Oświadczenie NPW o tym , że na wraku nie znaleziono śladów materiałow wybuchowych przyjmuję z dobrą wolą jako prawdziwe .Co prawda prokuraturze podczas tego pełnego ostrych zakrętów śledztwa zdarzały się rożne mniejsze i większe wpadki ale jestem daleki od stawiania jej zarzutów o fałszowanie wynikow badań. Jestem w stanie zrozumieć rownież , że nieodpowiednio ustawione detektory , ktorymi badano wrak we wrzesniu zeszłego roku , mogły wskazać jako trotyl coś co trotylem nie było.Szerzej pisałem o tym swego czasu w notce pod tytułem "Jak ustawiono smolenskie detektory".Krotko pisząc chodziło mi w tym tekscie o to , ze detektory skalibrowane na szerokie spektrum materiałow wybuchowych a nie konretnie i wybiorczo na sam "trotyl" , mogły omyłkowo wyświetlać komunikat TNT , widząc w swoim zasiegu coś co go tylko swoją strukturą przypominało.Mogło tak być i jak piszę - jestem w stanie to zrozumieć.Jestem w stanie zrozumieć także to ,ze detektory słuzą jedynie pierwszej , wstepnej selekcji rozpoznania materiałow wysokoenergetycznych a ostateczne wyniki potwierdzić muszą dopiero szczegołowe badania laboratoryjne. Jest tylko jedno , a własciwie dwa małe "ale" w sprawie wynikow tych ostanich badań prokuratury... Jesli tak właśnie było jak napisałem wyzej , to dlaczego nikt w prokuraturze nie mowi dziś o tym otwarcie i z podniesiona przyłbicą ? Dlaczego nikt nie tłumaczy na czym polega tak duza rozbiezność miedzy tamtymi wskazaniami detektorow a dzisiejszymi wynikami badań laboratoryjnych ? Czyżby nie zdawano sobie sprawy z tego , jak bardzo ten wątek rozgrzewa opinie publiczną i jak istotne są dla wielu te pozornie nieistotne szczegoły.? Oczywiscie ,z e prokuratura zdaje sobie z tego sprawę i mimo wszystko, ryzykując rożne niewybredne zarzuty , wybrała formułę -pisząc delikatnie- dalece oględną oraz rodzacą kolejne podejrzenia.
Mam i ja swoje podejrzenia w takim razie i zamierzam się nimi nizej podzielić.
Dla mnie cała sprawa wygląda trochę tak jakby "biegli" wysłani do Smolenska przez prokuraturę we wrzesniu zeszłego roku nie za bardzo potrafili posługiwać się rozmaitym sprzętem , ktorym wtedy badano wrak Tupolewa. Wyglada to tak , jakby w tamtym czasie detektory skalibrowane były bardzo "szeroko" , nieprecyzyjnie , po to chocby, zeby sprawdzić czy w zasiegu ich czujnikow nie znajdują się jakiekolwiek ! materiały wysokoenergetyczne (nie tylko trotyl) i w przypadku kiedy wyświetlacze pokazały (omyłkowo jak się okazało) komunikaty o istnieniu takich materiałów (słynne TNT) , nikt już nie pokusił się o dokładniejsze przekalibrowanie sprzetu ,sprawdzenie dokładne tych wstepnych komunikatow, tylko zapewne w atmosferze niejakiej sensacji pobrano probki i postanowiono to sprawdzić w laboratorium.Oczywiście tajemnica nie mogła utrzymać się zbyt długo w waskim kręgu i wieść gruchnęła w Polskę , czego efektem była nastepujaca po tych wydarzeniach tzw. "afera trotylowa" i jej konsekwencje. Czy tak własnie było, że biegli z prokuratury nie do końća potrafili wykorzystać możliwosci sprzetu , ktorym badano wrak ? Wczorajsza wstrzemieźliwosc prokuratury w wyświetlaniu roznic miedzy dawnymi wynikami detektorów a tymi z laboratorium sugerują , ze coś moze być na rzeczy. Być może zawinił brak znajomości sprzetu właśnie i dyletanctwo podczas zeszłorocznych badań , do czego dziś NPW nie za bardzo ma się ochotę przyznać.Opinia publiczna nie wybaczyłaby chyba prokuratorom kolejnej wpadki wynikającej z braku przygotowania i ignorancji.Może bardziej opłacało sie prokuratorom narazić na irracjonalne dla wiekszosci społeczenstwa zarzuty o zdradę i fałszowanie wynikow badań ze storny srodowisk "patriotycznych" niż o tyle grożniejsze co prawdziwe zarzuty o kolejny blamaż śledczych z prokuratury.Kolejnego zarzutu o dyletanctwo i rażący brak kompetencji szefostwo prokuratury mogłoby już nie przetrzymać a zarzuty Macierewicza o zdradę...? Nic prostszego - wystarczy zgodnie z prawdą stwierdzić ,ze On przecież wiecznie wszystkich oskarza o najgorsze i problem z głowy. Taka kombinacja oczywiscie źle swiadczyłaby o intencjach prokuratorów ale coż , taką mamy w kraju kretyńską sytuację a to , za sprawą obu stron tego nieszczęsnego konfliktu...Jak jednak inaczej tłumaczyć wczorajsze enigmatyczne wyjaśnienia prokuratury w tej sprawie? Mozna jeszcze przyjąc nieco bardziej spiskową teorię ,ze Rosjanie podmienili probki przed transportem do Polski ale zakładam ,ze gdyby istniał choćby cień podejrzenia w tej sprawie to prokuratura poinformowałaby o tym opinie publiczną ,nieprawdaż ...?
Powiniismy zatem zadawać prokuraturze dwa zasadnicze pytania.
Jak były skalibrowane detektory we wrzesniu zeszłego roku podczas badań i jacy konrtetnie biegli obsługiwali ten sprzet oraz z jakim doswiadczeniem w jego obsłudze.
Oraz drugie pytanie...
Czy prokuratura z całą stanowczoscią wyklucza ewentualnie majstrowanie przy zabezpieczeniach przywiezionych z Rosji probek.Czy ktokolwiek sprawdzał te probki pod tym kątem i czy powstał na ten temat jakikolwiek oficjalny raport.
Te dwa konkretne i dośc proste pytania wydają mi się niesłychanie istotne dla wyjaśnienia sprawy na obecnym jej etapie a odpowiedź na nie jest o tyle istona , ze pozwoli kruszyć mur braku zaufania nie tylko do NPW ale do wszystkich instutucji panstwa polskiego zajmującyh się drażliwą kwestią smolenską.
Inne tematy w dziale Polityka