Sam, w pojedynkę, ten okropny Bolek itp. – odmówił zdradzenia kolegów, z którymi sam wcześniej walczył jak głupi. Było po temacie.
---------------------------------------------------------
W roku 1983, a więc zaledwie rok potem, tuż po zakończeniu stanu wojennego, kolejne środowisko zaproponowało dogadanie się z Jaruzelskim i Kiszczakiem. To był Macierewicz i jego „Głos”, a tezy opracował Dorn, co sam opisał lata później. Pamiętajmy, że z „Głosem” cały czas był związany Kaczyński. Macierewicz proponował „sojusz wojska, Kościoła i związku zawodowego. Jaruzelski, Glemp i Wałęsa - taki triumwirat”. W tym celu odbył kilka spotkań z ludźmi ówczesnego podziemia, ale wszyscy go uznali za wariata.*
---------------------------------------------------------
Minęły następne cztery lata smuty i rozpadu, a po drodze zaszła rzecz absolutnie straszna, czyli mord na ks. Jerzym Popiełuszce. W roku 1987 sytuacja była już zupełnie inna. Podziemie „S” się wypalało, komuna zdychała gospodarczo, w Sowietach zaczęła się pierestrojka, natomiast jedyną w miarę zwartą organizacją podziemną była Solidarność Walcząca (SW) Morawieckiego. I wtedy nasi milusińscy przywódcy opozycji doszli do wniosku, że trzeba łapać władzę, bo jak komuna sama padnie, to może im się sytuacja wymknąć z łapek. Czyli trzeba się dogadać z Kiszczakiem i wyautować Morawieckiego. Oczywiście prym wiodło w tych dyskretnych rozmowach środowisko Geremka/Michnika, przekonali kilku z ważniejszych działaczy podziemia (Bujak, Frasyniuk), w końcu przekonali też Wałka.
Ale nie byli sami, bo przy Wałęsie był Lech Kaczyński, a z nim jego brat, czyli przedstawiciel „Głosu”. Dlaczego nie sam Macierewicz? Bo dwa grzyby w barszcz to za dużo – Kiszczak miał do wyboru Geremka albo Antoniego. Oczywiście wolał Geremka. I tak pogrzebano prawdziwy NSZZ „Solidarność” i założono „nówkę” – KKW „Solidarność”, a oto jej skład:
Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Jerzy Dłużniewski, Władysław Frasyniuk, Stefan Jurczak, Bogdan Lis, Andrzej Milczanowski, Janusz Pałubicki, Stanisław Węglarz.
Sekretariatem do spraw zagranicznych kierował Andrzej Celiński. Powołano Biuro Krajowe, w skład którego weszli: Andrzej Celiński, Jarosław Kaczyński, Henryk Wujec, Lech Kaczyński. Janusz Onyszkiewicz został rzecznikiem prasowym KKW. Doradcami byli: Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Andrzej Stelmachowski, Andrzej Wielowieyski, Jerzy Zdrada/za Wiki**
Oczywiście członkowie władz prawdziwej „S” dostali piany i próbowali to obalić. Powołano tzw. Grupę Roboczą Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, tyle, że to nic nie dało. Po prostu zostali, mówiąc brutalnie, olani – i przez władze i przez KKW.***
---------------------------------------------------------------
I teraz zaczyna się najciekawsze, bo owa „zdradziecka banda” Kiszczaka (jak to dzisiaj mawiają „prawdziwi patrioci”), namawiając się na Okrągły Stół, miała jeden problem – Morawieckiego, który miał struktury i wzywał do przeczekania, aż komuna sama padnie. Należało go załatwić, co zrobiono, aresztując jego i Kołodzieja, a potem wywalając z Polski. A wszystko to przy aprobacie KKW, a nawet za pomocą jej członków - a jak się to odbyło dokładnie, to niech Wam Kornel sam opowie. Nic nie opowiada? A to niezmiernie ciekawe, bo sprawa wśród ludzi SW jest doskonale znana.
---------------------------------------------------------------
Kaczyński zaistniał w opozycji dzięki Macierewiczowi i jego środowisku. Macierewicz z kolei ma to do siebie, ze nie znosi żadnej władzy nad sobą, a więc nigdy i nigdzie nie zagrzał długo miejsca, za to ma grupę wyznawców. Jeden z jego „wychowanków”, niejaki Cenckiewicz, profesurę nawet zrobił, budując legendę strasznego Bolka, żeby zakryć faktyczną historię tamtego czasu, a dokładnie wyścigu do władzy i dogadania się z Kiszczakiem pomiędzy dwoma związanymi ze sobą od początku (KOR), a jednocześnie konkurującymi o przywództwo środowiskami opozycji. I tak to się toczy od początku, z jednej strony Michnik (Geremek), z drugiej Kaczyński (Macierewicz).
UW/PC, PO/PIS itd.
--------------------------------------------------------
W 2015, chyba za sprawą naszego świętego Jana Pawła II, niespodziewanie u władzy znaleźli się ludzie zupełnie spoza tego układu, czyli Duda i Szydło. I zaczęli się wymykać spod kontroli. A wraz z tym „wymykaniem się” nagle niezwykle wzrosła pozycja Polski. Oczywiście była to głównie zasługa sytuacji międzynarodowej, jednak obydwoje rozegrali to znakomicie. I dlatego już ich nie ma.
I to by było na tyle, a jak ktoś chce szersze tło historyczne, to niech sobie kupi artykuł prof. Andrzeja Nowaka w ostatnim „Do Rzeczy”.
*https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/gw-macierewicz-chcial-porozumienia-wojsko-kosciol-solidarnosc,654148.html
**https://pl.wikipedia.org/wiki/Krajowa_Komisja_Wykonawcza_NSZZ_
%E2%80%9ESolidarno%C5%9B%C4%87%E2%80%9D
***http://www.encysol.pl/wiki/Grupa_Robocza_Komisji_Krajowej_NSZZ_
%E2%80%9ESolidarno%C5%9B%C4%87%E2%80%9D
PS. Za długo żyję, zbyt wiele widziałam na własne oczy. Poznałam swego czasu i Kaczyńskiego i Gwiazdę i Morawieckiego i całą resztę „tuzów”. I ma już dość mydlenia oczu ludziom „dla dobra sprawy”. Od kwietnia 2016 wiedziałam, że znowu przyjdzie rozwałka, bo za dobrze idzie i zaczynamy wychodzić z tego piekielnego układu sprzed trzydziestu lat. No i przyszła.
Ale nie wszystko stracone tym razem, więc uszy do góry :)