Wiem, wiem marudzę i nic odkrywczego nie powiedziałam. Wiadomo przecież, że dyskusje o d... Maryni, i wszelkiej maści duperelach, są bezpieczniejsze niż o poważnych sprawach. Podgrzewają emocje do czerwoności, a co ważniejsze, ludzie zamiast zadawać władzy niewygodne pytanie gryzą się między sobą.
Złoty słabnie. Kto ma kredyt walutowy i akurat przedwczoraj musiał spłacić ratę nie miał lekkiego dnia. Zadłużenie Polaków rośnie i obawiam się, że dramatów takich jak tutaj: http://biznes.onet.pl/utoneli-w-dlugach,18543,4916457,1
,news-deta będzie tylko więcej. A w telewizji mamy wciąż reklamy „chwilówek” i innych form pożyczek. Bo przecież mamy nie dość zadłużenia, a jakby bank nie mógł odzyskać pieniędzy, zawsze rząd pomoże.
O dziwo, powiedzieli nawet w mainstreamowym TVN24, jeśli wysoki kurs euro się utrzyma, zadłużenie przekroczy krytyczną barierę 55% i czekają nas bolesne cięcia. O wiele bardziej dające po kieszeni, niż zapowiadane w Expose Donalda Tuska. Kto wie czy nie powinniśmy trzymać kciuków by na ograniczeniu ulgi na dziecko i stopniowemu podnoszeniu wieku emerytalnego się skończyło. Obrazowo rzecz ujmując: fale kryzysu solidnie uderzają w zieloną wyspę. Wybory wygrane, stanowiska zajęte, więc można przestać mydlić ludziom oczy, zwłaszcza gdy prawie każdy już widzi, że różowo nie jest. Euroland nie trzyma się najlepiej (http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/569480,inwestorzy_eurolandowi_grozi_calkowity _upadek.html), inwestorzy wręcz straszą upadkiem, gdyż nikt nie udźwignie kosztów ratowania kolejnych bankrutujących krajów. Co zrobić? Nie wiem, ale jestem coraz bardziej przekonana do idei kontrolowanego bankructwa, gdyż drukowanie pieniądza zaprowadzi nas do nikąd. A wbrew przekonaniom niektórych problemy Eurolandu uderzą w nas i to bardzo, bardzo mocno. Gospodarka światowa to system naczyń połączonych, zaś drgania w jednym oddziałują na resztę.
No, w każdym razie wesoło nie jest dla zwykłego człowieka, który najmocniej odczuje wszelkie zawirowania. Aby było zabawniej ostatnio wiele słyszymy o zatrzymaniu Gromosława C. (nikt nie wie przecież o kogo chodzi), z związki z aferę łapówkarską przy prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Musieli tam ukręcić niezłe lody i nie podzielić się z kim trzeba skoro sprawa wyszła ja jaw. Przepraszam za moje zgryźliwe opinie, ale nie wierzę by było inaczej. Dlatego właśnie jestem sceptyczna wobec prywatyzacji. Nie z przyczyn ideologicznych czy miłości do socjalizmu, ale braku złudzeń. W teorii winien wygrać najlepszy i najzdolniejszy. Ale w praktyce zazwyczaj obłowi się kolega kolegi. Nie mam też cienia złudzeń skąd pochodzi niejeden majątek w Polsce: bynajmniej nie z przebłysku geniuszu, czy ciężkiej pracy, jak w przypadku Marka Zuckerberga, Steva Jobbsa, Billa Gatesa czy rodziców Kate Middleton.
A tymczasem o czym debatowano przedwczoraj w mej „ukochanej” radiostacji: raporcie na temat życia seksualnego Polaków i zakazie pedałowania. Mistrz Ziemkiewicz słusznie nazwał dywagowanie nad niszowymi, radykalnymi organizacjami (i obsceniczym zakazem pedałowania) za rozmowy o duperelach, zwłaszcza gdy mamy ważniejsze problemy. No, ale przecież naszym najważniejszym sukcesem jest obecność pana Biedronia i pani Grodzkiej. Nie ma znaczenia lecący na łeb na szyję poziom edukacji, to, że nasze najlepsze uczelnie są w europejskim i światowym ogonku. Najważniejszym problemem szkół jest brak edukacji seksualnej a to wszystko przez wredny Kościół. Bo przecież, wedle raportu o chędożeniu, ludzie potrzebują takowej edukacji i bardzo jej chcą.
Złoty słabnie, grożą nam poważne cięcia, kryzys wykasza kolejne rządy w Europie (Grecja, Włochy, Hiszpania i kto wie czy w kolejce nie stoi Portugalia?), a do rangi ważnego tematu urasta raport o życiu seksualnym Polaków. To już nie denerwuje i nie drażni. To przypomina frazę z żałosnej komedii i może tylko wywołać salwy gorzkiego śmiechu. Jak już ktoś musi niech wspomni o tym dokumencie na końcu serwisu informacyjnego, nie zaś robi z tego temat dnia. No cóż, ale skoro nie można ludzi straszyć trzeba dywagować o d… Maryni, bo to brzmi lepiej niż problemy gospodarcze. I czy nasz nowy-stary rząd przeprowadzi nas przez to wszystko?
Inne tematy w dziale Polityka