Niestety.
Mamy już kilka dni doświadczenia, pozwalającego nam stwierdzić z pełnym niemal przekonaniem, że zmiany, ktore zaszły na Salonie zabiły w nim to, co było w nim najfajniejsze. Być może poprawiły to i owo, być może powzoliły zdobywać portalowi jakieś niezdobyte dotąd wirtualne przestrzenie ale zabrały to, co chyba najistotniejsze. Przynajmniej z pespektywy naszej, blogerów, byłych już komentatorów oraz tych, ktorzy lubili tutaj zaglądać. Te zmiany zabiły w nim życie. Co z tego, że admini ofiarnie i w pocie czoła robią co mogą, czego sprawiedliwie nie zamierzam im tym tekscie odbierać. Cóż, że probują promowoać notki za pomocą kolorowych fotek, co z tego, że szata graficzna (przynajmniej pozornie) wydaje się atrakcyjniejsza, co wreszcie z tego, że widać ogrom pracy i trud włożony w te wszystkie zmiany, skoro ewidentnie nie czuje sie na Salonie dawnej chemii, wynikającej ze specyficznej relacji miedzy userami, blogerami i komentatorami.
"Teraz wszystko umilkło, szczere pustki w domu, nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu", aż prosi się o cytat z klasyka Kochanowskiego, kiedy po trudach całego dnia człowiek wbija na Salon i bezskutecznie szuka tu tego, co gdzieś, wsród tych wszystich nowinek graficzno-technicznych umknęło.
Umówmy się, główna w tym zasługa braku możliwosci normalnego komentowania bez udziału fejsa, z ktorym wielu dawnych bywalców Salonu, nie chciało mieć nic wspólnego. Pewnie nie tylko tego ale głównie.
Nie wiem jakie inne korzysci pomogą właścicielom zamortyzować straty wynikające z tego, że ruch się tu niemal zupełnie zatrzymał, nie będę ich za to potępiał czy rozliczał, bo jak już kiedyś u siebie pisałem, jest to ich zbójeckie prawo. Mam jednak wrażenie, że jesli właściciele nie zejdą z tak obranej drogi, czeka Salon przyszłość, malowana odcieniami szarości i czerni.
Kto wie, być moze obecny etap rozwoju Salonu jest tylko formułą przejściową do czegoś, czego ja, czy inni użytkownicy i blogerzy jeszcze zupełnie nie ogarniamy swymi umysłami ale jeśli tak nie jest, to wypada wyrazić wielki żal w imieniu wszystkich. Zarowno nas piszacych, jak i tych, ktorzy tę platofrmę dla nas, lata temu utworzyli, bo to oznacza smutek i klęskę tej pierwotej, szlachetnej idei, dla ktorej Salon powstał. Idei żywej wymiany myśli.
I prosze mi wierzyć, nie piszę tej notki w celach oskarżycielskich lub po to, żeby komuś nawtykać. Wyrażam jedynie swoją opinie, wynikającą z troski o to, że wszyscy straciliśmy coś, co mino pewnych niedoskonałości, stanowiło dla sporej ilosci przybywających tu ludzi, cenną wartość. I dawało satysfakcję.
Salon, bez żywej dyskusji, z najlepszymi i najlepiej nawet obtagowanymi notkami, staje się powoli miejscem martwym. Przestaje być miejscem gdzie chętnie wpadało się na chwile po to, by zamienić z jednym czy drugim parę słów i wrocić do swoich spraw. A potem, za dwa czy trzy dni, znowu wpaść i dokończyć dyskusję...Zobaczyć co słychać w swiecie, przejrzeć SG, czy kolejny raz po to, by skonfontować się z tym i owym w dyskusji na bieżący temat. Tak było.
W pewnym sensie przypominało to ogladanie ulubionej soap opery, gdzie nie musisz oglądać ostatnich dziesięciu odcinków, zeby wiedzieć o co chodzi, kto kogo kocha a kogo nienawidzi a i tak cały czas czujesz się zaskakiwany fabułą. Fabułą, w tym naszym salonowym wydaniu było prawdziwe życie. A bohaterami osoby publiczne, politycy i interlokutorzy. Teraz tego brakuje.
Salon 24 spełniał kryteria prawdziwego salonu, czyli miejsca, w ktorym prowadzi się rozmowę. Indywidualnie, gremialnie, w podgrupach... Czasem ostro, czasem głupio, czasem delikatnie, mądrze... Różnie ale się dyskutuje, gada. Teraz Salon bardziej przypomina rodzaj słupa ogłoszeniowego, na ktorym blogerzy wieszają swoje notki, w celu zaspokojenia jakiejś swojej wewnetrznej potrzeby czy ambicji ale nic z tego wiecej nie wynika. Nul. Zero. Ładne fotki, frajda, krótka radocha, że trafiłem na główną stronę i ... to własciwie koniec. Nic wiecej.
Dyskusji, pod najbardziej nawet odwiedzanymi notkami jak na lekarstwo. I o ile w pierwszych dniach hulania nowego Salonu można było mieć złudzenia, że to ulegnie zmianie, o tyle dziś, trudno już o taki optymizm.
Podejrzewam, że wyrażona w tej notca moja opinia, zgodna jest z tym co myśli o dziesiejszym Salonie przytłaczająca większosc tych, ktorzy tu zaglądają. Brzmi to brutalnie ale Salon, głownie za sprawą decyzji o komentowaniu został zarżniety. Ulotnił się z niego duch dyskusji a bez niego, takie miejsca jak to, tracą swoj sens isntnienia.
P.S.Mam nadzieję,ze admini uhonorują tę notkę jakąś w miarę eksponowaną pozycją, bo do poważnej dyskusji na ten temat predzej czy poźniej będzie musiało dojść i nie ma co czekać.
Inne tematy w dziale Kultura