Fot:NAC
Fot:NAC
Eternity Eternity
325
BLOG

Żołnierze wyklęci, żołnierze przeklęci, dyskusja na poważnie cz.I

Eternity Eternity Polityka Obserwuj notkę 44


Fakty:
19 stycznia 1945 r. gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz rozwiązania Armii Krajowej. Główną przyczyną decyzji ostatniego komendanta AK była troska o los żołnierzy w obliczu nadciągającej ofensywy Armii Czerwonej i spodziewanych represji ze strony Sowietów.
image

 Druga strona medalu, ale nie lewa. Ani prawa, bo nic tam prawego, ani przywoitego nie było. Jako Polacy uwielbiamy się widzieć, jako ofiary historii i złych sąsiadów, a nie pamiętamy, kiedy to sami krzywdziliśmy innych.
"3 marca 1945 r. o świcie ukraińska wieś Pawłokoma, na zachód od Przemyśla, została zaatakowana przez oddział Armii Krajowej [w ukraińskim artykule taka nazwa, ale po styczniu 1945 oddział musiał stać się częścią WiNu, bo AK samo się rozwiązało] pod dowództwem porucznika Józefa Bissa (pseudonim Wacław). Polski atak, w którym zginęło 366 Ukraińców, był kolejnym, bolesnym przejawem wojny ukraińsko-polskiej toczącej się w latach 1942–1947. Wieś Pawłokoma położona była w dolinie Sanu, 40 km na zachód od Przemyśla (obecnie powiat rzeszowski, województwo podkarpackie). Pierwsza pisemna wzmianka o wsi pochodzi z 13 października 1441 roku, kiedy to stała się ona własnością kasztelana przemyskiego Mykoły Kmity. Z dokumentów wynika, że już w 1595 r. istniała tu parafia obrządku wschodniego

image
.
Zemsta za zaginionych Polaków?

W czasie wojny osada znajdowała się na przemian pod okupacją niemiecką i sowiecką. Wreszcie na początku 1945 roku Armia Czerwona opuściła Pawłokomę, a miejscowa ludność została sama z polskim podziemiem, które, jak się później okazało, właśnie na to czekało.

Polscy historycy, w szczególności Zdzisław Konieczny, uważają, że „akcja” w Pawłokomej miała wyłącznie charakter odwetowy – 21 stycznia oddział zbrojny liczący około 60 osób porwał siedmiu Polaków i jedną propolską Ukrainkę. Zdzisław Konieczny, słuchając opinii polskich mieszkańców wsi, twierdzi, że był to oddział UPA. Natomiast Jewhen Mysyło, ukraiński historyk mieszkający w Polsce, w swojej książce „Pawłokoma 3.ІІІ.1945”, na podstawie zeznań ocalałych, dowodzi, że była to specjalna grupa NKWD, o czym świadczy jednolity mundur wojskowy członków tej grupy, a także fakt, że na początku od 1945 r. w obwodzie berezowskim (w skład którego wchodziła Pawłokoma) nie było dywizji UPA, gdyż większość z nich wycofała się w góry lub rozwiązała się ze względu na znaczną przewagę liczebną wojsk radzieckich w regionie. Podkreśla też, że w okolicach Pawłokomej działały oddziały NKWD i zdarzało się, że oddziały AK brały je za UPA.


Czy krwawą masakrę mieszkańców wsi można uznać za akcję odwetową za zniknięcie kilku osób w niewyjaśnionych okolicznościach?

A może była to zaplanowana prowokacja?

Zakończenie II wojny światowej i wyzwolenie spod niemieckiego okupanta nie przyniosły Ukraińcom mieszkających w dorzeczu Sanu długo oczekiwanego spokoju, wręcz przeciwnie – jedynie smutek, tułaczkę i często śmierć.
27 lipca 1944 r. rządy PRL i ZSRR podpisały porozumienie w sprawie ustalenia wschodniej granicy Polski, a 9 września porozumienie w sprawie przesiedlenia Polaków z Ukrainy do Polski i Ukraińców z Polski do terytorium Ukraińskiej SRR. W ten sposób za linią Curzona znalazło się ponad 700 000 Ukraińców. I to tylko według oficjalnych danych. Żadna z tych osób nie chciała dobrowolnie opuścić swej ojcowizny i szukać szczęścia w Kraju Sowietów.

Wraz z odejściem Armii Czerwonej na początku lutego 1945 r. rozpoczęły się polskie ataki na ukraińskie wsie, których celem było zmuszenie ludności do opuszczenia Polski. Rozboje, morderstwa i znęcanie się nad Ukraińcami trwały przez cały marzec-kwiecień i dopiero 29 kwietnia 1945 r. osiągnięto porozumienie między ukraińskim i polskim podziemiem: na spotkaniu w Selskim (powiat berezowski) [nie znam polskiej nazwy geograficznej, artykuł tłumaczony z ukraińskiego] podpisano protokół o współpracy i powstrzymywanie się od stosowania przemocy wobec ludności cywilnej.

image

Żołnierze V Wileńskiej Brygady AK. Stoją od lewej: ppor. Henryk Wieliczko "Lufa", por. Marian Pluciński "Mścisław", mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", NN, por. Zdzisław Badocha "Żelazny"

Lokalni polscy urzędnicy, którzy brali udział w ewakuacji ludności ukraińskiej, wielokrotnie zwracali się do rządu z pismami, w których opisywali brutalne działania ludności polskiej wobec Ukraińców i prosili o „podjęcie jakiś działań zapobiegawczych”.
W marcu 1945 roku takie listy wysyłano niemal codziennie.

 Za każdym razem do listy dodawane były nowe wsie, ale nie było oczekiwanej reakcji. Nie chodziło więc tylko o wieś Pawłokoma.
Jak zauważa Petro-Josif Potychnyj, profesor Uniwersytetu McMaster (Kanada) i pochodzący z Pawłokomów: „To była, że tak powiem, polityka polskiego podziemia nacjonalistycznego. Ale nie tylko nacjonaliści mieli takie plany . Podobne nastawienie miały też władze komunistyczne w PRL. Chcieli wreszcie oczyścić te ziemie z Ukraińców. I dlatego Pawłokom jest tylko symbolem tego wszystkiego. Okoliczne wsie, takie jak Kostawa, Bahyw, Korowychy, Majkowychy, Zawadka Morohywska i tak dalej.
Wszystkie zostały zniszczone mniej więcej w tym czasie – marzec – kwiecień 1945.”

Zniszczenie wsi Pawłokoma nie było wydarzeniem spontanicznym. Termin i przebieg działania polskiego podziemia ustalono na naradzie pod koniec lutego 45 r.

W Dynowie odbyło się tajne spotkanie z udziałem przywódców lokalnego podziemia, Polaków z okolicznych wsi i Polaków - mieszkańców Pawłokomej. Ci ostatni po spotkaniu opuścili wieś. Ten dziwny wyjazd nie wzbudził podejrzeń wśród Ukraińców.
Polski pogrom.

Wydarzenia 3 marca poprzedziła seria ataków, których celem było ujawnienie stanu sił zbrojnych mieszkańców i upewnienie się, że nie ma tam oddziałów UPA. Zgodnie z oczekiwaniami wioska była całkowicie bezbronna.

3 marca o czwartej rano napastnicy przypuścili atak na Pawłokomę. Przerażeni mieszkańcy zaczęli uciekać do kościoła, aby się ratować, niektórzy nocowali tu już od końca lutego, obawiając się ataków Polaków. Mężczyźni ukrywali się w przygotowanych wcześniej kryjówkach, ale szybko zostali odnalezieni, zabici lub zapędzeni do kościoła. W drodze do centrum wsi oddział AK rozstrzeliwał wszystkich, którzy znajdowali się na drodze (według Jewhena Misila zginęło 50 osób, w tym kobiety i dzieci).
Pomimo nadziei ludzi na zbawienie w obrębie świętych murów, świątynia stała się miejscem selekcji: niektórych tu przesłuchiwano, innych torturowano, a jeszcze innych zabijano. Szczególnie okrutnym torturom poddano greckokatolickiego pastora Pawłokomej, ks. Wołodymyra Lemetsa: najpierw włóczono go końmi po kościele, owinięto drutem kolczastym i pobito na śmierć. Ściany i podłoga budynku kościelnego były pokryte krwią.

W prawej części kościoła znajdowały się osoby wybrane do egzekucji, w lewej – kobiety z małymi dziećmi (nie zabijano dziewcząt do lat siedmiu i chłopców do lat pięciu) oraz nastolatki trzymające na rękach niemowlęta.
Selekcję zaplanowano: sprawdzano narodowość, przynależność wyznaniową, metryki chrztu. Nawet ubrania ofiar musiały zostać posortowane, nie zrobiono wyjątku dla „ułaskawionych” - kobiety z dziećmi były nagie i bose mimo wciąż zimowej pogody.
Na nieistniejącym już cmentarzu greckokatolickim zabójcy nakazali kilkudziesięciu mężczyznom wykopać głęboki dół, w pobliżu którego faktycznie odbyła się egzekucja. Po zasypaniu tego dołu wykopano drugi. W sumie były trzy groby. Wyprowadzano ludzi z kościoła i grupami rozstrzeliwano, najpierw mężczyzn, potem kobiety, a na końcu dzieci.

Do pozostałych w kościele osobiście zwracał się przywódca akcji Wacław. Zapowiedział, że daruje im życie, a w zamian Pawłokoma zostanie odtąd przemianowana na Wacławiwkę i nakazał kobietom i dzieciom udać się „za Zbrucz na Ukrainę”.
Kiedy Ukraińcy skończyli, do Pawłokomej wozami zjechali się Polacy z okolicznych wsi, aby splądrować opuszczony majątek. Jedynie budynki oznaczone - z polskimi flagami lub napisami dom polski - nie zostały dotknięte. Tych, którzy ukryli się w czasie pogromu i których kryjówkę odnaleziono, zabijano na miejscu. W tym dniu cywile, rdzenni Polacy z Pawłokomej i okolicznych wsi wzięli czynny udział w eksterminacji swoich sąsiadów.

Uwolnione kobiety i dzieci ukraińskie w liczbie około 40 osób eskortowano przez kilka wsi do Sełyska, gdzie mieszkali także Ukraińcy. Stamtąd we wrześniu 1945 r. większość ocalałych została deportowana na sowiecką Ukrainę, w szczególności do obwodu tarnopolskiego. Jednak i tu nic dla nich nie było łatwe, ludzie musieli zaczynać od zera, żebrać i zatrudniać się w byle jakiej pracy, aby tylko przeżyć..

Koniec historii ukraińskiej wsi Pawłokom.

W swojej książce „Pawłokoma 1441-1945. Historia wsi” profesor Petro-Josif Potychnyj wymienia nazwiska 366 pomordowanych Ukraińców. Wykaz ten sporządzono na podstawie wspomnień Eleny Potychnej, która podaje informacje o 324 ofiarach z 3 marca 1945 r.
Do tej liczby doszły jeszcze 22 osoby, które zginęły podczas poprzednich ataków na przełomie lutego i marca, a także te, które zginęły po 3 marca na drodze do Pawłokomu. Większość z nich to młodzi ludzie, którzy wracali z pracy przymusowej w Niemczech i nie mieli pojęcia o niebezpieczeństwie, jakie grozi w ich rodzinnej wsi.
Zdzisław Konieczny wątpi w listę profesora Potychnego i skłania się ku wersji 150 zabitych, a taką właśnie liczbę podają w swoich zeznaniach żołnierze AK, którzy brali udział w zagładzie wsi.
Ukraińska historia Pawłokomej zakończyła się na początku października 1945 roku, kiedy zjednoczone kilkuset UPA zorganizowało akcję odwetową.

W tym czasie do wsi wrócili już miejscowi Polacy, a w dawnych osadach ukraińskich osiedlili się nowi. Pawłokoma została doszczętnie spalona, pozostała jedynie cerkiew greckokatolicka, którą jednak w 1963 roku rozebrano do fundamentów, aby nie przypominała Ukraińców.

Pozostała tylko na wpół zniszczona dzwonnica i opuszczony cmentarz, który nowi mieszkańcy Pawłokomów zamienili w wysypisko śmieci. Ta straszna tragedia zostałaby skazana jedynie na pamięć ocalałych, gdyby nie tacy ludzie jak Dionizy Radoń, Polak z Pawłokomej, który wiele zrobił, aby zachować pamięć o niewinnych ofiarach i szerzyć prawdę o zbrodni. To on włożył najwięcej wysiłku w uporządkowanie cmentarza, mimo atmosfery całkowitej wrogości ze strony współmieszkańców – pan Dionizy był wielokrotnie bity, zastraszany, a jego stodoła spalona.

Odrestaurowany cmentarz został jednak poświęcony w 1998 roku. Od kilku lat toczą się spory dotyczące kwestii postawienia pomnika ofiar, a zwłaszcza napisu na nim. Decyzja ta przez długi czas była blokowana przez mieszkańców wsi. Wreszcie 13 maja 2006 roku w Pawłokomej odbyło się uroczyste otwarcie pomnika (trudno to nazwać pomnikiem), w którym uczestniczyli prezydenci Ukrainy i Polski - Wiktor Juszczenko i Lech Kaczyński. Na kamiennym krzyżu (według pierwotnego projektu miała to być postać kobiety z dzieckiem na rękach, ale Polacy nie zgodzili się z tym) widnieje napis: „Wieczna pamięć 366 ofiar, które tragicznie zginęły dnia 1-3 marca 1945 we wsi Pawłokoma.”

Niestety brakuje tam stwierdzenia, że zabici byli Ukraińcami i z czyich rąk „zginęli tragicznie”...

Opracowanie: Galina Gruszka & Eternity
https://ipn.gov.pl/pl/historia-z-ipn/135772,Piotr-Niwinski-Ostatni-rozkaz.html
https://dzieje.pl/aktualnosci/rozwiazanie-armii-krajowej
https://muzeum1939.pl/wojennydzien-rozwiazanie-armii-krajowej/aktualnosci/5094.html#:~:text=19%20stycznia%201945%20r.,spodziewanych%20represji%20ze%20strony%20Sowiet%C3%B3w.

Zobacz galerię zdjęć:

PAP
PAP
Eternity
O mnie Eternity

Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Polityka