O przejęcie ziemi należącej do Polskich Kolei Linowych ubiegały się Polskie Koleje Górskie - spółka, którą gminy: Zakopane, Poronin, Bukowina Tatrzańska i Kościelisko - zawarły z międzynarodowym funduszem Mid Europa Partners (MEP). Fundusz wyłożył pokaźną sumę na przejęcie własnościPKL, bowiem 215 mln zł. W międzyczasie okazało się, że partnerem tatrzańskich gmin jest spółka Altura - z siedzibą w Luksemburgu.
http://wpolityce.pl/gospodarka/230341-kasprowy-wierch-zostanie-przejety-przez-firme-z-luksemburga-msw-wyraza-zgode
Sprawdziłam sobie > MEP jest opisany tutaj > http://www.psik.org.pl/fundusze.html?show=136, oczywiście można podejrzewać najgorsze, ale popatrzmy przez chwilę spokojnie. Oto rząd PO/PSL na szybko prywatyzuje koleje linowe w naszych górach i w tej sytuacji gminy podhalańskie zawiązują spółkę, która szuka pieniędzy. Kwota do wyłożenia jest dość spora, jak wiemy, MEP w sumie dał 215 mln i tym samym objął ponad 90% udziałów. Nie znamy statutu tej spółki, nie wiemy, jak jest zarządzana, jednym słowem nie wiemy nic, "nasze media" nie zajmują się takimi "drobiazgami".
MEP jest funduszem inwestycyjnym, a więc daje kasę, a potem szuka inwestora, który, w zamian za udziały, tę kasę (oczywiście z zyskiem) funduszowi zwróci, taka jest rola funduszu. MEP tworzy firemkę ALTURA i rejestruje ją w Luksemburgu, a następnie przekazuje jej akcje PKG. Czy to znaczy, że to firma zagraniczna? A skąd, MEP jest dalej jej właścicielem, natomiast rejestracja za granicą była konieczna dla uzyskania zgody MSW i innych koniecznych instytucji – po co? Żeby szukać kupca na akcje Altury/PKG za granicą, ot i tyle.
I teraz jest proste pytanie – to w Polsce nie było chętnych? Wystarczyło wykupić udziały/akcje za ok. 120 mln, żeby mieć większość blokującą wszelkie przekręty, ba – można to chyba dalej zrobić, kupując akcje Altury. Nie ma w Polsce porządnych ludzi, którzy by to chcieli zrobić? A gdzie jest pan prezes SKOK, senator Bierecki? Gdzie inni różni mądrzy doradcy i eksperci? Doprawdy nie było czasu i pomysłu, żeby wygrzebać te 120 mln?
Ktoś powie – hola, to kupa kasy, a szansa zwrotu prawie żadna, albo w dalekiej przyszłości. Owszem, ale jeśliby tak te 120 mln podzielić przez dwa miliony Polaków kochających Tatry i Ojczyznę, to wychodzi po 60 zł od głowy – nie znalazło by się tyle patriotów? Cóż, to wymaga wysiłku, włożenia własnych pieniędzy, transparentności i działania w wolontariacie, dzisiaj - jak widać - żaden z majętnych "prawdziwych Polaków" palcem nie kiwnie bez korzyści własnej.
Zaraz – a może ja jestem okropnie niesprawiedliwa? Może rząd wycenił te koleje tak wysoko, że na zdrowy rozum nie dało się w to wejść? Może gminy stawiały jakieś głupie warunki? Może MEP nie chciał sprzedać? Może to wszystko utajnione i spisek? Jakoś nie słyszę żadnych informacji w tej sprawie – poza jedną – państwo ma wszystkim zarządzać, bo to nasz skarb narodowy. Jakie państwo, to w wydaniu PO/PSL?
Sorry, ale idźcie się gonić, panowie eksperci i publicyści, z takim patriotyzmem i opozycyjnością i pomysłami na ratowanie dobra narodowego.
Inne tematy w dziale Polityka