Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat oraz ludzka głupota. Dodałabym jeszcze : niewdzięczność bachorów (nie, nie mam na myśli dzieci jako takich, ale rozwydrzonych jak dziadowski bicz niewdzięcznych nastolatków ze spuchniętym ja) oraz pustkę umysłów, pustactwo, prostactwo i prymitywizm MWzWM. Przeczytałam tekst tutaj: http://zdrowie.onet.pl/psychologia/mamo-tato-wstydze-sie-was,1,4964219,artykul.html, coś w sam raz dla psycholożek i innych tworów genderowej nowomowy, udręki młodych snobów cierpiących, że oto nie są królewiczami z bajek.

(http://m.onet.pl/_m/17ab99f5101bdf72e3d6aaad7dcccccd,14,1.jpg)
Dzieci wstydzące się matki szwaczki, czy ojca kierowcy autobusu. Nie mam takich osób wśród moich znajomych, na szczęście, bo jakoś nie trafiłam ostatnimi czasy na równie nic nie warte osobniki. Nie ma dla mnie wytłumaczenia dla młodych wilczków zawstydzonych zajęciami i pracą rodziców. Nie mam tu na myśli patologii: rodzica alkoholika, narkomana, przestępcy, ale kogoś kto nie ma dyplomu wyższej uczelni, nie pracuje w zawodzie uznanym za prestiżowy. Zwykłego, przeciętnego człowieka, który ciężko tyra by niewdzięczny synalek, lub córunia, wyjechała na studia i miała szanse na lepsze życie. A tymczasem pańcia w Warszawie wstydzi się rodziców i wymyśla niestworzone historie opowiadanie współlokatorce.
Mnie by nie przeszkadzało się przyjaźnić z córką rolnika, bo by mi do głowy nie przyszyło pytać o zawód rodziców. To nie ma najmniejszego znaczenia, nie nasza zasługa w jakiej rodzinie się urodziliśmy, nie mamy na to wpływu, ale decyduje co zrobimy z danym nam życiem i jak zagramy rozdanymi kartami. Nie wywyższałabym się ponad córkę grabarza, ale jakby odkryła, że koleżanka ukrywa, że ojciec pracuje na cmentarzu o robiła z niego na przykład prawnika nie dość, że wykluczyłabym ją z grona znajomych to jeszcze opowiedziała wszystkim jaki z niej prymitywny pustak. Nawet bym może wyjaśniła rodzicom co córcia wyprawia w stolicy, by nie przysyłali "światowej" pannie pieniędzy i skoro wstydzi się rodziców niech sama pracuje na swoje utrzymanie. Nie wnikam jak. Skoro nie umie podziękować i docenić pomocy niech pozna jak w życiu lekko bez rodziców.
Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że ktoś wyjechał do dużego miasta i ma wykształcenie. Mój dziadek ze strony mamy pracował na budowie, zaś rodzice taty mieszkali na wsi. Rodzicom nie przyszło do głowy się ich wstydzić, a mnie nie przyznawać do tego kim są rodzice, czy dziadkowie. Więcej jestem dumna z dziadków walczących w AK, z tego, że wykształcili dzieci. Nie mam cienia wyrozumiałości dla kogoś kto się wstydzi matki-szwaczki, czy matki- pani woźnej w szkole, bo niby co praca hańbi? Wstydzić się można rodzica-mordercy, złodzieja czy kolaboranta. Ale kogoś uboższego, mniej wykształconego? Nie rozumiem. Nacisk znajomych? Znajomi przychodzą i odchodzą a rodzice zostają. Jeśli grupa znajomych odrzuca ludzi z "nizin społecznych" to się zmienia znajomych. Trzeba mieć nieco szacunku do samego siebie. Bo inaczej nikt nas nie uszanuje. Znajomi oceniający po grubości portfela, jak odkryją prawdę, odejdą i wyśmieją. I nie dziwię się, bo ludzie wstydzący się uczciwie pracujących rodziców na nic lepszego nie zasługują.
A wspomnianym w artykule Onetu pustakom przypomnę, że za jakiś czas wasze dzieci też mogą się was wstydzić, lub was pobić bo nie daliście im pieniędzy. Skoro nie ma dla was nic świętego, nie macie żadnych wartości, nie szanujecie siebie, zarabiająca na chleb pani pod latarnią zasługuje na większy szacunek od was, nikt was nie uszanuje. I nie żal mi was.
źródło:http://zdrowie.onet.pl/psychologia/mamo-tato-wstydze-sie-was,1,4964219,artykul.html
Inne tematy w dziale Rozmaitości