Do napisania posta zainspirowała mnie, całkiem merytoryczna i ciekawa, dyskusja w programie „zmiana mentalności” w „ukochanej radiostacji”. Tak, czasem potrafię pochwalić audycje nawet w tej rozgłośni, bo skoro ślepej kurze może się trafić ziarno, tak i nawet mainstream czasem mówi ludzkim głosem, niekoniecznie w Wigilię.
Omawiano trudny problem przemocy w rodzinie. Pretekstem był artykuł, dotyczący lekarzy, którzy nie chcą być „donosicielami” i informować o przypadkach przemocy. Tak zwyczajnie po ludzku rozumiem lekarzy, którzy nie chcą się niepotrzebnie narażać, nadstawiać za kogoś karku. Różnie bywa z pomocą dla takich ofiar, często słyszymy o kuriozalnej sytuacji, kiedy to po rozwodzie kat mieszka pod jednym dachem z rodziną. I to zwykle matka z dziećmi uciekają przed agresorem, a nie drań zostaje wyrzucony na bruk. Oczywiście nie zawsze to mężczyzna jest sprawcą przemocy (kobiety także umieją bić, panowie niewieścieją więc dla równowagi panie nabierają cech męskich, niekoniecznie tych pozytywnych, ale to temat na odrębną dyskusję). W programie omówiono problem ludzkiej obojętności wobec przemocy w rodzinie, swoistego społecznego przyzwolenia na przemoc. Kiedy dochodzi do tragedii: ktoś zakatował dziecko, kobieta trafiła do szpitala z otwartym pęknięciem czaszki ludzie naraz sobie przypominają. A to ktoś chodził smutny, a to coś nie grało, ale zasadniczo „nic nie widziałem, nic nie słyszałem a rodzina była porządna”.
Ilu sąsiadów głuchło na dźwięk dziecięcego płaczu za ścianą, zaś targani wyrzutami sumienia noszą kwiaty na mały grób? Ilu nie słyszało krzyków, odgłosów uderzeń? Znamy odpowiedź i nie napawa optymizmem. Ale są jeszcze ludzie nie dotknięci znieczulicą. W programie „zmiana mentalności” redaktor Wanad wspomniała słuchacza, mężczyznę, który nie zamierzał milczeć. Widząc i słysząc co sąsiad robi swej żonie najpierw chciał porozmawiać z delikwentem spokojnie. Kiedy agresor nie zareagował wziął go na stronę i po męsku powiedział coś w stylu „raz jeszcze podniesiesz rękę na kobietą a Ci przypier**”. Zrozumiał i przed pół roku nie podniósł ręki na żonę. Niestety potem para zmieniła miejsce zamieszkania i pewnie piekło wróciło.
Nawet nie próbuję zrozumieć dlaczego kobiety tkwią w takim koszmarze. Nie pomagają tym nikomu, a najmniej dzieciom, które nawet jeśli nie doświadczają przemocy osobiście są świadkami i uczą się chorych wzorców. Ich psychika zazna być może nieodwracalnych szkód z winy obojga rodziców. I agresora, który był i drugiej strony, która dla dobra dziecka nie uciekła. Sama uważam, że rodzina jest bezcenna i należy o nią walczyć. Ale nie zawsze i za wszelką cenę. Kiedy w grę wchodzi przemoc nie ma czego ratować, trzeba wszystko zaorać i wyrwać z korzeniami. Państwo i sąsiedzi nie powinni ingerować w cudze życie, zabraniać lub nakazywać przekazywania określonych wartości. Wolność nie oznacza jednak zezwolenia na krzywdzenie. I nie mam na myśli zabierania dziecka rodzicom, bo „dziewczyna miała smutne oczy”, czy nazywanie klapsów biciem. Mówię o autentycznym katowaniu, zaś każdy średnio inteligentny człowiek rozróżnia klasy od bicia, a jak nie widzi… Dyskusja ze ślepym o kolorach wielkiego sensu nie ma.
Dlatego postawy takie jak owego słuchacza TokFM należy promować i chwalić. Pokazywać, że w tym morzu znieczulenia, morzu zobojętnienia i codziennego zabiegania nie zatraciliśmy jednak do reszty ludzkich instynktów.
Czy lekarz powinien informować o przypadkach przemocy? Przede wszystkim, moim zdaniem oczywiście, widząc obrażenia na ciele winien spróbować popytać, delikatnie i z wyczuciem. Czasami ofiara przemocy czeka właśnie na owo pytania, na czyjeś zainteresowanie. Ofiara długotrwałej przemocy ma już tak zmienioną psychikę, tak zaburzone postrzeganie świata i ludzi, że często nie jest w stanie sama wykonać pierwszego kroku. Nie ma sił by wyrwać się z błędnego koła, nie wie nawet o takowej możliwości, potrzebuje pomocnej ręki. Czy lekarza, osoby obdarzonej zaufaniem? Być może, ale czy nawet najlepsze chęci i najszlachetniejsze postawy cokolwiek zmienią gdy system jest jaki jest, zaś powiedzenia „jak się kobiety nie bije to jej wątroba gnije” wciąż znajdują swoich zwolenników?
Inne tematy w dziale Rozmaitości