Jak nie łomem, to kijem, a konkretniej : jak nie pałką to paragrafem. Od kilku już miesięcy jadąc do pracy warszawską trasą z Białegostoku do Tykocina, przejeżdżam obok punktu kontrolnego policji, Zazwyczaj policjanci albo drzemią, albo się grzeją w autach na sygnale, albo wybiórczo zatrzymują do kontroli busy, dostawczaki i ciężarówki.
Dzisiaj rano ruch na trasie mały, ja przepisowo wcześniej zwolniłem do 100, potem 80, i jeszcze do 50 km/h. Zatrzymano mnie. Otwieram szybkę, a roześmiana pani sierżant sztabowa Magdalena Malinowska z KP Wałcz, pyta czy sam podróżuję, czy wiozę nielegałów ? Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, co to znaczy nielegałów. Pani mówi, no nielegalnych uchodźców.
Odpowiedziałem, że nie ma nielegalnych ludzi. Uśmiech z twarzy pani sierżant Malinowskiej zszedł. Kazała mi pokazać trójkąt i gaśnicę. Trójkąt pokazałem, gaśnicy nie znalazłem, (zapomniałem, że jest pod plastikową osłoną z kołem zapasowym), przy okazji panie sierżant zobaczyła w bagażniku to zdjęcie.
Kazano mi jeszcze włączyć światła, było ok. i zauważono na szybie nalepkę rejestracyjną poprzedniego właściciela, (była już lekko zdarta, ale cholerstwo nie do końca). Na tej podstawie zatrzymano mi dowód rejestracyjny. Mam czas do 18 stycznia do 16.00, na ostateczne usunięcie nalepki, czeka mnie jeszcze wcześniejsza wizyta u diagnosty , albo policji. Wybiorę to pierwsze. A pani sierżant sztabowej policji Magdalenie Malinowskiej i posterunkowemu Jakubowi Bielawa z Wałcza i wszystkim innym funkcjonariuszom mówię: nie ma nielegalnych ludzi.
Znajomy opowiadał: Dariusz Szada-Borzyszkowski
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo