Pojawiło się ostatnio na Salonie kilka tekstów odredakcyjnych, donoszących o wzmożonym zainteresowaniu świata kwestią UFO i cywilizacji pozaziemskich.
Muszę przyznać, iż budzą one we mnie rozbawienie. Rozumiem – ateiści, ludzie leniwi. Nie chce im się poszukiwać prawdy tam, gdzie ona ukryta. Wymyślają więc bzdury, pobudzeni obejrzanymi filmami SF. Ale żeby aż tak?
Zdziwienie jednak i zastanowienie, budzą komentarze niektórych blogerów Salonu, których postrzegam jako ludzi Wiary.
Ostatnio zamieściłem swój pogląd na zagadnienia związane z istnieniem bądź nie, cywilizacji pozaziemskich, wywodzący się z mojej całej dotychczasowej wiedzy człowieka głęboko, jak to się określa potocznie – wierzącego.
https://www.salon24.pl/u/eri/1318430,ufo-bajki-dla-doroslych
Tekst ten spotkał się z krytyką także blogerów, deklarujących się właśnie jako katolicy. Że stawiam się w roli Boga, że nie chce przyjąć do wiadomości, iż Bóg jest nieograniczony i może uczynić wszystko, co mu się podoba itp. A jeden z nich użył wręcz argumentu, iż nawet Ojciec Pio stwierdził istnienie obcych cywilizacji. Podobnie miał wypowiedzieć się Jan Paweł II. Ten argument zaskoczył mnie. Sprawdziłem.
Oto fragment wywiadu z Ojcem Pio, jaki przypomniał w 1974r. ksiądz diecezjalny z Padwy, don Nello Castello:
- „Ojcze, myślę, że Ziemia jest niczym w porównaniu z innymi planetami i gwiazdami.”
- „Dokładnie tak, a my, Ziemianie, też jesteśmy niczym. Pan z pewnością nie ograniczył swojej chwały do tej małej Ziemi. Na innych planetach istnieją inne istoty, które nie zgrzeszyły i nie upadły tak jak my.”
W związku z tą wypowiedzią doniesiono również, że równie intrygującą uwagę poczynił św. Jan Paweł II podczas swojej wizyty w parafii Sant'Innocenzo I Papa e San Guido Vescovo w Rzymie 28 listopada 1999 r. Kiedy dziecko zapytało go: „ Ojcze Święty, czy są tam kosmici?” odpowiedział: „Zawsze pamiętaj: oni są dziećmi Bożymi, tak jak my”.
Muszę przyznać, że mnie zatkało! Oto dlaczego.
Bóg jest Bytem transcendentnym i immanentnym.
Przez odmienność swojego bytu Bóg całkowicie różni się od wszystkich stworzeń, przekracza je swoim rodzajem istnienia i bytu. Przez to jest transcendentny, a więc przekraczający wszystko: stworzenia, świat, historię. Przekracza wszystko, bo jest samą Miłością i Prawdą, stworzenia zaś miłością nie są; przekracza wszystko, bo jest pełnią bytu; przekracza wszystko, co jest przygodne i niekonieczne.
Pomimo swojej odrębności i inności Bóg jest blisko nas, jest w bytach stworzonych. W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (por. Dz 17,28). On przenika wszystkie byty stworzone swoim poznaniem, swoją wszechmocą powołującą je do istnienia. W jakiś trudny do zrozumienia dla nas sposób jest też wszędzie obecny przez swoją istotę. Bóg jest więc, jak określa filozofia, immanentny w odniesieniu do bytów stworzonych. Ta immanencja i bliskość Boga przejawia się w stałym towarzyszeniu nam w naszym życiu.
Nie zapominajmy również, iż Bóg jest niezmienny, niecierpiętliwy.
Wobec powyższego musimy uznać, że Akt Stworzenia był aktem jednostkowym i zupełnym. To nie było tak, że Bogu co i raz „przychodziły do głowy” kolejne pomysły. Zamysł był jeden. Całościowy. Gotowy od początku.
Gdyby więc, jak chce Ojciec Pio, Bóg stworzył oprócz Adama i Ewy także „inne istoty” na innych planetach, to musiałby to zrobić jednocześnie (bo przecież nie było to tak, że Bogu Pierwsi Rodzice nie udali się, więc zrobił „poprawkę” i stworzył te „inne istoty”. Bóg przecież zna przyszłość i nie myli się). I w tym momencie pojawia się problem z grzechem pierworodnym. Ze swoją naturą i istotą.
Jak zauważa Jozeph Ratzinger, „Grzech pierworodny, będąc zerwaniem relacji z Bogiem, nie jest zamknięty w pojedynczym „Ja” ale dotyczy też innych, zakłóca bieg wszechświata.(…) Każdy człowiek wyłania się ze struktury naznaczonej przez grzech. Od początku jest obciążony pewnym zaburzeniem w stosunku do Boga.”
Te prawdy dotyczyłyby również „innych istot” na innych planetach. A wtedy nie mogłyby one „nie zgrzeszyć i nie upaść jak my”. Byłyby bowiem skażone grzesznością, tak jak my. I mając tak jak my, wolną wolę…
Czy byłaby to konieczność? Otóż nie! „Te istoty” mogłyby, tak jak chce Ojciec Pio „nie zgrzeszyć i nie upaść jak my”, gdyby Bóg postąpił z nimi tak, jak z Niepokalanie Poczętą Maryją - Matką Boga. Właśnie przez niepokalane poczęcie.
Tylko nasuwa się pytanie: W imię czego? W imię czego, Bóg miałby tak postąpić z tymi „innymi istotami” na innych planetach. W imię Miłości? To dlaczego tak nie postąpił z ludźmi? Mniej nas, niż te „inne istoty” kocha? Absurd! To może wręcz przeciwnie? Kocha nas bardziej niż „te istoty”? Bo przecież: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Znowu absurd!
Z drugiej strony zastanowiły mnie słowa Ojca Pio, mówiące o tym, że my jesteśmy niczym, wypowiedziane w kontekście sugerowanej doskonałości tych „innych istot”, które w przeciwieństwie do nas nie upadły. Owszem, prawda o nas zawarta jest w słowach „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz!” oraz w stwierdzeniu, że jesteśmy grzeszni, ale przecież należy pamiętać o Wcieleniu i o cenie, za jaką zostaliśmy wykupieni…
A słowa JPII? A cóż papież miał odpowiedzieć małemu dziecku, by nie zburzyć jego świata bajki? Na poznanie prawdy będzie miał czas w dorosłym życiu.
Reasumując, nasuwa mi się skojarzenie, że stworzenie oprócz nas ludzi obcych cywilizacji, musiałoby być raczej skutkiem znudzenia Pana Boga niż Aktem Miłości…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo