Wojciech Sadurski, autor książki "Poland's Constitutional Breakdown", jest wybitnym profesorem wizytującym w Fordham Law School w Nowym Jorku. Jest również profesorem prawa Challisa na University of Sydney Law School oraz profesorem studiów europejskich na Uniwersytecie Warszawskim.
Przez wiele lat prosiłem studentów mojego kursu na temat prawa wolności słowa o przeczytanie Floyda Abramsa - nestora prawa pierwszej poprawki w Stanach Zjednoczonych, który został niedawno opisany przez Davida McCraw jako "prawnik, który wniósł największy wkład w wolność prasy w naszym życiu". Teraz widzę, że Abrams stoi na czele listy około 700 naukowców z całego świata potępiających rażące naruszenie tej samej wolności przez rzekomo demokratyczny rząd. Przypadek, o którym mowa, jest mój.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy machina propagandowa polskiego rządu wielokrotnie potępiała mnie jako wroga i zdrajcę. Ale nie poprzestała na tym. Różne władze i instytucje również mnie pozywały i ścigały. Niektóre z tych spraw zostały umorzone, choć głównie z przyczyn formalnych. Ale trzy nadal toczą się przeciwko mnie i trafią do sądu.
Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) pozywa mnie o zniesławienie cywilne. Państwowa telewizja również pozwała mnie o zniesławienie cywilne, a także oskarżyła mnie o zniesławienie karne. Jeśli przegram te sprawy, mogę stanąć w obliczu ogromnych grzywien cywilnych i karnych oraz wysokich kosztów prawnych. Decyzje sądu mogą również potencjalnie zmusić mnie do wyemitowania drogich reklam zawierających przeprosiny. Wszystko to znacznie przekracza moje możliwości. Sąd mógłby mnie również zmusić do powstrzymania się od publicznego i krytycznego komentowania partii rządzącej. A wyrok skazujący w sprawie karnej TVP teoretycznie grozi karą do roku więzienia, choć w praktyce jest to mało prawdopodobne.
Krótko mówiąc, stałem się celem autokratów, którzy wykorzystali prawo przeciwko swoim przeciwnikom. Politolodzy nazywają to "dyskryminującym legalizmem". Pod tym względem polski siłacz i lider PiS Jarosław Kaczyński dołączył do grona Władimira Putina, Viktora Orbana i Recepa Tayyipa Erdogana. Można do nich zaliczyć także byłego prezydenta Peru Oscara Benavidesa, autora nieśmiertelnej maksymy: "Dla moich przyjaciół wszystko, dla moich wrogów prawo".
I choć kłopoty prawne jednej osoby mogą nie mieć wielkiego znaczenia, ujawniają one złowieszczą prawdę o tym, czym stało się państwo polskie od czasu zwycięstwa wyborczego partii rządzącej w 2015 roku. Partia Prawo i Sprawiedliwość zaatakowała mnie, ponieważ stwierdziłem w tweecie, że działa jak zorganizowana grupa przestępcza. Ale taka jest prawda. PiS nie jest zwykłą partią polityczną w zwykłym demokratycznym kraju; jest teraz właścicielem państwa. Skolonizował praktycznie wszystkie instytucje państwowe: prezydenturę, parlament, Trybunał Konstytucyjny, służbę cywilną, spółki skarbu państwa, media publiczne - i zlikwidował prawie wszystkie główne konstytucyjne mechanizmy kontroli i równowagi. Ponieważ PiS podąża wyłącznie za wolą swojego lidera, wszystkie ważne decyzje państwowe są skoncentrowane w jednej parze rąk.
PiS wykorzystał swoją kontrolę nad tymi instytucjami do podporządkowania sądownictwa ministerstwu sprawiedliwości, które również jest posłuszne partii. W tym sensie system rządów stanowi zorganizowaną grupę i ma charakter przestępczy, ponieważ jego cele są antykonstytucyjne.
Aby pozyskać poparcie społeczne dla swoich działań, partia wykorzystuje państwowe media, które mają znacznie większy zasięg niż ich komercyjni konkurenci. Kontrolowany przez państwo kanał telewizyjny TVP stał się aktywnym narzędziem propagandy PiS, angażując się w groteskową gloryfikację partii i oczernianie jej przeciwników. Niedawna relacja z wykładu Donalda Tuska, który jest obecnie przewodniczącym Rady Europejskiej i wieloletnim członkiem polskiej opozycji, zawierała ujęcia Hitlera i Stalina. Nazwanie tego stylu propagandy "goebbelsowskim" nie byłoby przesadą.
W procesach cywilnych i karnych wytoczonych mi przez stację telewizyjną kryje się pyszna ironia. Polska nie ma własnego odpowiednika Pierwszej Poprawki, ale Europa ma. Jest to artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, egzekwowany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Trzy lata temu Trybunał w Strasburgu uniewinnił polskiego polityka, który ostro skrytykował gazetę, orzekając, że "dziennikarze i publicyści, podobnie jak inne osoby aktywnie uczestniczące w życiu publicznym, powinni wykazywać większy stopień tolerancji dla krytyki pod ich adresem". Zwycięzcą w tej sprawie był Jacek Kurski - obecny prezes TVP, który pozwał mnie za te same działania, za które został uniewinniony przez Trybunał w Strasburgu i które są chronione przez europejskie standardy wolności słowa.
Ale ironia zmienia się w tragedię, gdy zdamy sobie sprawę, że Polska - niegdyś słusznie okrzyknięta przełomowym przykładem demokratycznej konsolidacji po komunizmie - jest teraz pariasem w Unii Europejskiej i NATO, które są zagorzałymi obrońcami demokracji i rządów prawa. Jedyną nadzieją dla narodu jest to, że wybory, które odbędą się jeszcze w tym roku, zakończą ten nieszczęśliwy epizod. A jedyną nadzieją dla jednostki nękanej przez nadmierne państwo jest to, że musi ona stanąć przed sędziami z niezależnością i siłą, aby zrobić to, co sądy muszą zrobić: ograniczyć ekscesy władzy politycznej.
https://twitter.com/WojSadurski/status/1286916672067006465
The Washington Post
Democracy Dies in Darkness
— Władzę zdobyli ci, którzy cynicznie wykorzystali elektorat sfrustrowanych, biednych ludzi, tych wszystkich nieszczęśników i zakompleksionych, niepotrafiących powiedzieć słowa w obcym języku, którzy zawsze byli lekko chowani pod dywan, bo wstyd było ich pokazać — powiedział Linda, uderzając w wyborców Prawa i Sprawiedliwości.
@Autor
Zwracam uwagę, że ban dla Eternity to obowiązek!!!
Jest jeszcze głupszy niż Sadurski.
RAFAŁ BRODA23:45
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka