Po godzinie dwunastej miałam okazję słuchać rozmowy w „ukochanej” radiostacji. Od czasów wazeliniarskiego popisu przed otwarciem odcinka autostrady A2 do Świecka to kolejny żenujący występ „fachowców”. Od razu przyznaję, że wpis będzie emocjonalny. Ale mój blog i moje zbójnickie prawo do ostrej oceny i emocji. A krew zalewa jak się słucha peanów na cześć generała Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego, zapominanie o ofiarach z kopalni „Wujek”, ludziach internowanych i pałowanych przez ZOMO. Czy się dziwię? Ależ skąd, w żadnym wypadku, po prostu środowiska lewicowe pokazują za co mają ludzi i tolerancję. Tolerancja wtedy i tylko wtedy gdy poglądy są jedyne słuszne, w zależności od tego co jest aktualnie jedyne słuszne.
Kto śmie zwrócić uwagę, że autorom stanu wojennego należy wytoczyć proces, nie mówię o wieszaniu na drzewach, ale procesowi przeprowadzonego zgodnie ze standardami cywilizowanego świata; Kto nazywa skandalem fakt, że oprawcy pobierają wysokie, resortowe emerytury zaś ofiary ledwie wiążą koniec z końcem.; ten wichrzyciel i mąciwoda. A co się dzieje w mąciwodami pokazał towarzysz Jaruzelski. Nieomal słyszę tęskny skowyt by urządzić powtórkę. Nie słyszę „mowy nienawiści” z ust Jarosława Kaczyńskiego i ludzi krytykujących „ministra z klasą”, nie słyszę „nienawiści” w propozycji by raz na zawsze osądzić sprawców tragedii. Słyszę za to wiele skrajnie negatywnych emocji z ust Janusza Palikota i wszelkiej maści „tolerastów” z grup genderowych, tęczowych i tak zwanej lewicy. Mieliśmy Inkwizycję, jakobinów, komunistów, faszystów, nazistów i wielu innych fanatyków, którzy pod pięknymi słowami o utopijnej idei dokonywali strasznych rzeczy. W zależności od epoki zmieniali piórka i kolorki, ale trzon pozostawał niezmienny. Nihil novi sub sole, tylko przykrywka inna.
Nie potrafię przyłączyć się do dziękczynnych peanów na część generała Wojciecha Jaruzelskiego. Słuchałam relacji ludzi dobrze pamiętających tamten czas, ludzi, którzy działali w „Solidarności”, byli internowani i ciągani po przesłuchaniach. Jakoś nikt z nich, w przeciwieństwie go gości mainstreaowych mediów, nie chadzał wówczas na imprezy i nie gawędził wesoło z żołnierzami na ulicach. Mówimy chyba o innej Polsce. Jedni spokojnie chodzili po ulicach, bawili się na imieninach i żartowali z ZOMOwcami. Inni drżeli ze strachu o zdrowie i życie swoje i najbliższych. Relacje są podzielone, podobnie jak współczesne oceny tamtych wydarzeń. Zdecydujmy komu wierzymy, czy oprawcom czy ofiarom, czy pachołkom dawnewgo ustroju czy odtajnionym dokumentom NATO.
W każdej, nawet w najciemniejszej epoce są tacy, którym świetnie się powodzi. Nie wszyscy mieli się źle w czasie II wojny światowej, nie wszyscy źle wspominają stan wojenny. Przecież zawsze ktoś był decydentem i powiązanym z kim trzeba. Ważne czyich słów słuchamy. Ja nie mam wątpliwości komu wierzyć. Coraz więcej głosów mówi, że nie istniało ryzyko wejścia do Polski wojsk radzieckich. ZSRR się sypało, nie tylko nasza gospodarka przeżywała zapaść. Nie trzeba było wchodzić z czołgami do niepokornego kraju. Polacy tłukli Polaków o wiele skuteczniej niżby zrobili to inni. Rafał Ziemkiewicz nazwał wprowadzenie stanu wojennego przetrąceniem kręgosłupa narodowi (nie tylko on zresztą). Widać zdaniem niektórych gości „ukochanej” radiostacji słusznie. Muszę poszukać w sieci fragmentów „Dziennika Telewizyjnego” z tamtych czasów. Ciekawa jestem czy zauważę różnicę między ówczesnym a dzisiejszym mainstreamem. Bo tylko wróg się zmienił.
Ale czego ja oczekuję do „tolerancyjnych”? Szacunku do ludzkiego życia. Mają tyle samo serca dla drugiego człowieka co „ekolodzy” dla środowiska. Wszystko to biznes z przykrywką dla naiwnych, w którą niektórzy naprawdę wierzą. Chociaż niektórzy dają wiarę, że Augustów nie powinien mieć obwodnicy, bo co tam ludzkie życie.
Polecam lekturę tutaj: www.portal.arcana.pl/Najbardziej-pomijany-efekt-stanu-wojennego-to-zlamanie-polakow-pod-wzgledem-moralnym-ktore-przetrwalo-do-dzisiaj-rozmowa-z-dr-jaroslawem-szarkiem-w-przeddzien-30-rocznicy-stanu-wojennego,1940.html. (dzięki uprzejmości AKO).
Jako dowcip polecam wysłuchanie naszych gwiazdeczek z promocji na odpuście (przepraszam producentów towarów odpustowych za to porównanie) jak bronią karpia w ramach akcji klubu "Gaja". Jak widać kicz nie zna granic. Tak samo jak hipokryzja środowisk pochylających się nad rzekomymi "prześladowaniami" homoseksualistów i bredzących genderowo a niewiele sobie robiących z ofiar z kopalni "Wujek".
Inne tematy w dziale Polityka