W pewnym powiatowym mieście niedaleko mnie, w ubiegłą sobotę, zmarła kobieta pod przychodnią zdrowia. Wcześniej wzywała pogotowie, ale zastała poinformowana, że nie przyjadą, bo z takimi objawami to ma iść do kardiologa do przychodni, nawet jej dokładnie wyjaśnili, do której. No to poszła.
Niestety, zeszła (z łez padołu) tuż przed drzwiami i oczywiście ani personel ani kardiolog już nic zrobić nie mogli. Gdyby pogotowie zabrało ją na jakiś OIOM, prawdopodobnie by żyła. Ale dyspozytor(ka) wiedział lepiej, zdiagnozował przez telefon i cześć. Niech żyje ratownictwo medyczne w Polsce!
Proponowałabym, zamiast się tłuc z hołotą o głupawe wrzutki, zająć się na serio tym, co właściwie robi minister Radziwiłł. A dokładnie – czego nie robi od ponad półtora roku.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo