Coś się wydarzyło przedwczoraj w Gdańsku. Za sprawą Donalda Tuska oczywiście. Bloger 0123 sklecił, zainspirowany tymi wydarzeniami, tekst pt. „Nowi święci polscy”. Zrównał w nim, w sposób gorzko-ironiczny więzionych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika z zamordowanym brutalnie przed laty Pawłem Adamowiczem (notka nie ma szans na SG, a szkoda!)
Ów manewr zrównania, jest niedopuszczalny i krzywdzący dla nieżyjącego Pawła Adamowicza. Zabiegi bowiem Platformy Obywatelskiej, o „jakieś wspomożenie z zaświatów” (jak zaznaczył autor) w przypadku Pawła Adamowicza, w przeciwieństwie do Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, znalazły swego czasu, silne wsparcie hierarchów naszego Kościoła.
Dla pełnego obrazu, chciałbym przypomnieć postawę niektórych z nich, wobec tragicznej śmierci ówczesnego prezydenta Gdańska. To bardzo pouczająca postawa…
„W domu rodzinnym Paweł i jego brat Piotr odebrali tradycyjne katolickie wychowanie przepojone szacunkiem wobec tradycji narodowych, kultu Marszałka Józefa Piłsudskiego i miłości do utraconej kresowej ojczyzny” – informacja z oficjalnej strony prezydenta Gdańska.
Straszna i nagła śmierć Pawła Adamowicza – przecież polityka, wstrząsnęła chyba każdym. Toteż nie mogła, w tym tyglu politycznym właśnie, jakim pozostaje od lat nasza ojczyzna, nie odegrać roli swoistego katalizatora. Jego oddziaływaniu nie oparł się nikt. Odłóżmy jednak na bok politykę (wszak, czy aby na pewno to czynimy?) I zajmijmy się kwestiami religii i wiary.
Prymas Polski abp Wojciech Polak, w liście kondolencyjnym przesłanym na ręce metropolity gdańskiego abp Leszka Sławoja Głódzia pisze: „Modlitwą i myślą staję przy trumnie śp. Pana Prezydenta Pawła Adamowicza, aby dziękować Bogu za wszelkie dobro, jakie przez Jego ręce i serce stało się udziałem wielu osób”.
Abp Stanisław Budzik podczas Mszy św. sprawowanej w lubelskiej archikatedrze w intencji śp. Prezydenta Gdańska przypomniał, że śp. Paweł Adamowicz był człowiekiem wierzącym, który uczestniczył w życiu sakramentalnym, nie krył się ze swoją wiarą.
Abp Leszek Sławoj Głódź z kolei powiedział: „Przez dziesięć lat, od kiedy tu jestem, bardzo dobrze się nam współpracowało, wspólnie uczestniczyliśmy w wielu uroczystościach religijnych, charytatywnych patriotycznych. Prezydent Adamowicz należał do ważnych ludzi Kościoła w Gdańsku, Kościoła czynnego i praktykującego, uczestniczył w życiu sakramentalnym, a przed każdym posiłkiem czynił znak krzyża”.
Wystarczy! A jakie były fakty?
Otóż prezydent Adamowicz, w swych wypowiedziach często odwołujący się do wartości chrześcijańskich, zdecydował się podpisać pod projektem „Ratujmy Kobiety 2017”. Dokument zakłada m.in. prawo do legalnego przerywania ciąży do końca 12 tygodnia. „- Poparcie dla tej akcji nie jest poparciem dla jednego zapisu zawartego w projekcie ustawy” – tłumaczył w wywiadzie udzielonym Onetowi włodarz Gdańska, który jak mówił ma dosyć działań rządu wpychających nas w średniowiecze. Powszechnie znana była również jego postawa sprzyjająca środowiskom LGTB. W wydawanych broszurach dla szkół propagowany był tzw. bezpieczny seks.
Jak, w świetle choćby powyższego, brzmią więc te wszystkie peany na cześć prezydenta Adamowicza, wygłaszane przez wymienionych wyżej hierarchów KK? Czy przez ręce i serce takiego człowieka może płynąć to dobro, które prymas Polak powinien mieć na myśli? Czy prezydent Adamowicz był rzeczywiście człowiekiem wierzącym, jak stwierdził abp Stanisław Budzik, czy raczej wierzącym inaczej? Jaką wartość ma infantylna pochwała abp Głódzia pod adresem prezydenta Gdańska, o znaku krzyża, czynionym przed każdym posiłkiem? I na czym miałoby polegać życie sakramentalne prezydenta Gdańska? Na częstym przystępowaniu do komunii św. w nieuporządkowanym stanie ducha? Bo przecież nie miały miejsca jakiekolwiek akty odcięcia się, zerwania z zaszłościami. A w przypadku osoby publicznej, jaką był przecież prezydent Adamowicz akty te, równie publiczny charakter mieć powinny. Do tego sprowadzałoby się, jako warunek konieczny dobrej spowiedzi, wyrzeczenie się grzechów i zadośćuczynienie za nie.
Jakże więc fatalnie zabrzmiała wypowiedź jednego – jak gdzieś wyczytałem – przedstawiciela Episkopatu, który miał powiedzieć, że Prezydent w dniu zamachu, na porannej mszy św. przyjął komunię św. i był w chwili ataku nożownika w stanie Łaski uświęcającej. Nawet więc, jeśliby – co byłoby w takim razie konieczne - dokonała się przed zamachem radykalna przemiana duchowa Pawła Adamowicza, czego nie zdążyłby przed śmiercią zmaterializować, uczyniłaby to z pewnością już do dnia dzisiejszego jego żona, bo byłaby to dla niego i dla niej rzecz - po jego śmierci - najważniejsza.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz na łamach portalu fronda.pl pisze o antykatolickim postępowaniu i antykatolickich poglądach Pawła Adamowicza: „prowadził politykę nierzadko sprzeczną z katolickimi zasadami. Wystarczy przypomnieć decyzję o wspieraniu in vitro, a także złożenie podpisu pod projektem „Ratujmy Kobiety”, czy podpisanie Karty Różnorodności. Śmierć ani jej rodzaj nie anulują tego, jakim kto był człowiekiem i głoszenia przez niego antychrześcijańskich opinii.”
Abp Leszek Głódź udzielił przed śmiercią sakramentu namaszczenia chorych Pawłowi Adamowiczowi. Żywimy wszyscy nadzieję, że nie na darmo. Prezydent Gdańska zakończył swą wędrówkę po tym świecie. My pozostaliśmy. Z zachowanymi w pamięci przytoczonymi tutaj postawami niektórych duchownych.
PS. Kodeks Prawa Kanonicznego (najwyższe prawo KK) stanowi: Kan 1242 – W kościołach nie należy grzebać zmarłych chyba, że chodzi o Biskupa Rzymskiego, kardynałów lub biskupów diecezjalnych, również emerytowanych, którzy powinni być chowani we własnym kościele.
„Piekło się raduje!” – zakończył swój tekst bloger0123. Zgadzam się! Ale z powodów, których autor najwyraźniej nie dostrzega…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo