Miałem się powstrzymać od komentowania nadanego we wczorajszym prajmtajmie, seansu filmu "Pucz". Film oczywiscie obejrzałem, w pełni świadom przebiegłości zabiegu, jaki zastosowała TVP, emitując go o tej właśnie porze...W niedzielny, zimowy wieczór, po godzinie 20.00., nawet koncert jazzowy, czy agrobines mógłby przyciągnąć przed telewizory tłumy. Nie komentowałm natomiast, bo mimo, że decyzja o wyemitowaniu tego filmu w trybie ekstraordynaryjnym, kojarzyła mi się z zabiegiem stosowanym w czasach słusznie minionych, to ze względu na jego zawartość , postanowiłem machnąć na to ręką.
Niech się ludziska dowiedzą co tu jest grane, i kto tu kogo probuje wytentegować- pomyślałem.
O Owsiaku, i jego akcji też pisać nie chciałem i komentować, mimo, że cholernie korciło. Zwłaszcza kiedy widziało się, a właściwie słyszało, nawalające niczym ruskie katiusze petardy i sztuczne ognie, towarzyszące akcji "światełko do nieba". Strzelają, wybuchają, hałasują a fejsbuk nic ? Chwilę przed nowym rokiem, fejsbuk jak oszalały produkował chińskie ilości memów i nawoływań o litość, dla ogłuszanych kotków i piesków, wystraszonych petardami zwierzątek a teraz cisza. Wiadomo..., jak Jurek strzela, to nie ma bata.Tłumika nie trzeba zakładać. Nawet zwierzęta przestają się bać i gdzieś mają huki wystrzałow i odgłosy petard. Może w ten sposób dziekują Panu Jerzemu, za to, że jest !!! Serio, - taki krąży obrazek po fejsbuku. Wielkie serduszko WOSPU i u góry napis, "Panie Jerzy, dziekujemy, za to, że Pan jest." Po prostu. I setki, jak nie tysiące polubień. Janusz Korczak normalnie. Tego również postanowiłem nie komentować.
Dziś z kolei, w południe, trafiłem na wysyp informacji odnośnie posła Myrchy, czy jak mu tam, i wyciętego z jego klaty czerwonego serduszka... Wymazanego wlaściwie, przez pracownika TVP, probującego jak znam życie, wyprzedzić myśli swojego prezesa, Jacka Kurskiego. Złapałem się za głowę co prawda, ale znowu, powstrzymałem się dzielnie, i znów nic nie napisałem, dumny , że kolejny już raz, nie dałem się światu sprowokować.
Ale kiedy przeczytałem wypowiedź prezesa Kurskiego, że "tajemnicze znikniecie z kurtki Pana posła, musiało być robotą Belzebuba", to pomyślałem sobie, że się odezwę.
Wielu ludzi, niekoniecznie zachwyconych PiS-em, mniej lub bardziej aktywnie, sekunduje tej partii w realizacji ich "dobrej zmiany," nie dlatego bynajmniej, że uważają prezesa Kaczynskiego za wszechwiedzącego geniusza, a jego program naprawy kraju uznają za najwspanialszy jaki można sobie wymarzyć. Przeciwnie. Przymykają oczy na to, co im się w polityce PiS nie podoba, mając nadzieję, że w ten sposób, pomogą Kaczyńskiemu, uczynić z Polski silny, naprawdę autonomiczny byt polityczny. Odkolonializować (wiem, trudne słowo) kraj i odwasalizować. Co jednak najistotniejsze , zarowno ci, ktorzą gotowi sa pojść za Kaczynskim w ogień, jak i znacznie bardziej wobec jego polityki sceptyczni, liczą na to, że PiS-owi, jako najliczniejszej dziś patriotycznej formacji politycznej, uda się zerwać z duchowym i materialnym dziedzictwem PRL-u.
Napisze krótko. Nie da sie walczyć z tym dziedzictwem stosując jego metody.
Inne tematy w dziale Kultura