świecką moralność (plakietki "Tak" wskazujące na poparcie dla liberalizacji przepisów aborcyjnych, a w dziwnie dużej liczbie przypadków kopia ostatniej autobiografii Sinead O'Conner była starannie umieszczona obok łóżka). W znacznej części przypadków tęczowa flaga zdawała się zajmować pozycję niezwykle podobną do tej, którą niegdyś zajmowało Najświętsze Serce. Myślę, że wśród wielu osób istnieje głód bycia postrzeganym jako lider postępowej wizji nowoczesności. Dziś irlandzki progresywizm może wydawać się niemal niewrażliwy i, być może częściowo ze względu na swoją postkolonialną historię, kraj ten ma wyjątkowo marginalną obecność skrajnej prawicy. Jednak nie tak dawno temu Kościół również wyglądał na nietykalny. Dopiero czas pokaże, czy nowy irlandzki porządek moralny ma mocniejsze fundamenty niż jego katolicko-nacjonalistyczny poprzednik.
https://www.americamagazine.org/faith/2024/01/24/priest-sister-catholic-church-vocation-crisis-ireland-247003
https://www.catholicnewsagency.com/news/253884/signs-of-hope-and-renewal-amid-the-dramatic-decline-of-the-catholic-church-in-ireland
https://onlysky.media/hturpin/collapse-inside-irelands-stunning-rebuke-of-catholicism/
Dodatek:
Co się stało z katolikami w Irlandii?
Skandal związany z molestowaniem duchownych, wstrząsy społeczne lat 60-tych, materializm i "zły klerykalizm" przyczyniły się do dramatycznego upadku Kościoła katolickiego w Irlandii w ciągu ostatnich 50 lat.
Pół wieku temu w Irlandii było ponad 14 000 zakonnic. Dziś liczba ta wynosi około 4000, a średnia wieku przekracza 80 lat. Nowe powołania są "zanikającą rzadkością".
Irlandzka kultura może odrzucać religię instytucjonalną - z uzasadnionych powodów, biorąc pod uwagę ujawnienie wielu skandali związanych z nadużyciami - ale Irlandczycy nadal postrzegają rdzeń Ewangelii jako dobrą rzecz.
"Kulturowy katolicyzm wymrze", mówi Niall Leahy, S.J., ale wierzy, że już wyczuwa, co może go zastąpić na horyzoncie.
Kościół musi zakomunikować, że "jest miejsce na inteligentną rozmowę i inteligentną wiarę i że każdy jest mile widziany".
Bóg może rzeczywiście naciskać na Kościół, aby "zwrócił się na zewnątrz i był duszpasterzem i docierał do ludzi, którzy nie są w grupie".
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo