Na stronie Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego znaleźć można niezwykle ważne i potrzebne oświadczenie dotyczące zagrożenia utraty suwerenności i niepodległości przez Polskę. Całość znakomitego tekstu dostępna jest tutaj: http://www.ako.org.pl/. Czy teraz mainstream krzyknie "ciemnogród" na oświadczenie z podpisami profesorów z dorobkiem przewyższającym to co stworzyły salonowe "autorytety"? Niewykluczone biorąc pod uwagę skrajny brak elementarnego obiektywizmu. To wspaniałe i przywracające nadzieję, że mamy w Polsce patriotyczną inteligencję, elitę a nie "elytę" dla której hasła Bóg, honor i Ojczyzna to coś więcej niż puste słowa.
Poniżej wklejam tekst:
"Oświadczenie w sprawie zagrożenia utraty niepodległości i suwerenności Państwa Polskiego
Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ze zrozumieniem i aprobatą przyjął inicjatywę zorganizowania marszu niepodległościowego w dniu 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Tym, co łączy problem zagrożenia suwerenności i bytu narodowego w dniach wprowadzania i egzekwowania stanu wojennego w Polsce w roku 1981 i w dobie aktualnej polityki międzynarodowej rządu Rzeczypospolitej Polskiej, jest szczególne rozumienie tzw. polskiej racji stanu.
Wprowadzenie stanu wojennego było usprawiedliwiane przez ówczesną władzę właśnie „polską racją stanu” oraz tzw. „mniejszym złem”. Obecna polityka rządu polskiego, realizowana poprzez rezygnację z suwerenności energetycznej i dywersyfikacji źródeł energii, poprzez zaniedbania w armii polskiej, zaniechania w obronie polskiego interesu narodowego na arenie międzynarodowej, a ostatnio nade wszystko poprzez publicznie wyrażoną przez ministra spraw zagranicznych i zaakceptowaną przez premiera, koncepcję federacji europejskiej, co oznacza radykalną zmianę zasad funkcjonowania Unii Europejskiej, a dla nas rezygnację z suwerenności Państwa Polskiego - jest także tłumaczona „polską racją stanu”.
W świetle tych dwóch faktów, trudno nie zauważyć, że „polska racja stanu” różni się zasadniczo od kategorii „dobra wspólnego”, które konstytutywnie tworzy Rzeczpospolitą – Res Publica. Podmiotem racji stanu jest władza i jej interesy, podmiotem dobra wspólnego jest naród współtworzący państwo. Racja stanu jest zatem legitymizowana przez samą władzę, która w tym znaczeniu nie może być oceniana w kategoriach moralnych, jedynie w kategoriach pragmatyki. Dobro wspólne jest kategorią moralną i podlega ocenom etycznym.
Zatarcie w polskiej debacie publicznej różnic między tymi kategoriami sprawia, że po upływie 30 lat w dyskusji wokół stanu wojennego nie postrzega się problemów w kategoriach zdrady narodu przez władzę zatroskaną o tzw. „polską rację stanu” (czyli utrzymanie władzy politycznej), nie przeprowadza moralnej oceny zbrodni dokonanej na górnikach, robotnikach i ofiarach systemu, nie podejmuje oceny moralnej zła wyrządzonego tysiącom osób internowanych, aresztowanych, więzionych, pobitych, wyrzuconych z pracy, zmuszonych do emigracji i ich rodzinom. Dzisiaj mylone są elementarne pojęcia i wartości, rzucone na szalę socjotechnicznej walki o władzę – to dlatego patriotyzm nazywa się faszyzmem, wywieszanie symboli narodowych na stadionach traktuje się na równi z aktami wandalizmu, a ofiary zbrodniczego systemu próbuje się oskarżać z pomocą katów PRL.
Niepodległość Polski to nie tylko kwestia suwerenności politycznej i militarnej. To przestrzeń świadomości narodowej, kultury, ekonomii - w tym niezależności polskiej waluty. Niepodległość Polski to pamięć i tożsamość. Pamięć o tych, którzy oddali swoje życie za Polskę w dobie Polskiego Państwa Podziemnego, opozycji komunistycznej, stanu wojennego. To pamięć o tych, którzy w obecności śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przekazali młodym Polkom i Polakom swój testament: „Najwyższym celem naszych zmagań było odzyskanie niepodległości i niezawisłości Państwa Polskiego, niezależnego zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej (…)”. To pamięć o tym, co było fundamentalnym założeniem Unii Europejskiej, potwierdzonym w Traktacie z Maastricht – o zasadzie solidarności i subsydiarności (pomocniczości), które zakładają suwerenność każdego z państw członkowskich.
Niepodległość Polski to nasza tożsamość, zagrożona ongiś przez serwilizm wobec władz sowieckich, a dziś przez serwilizm wobec europejskich mocarstw.
Wyrażamy nadzieję, że ideowy przekaz marszu niepodległości 13 grudnia 2011 roku pomoże zrozumieć władzy państwowej, że jej celem jest służba dobru wspólnemu narodu polskiego. Za niepodległość Polski nie było w jej dziejach żadnej wymiernej ceny. "
Nie powinniśmy łatwo wyrzekać się suwerenności, w imię ładnych haseł. Wspólne działanie w imię braterstwa europejskiego pozwoli wyprowadzić Europę z kryzysu- mówią nam podobno mądrzejszy od nas. Oddajmy część suwerenności w ręce UE, gdyż oni na pewno o nas zadbają, dadzą nam prawo głosu a Niemcy i Francja grzecznie omówią każdą decyzję z koleżeństwem. Czy tylko ja słyszę ironiczny chichot historii? Ktoś kto wierzy, że wszyscy zaczną działać w imię wspólnego dobra a silniejszy nie spróbuje wyrolować słabszych i jeleni jest bardziej „inteligentny inaczej” (mówiąc językiem politycznie poprawnej nowomowy) niż ustawa przewiduje. Kiedyś też niektórzy sądzili, że pod rządami króla i carycy będzie nam lepiej. Ten film już leciał. Kto nie pamięta o przeszłości i nie wyciąga wniosku z błędów przeszłości jest skazany by je cały czas popełniać.
Nikt tu nie mówi, że UE to samo zło. Trzeba po prostu, wzorem innych, mądrze korzystać z tego co nam dane. Działanie w grupie może pomóc w walce z silnym konkurentem, ale miejmy prawo głosu? Mamy prezydencję a media jakoś o tym milczą. Wiadomo kto o wszystkim decyduje. Nie my. Może i nie mamy szansę na zajęcia pozycji Niemiec czy Francji, ale winniśmy walczyć o swoje.
455
BLOG
Komentarze
Pokaż komentarze (2)