eri eri
170
BLOG

Co to jest wiara?

eri eri Społeczeństwo Obserwuj notkę 19

Tomasz Terlikowski wypowiedział się ostatnio na pompowany w mediach społecznościowych temat zjawiska apostazji. Przyczynkiem było zuchwałe ogłoszenie przez pana Podsiadło zamiaru dokonania w najbliższym czasie tego aktu. Przy okazji Terlikowski pokusił się o szerszą analizę przemian jakie dokonują się w naszym, skądinąd katolickim społeczeństwie:

„Jednak sama apostazja jest mniejszym problemem – bo dotyczy ludzi, których jakoś jeszcze ten Kościół dotyka, wiara jest na tyle istotna, że zadają sobie trud, by do tej parafii iść, składać dokumenty. Dużo większym problemem jest stygnięcie wiary jako takiej. Fakt, że dla coraz większej grupy katolików wiara, Kościół, obojętnieją. Wśród starszych jest to proces powolny, wśród młodych bardzo szybki. Widać to po statystykach uczęszczania na katechezę. I to jest prawdziwe wyzwanie.
To stygnięcie wiary nie skłania do buntu, do pójścia do księdza by wypisać się z Kościoła. Ludzie ci po prostu przestają uczestniczyć w praktykach religijnych, wiara im obojętnieje. I nie potrzebują jakichś deklaracji, oświadczeń, aktów. Po prostu znikają z życia religijnego, które przestaje się dla nich liczyć.”

Spostrzeżenia wydają się być trafne (tu: entuzjastyczna pochwała ze strony naszej zabawnej Salonowej Wierzącej Inaczej – Karoliny Nowickiej!), jednak pomijają istotę zagadnienia.

Ogromna – moim zdaniem - część społeczności deklarującej się jako „wierzący praktykujący” nie rozumie, co to wiara. Co tydzień, na niedzielnej mszy św., stojąc z tyłu kościoła, obserwuję płynący strumień wiernych, którzy przychodzą do kościoła 5, 10, 15 minut po rozpoczęciu mszy św. Często są to ci sami ludzie. Ilu z nich przystępuje do komunii św.? Jeśli spóźnisz się raz, dwa razy i wyspowiadasz się z tego, to nie ma problemu. Ale jeśli spóźniasz się notorycznie i nie podejmujesz mocnego postanowienia poprawy, to spowiedź św. jest nieważna i przystępując do komunii św., masz problem. Wielu nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ich ignorancja nie jest jednak dla nich usprawiedliwieniem.

Pokazałem tutaj problem, na przykładzie spóźniania się na mszę św. i obowiązku nabożnego uczestnictwa w niej. Ale takich przykładów na każdym kroku jest mnóstwo. Bo ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co to jest wiara w Boga, choć bezrefleksyjnie ją deklarują. Inna sprawa, że Kościół bardzo słabo uświadamia im, że tkwią w błędzie (dlaczego np. kapłan odprawiający mszę św., widząc te tłumy spóźnialskich, nie reaguje?).

Znam przykład młodej kobiety, która żyła w niesakramentalnym związku z mężczyzną i zgodziła się zostać matką chrzestną. Konieczna więc była spowiedź św. i „karteczka” od księdza. Ze spowiedzią zwlekała  aż do uroczystej mszy. Wyznała wtedy na spowiedzi wspólne zamieszkiwanie z mężczyzną. Spowiednik zażądał obietnicy zaprzestania tej praktyki. Gdy odmówiła, spowiednik nie udzielił jej rozgrzeszenia. Taka wpadka! Nie ma „kartki”, a ceremonia chrztu za chwilę! Poszła więc do innego spowiednika i tym razem zataiła swoje pozasakramentalne pożycie z mężczyzną. „Kartkę” otrzymała, uczestniczyła w ceremonii jako matka chrzestna i przystąpiła do komunii św. Wcześniej zawsze starała się chodzić do kościoła w niedzielę. Dzisiaj, być może już uporządkowała swe relacje z Bogiem Oby!

Inną kategorią deklarujących się jako „wierzący”, są katolicy (bo ochrzczeni), którzy uznają tylko niektóre elementy z Prawdy Objawionej. Oni wierzą w „swojego” boga. Ale do kościoła w niedzielę oczywiście chodzą!

A teraz do rzeczy. Czym więc jest wiara? (przy czym nie będę rozpatrywał kategorii wiernych, których reprezentują podane przypadki)

150 Ojców z Konstantynopola w greckim słowie: ”wierzymy”, rozpoczynającym Credo, rozróżnia dwa zasadnicze znaczenia, tak niezwykle ważne dla naszego religijnego funkcjonowania. Pierwszy poziom wiary umieszczony jest na płaszczyźnie intelektualnej. Na tej platformie znajduje się najwięcej chrześcijan. Określić go można jako „wiara martwa”, zimna, bo bez emocjonalnego wymiaru, bez odniesienia do naszego życia.

Ten rodzaj „martwej wiary” posiadają także wszystkie demony. Nie ma bowiem niewierzących demonów, tylko ludzie mogą nie wierzyć w Boga. Wszystkie demony wierzą i drżą, i ta wiara, ten lęk, nic im nie dają, jak zanotował św. Jakub (Jk 2,19).Ta wiara jest jak złożone w grobie martwe ciało, ciało bez życia, ciało, którym zawładnęła śmierć.

Taka wiara nie przynosi żadnego pożytku, a jest tylko intelektualnym potwierdzeniem faktu istnienia samego Boga oraz różnych jego przymiotów. Owszem, mając taką wiarę, można prowadzić ciekawe, a nawet głębokie dysputy o Bogu. Mając taka wiarę, można o Bogu uczyć, można pisać ciekawe teksty, ale to wszystko, to tak niewiele.

Z punktu widzenia wiary, współczesne chrześcijaństwo to w dużej mierze cmentarz. Bo wiara, to jest relacja z Bogiem. To miłość, to zaufanie, to powierzanie się Jemu. To stała świadomość Jego obecności. A tu, niedzielna msza św. skończyła się, wierni wychodzą z kościoła i Bóg już przestaje dla nich istnieć. No, a o co chodzi? Przecież już swoje zrobili!

Wszystko wskazuje na to, że zbliżają się czasy ostateczne. Prawda została nazwana kłamstwem, kłamstwo – prawdą. Propagatorzy aborcji i in vitro, wrogowie Kościoła ogłaszają się wierzącymi katolikami. I zyskują wśród naszego społeczeństwa wielki poklask.

Dokąd to wszystko nas doprowadzi? Oglądałem jakiś czas temu w Telewizji Trwam, film biograficzny o pewnej świętej. Było jej dane wizytować za życia w piekle. Relacjonowała potem, że widziała dusze spadające do piekła. To był deszcz dusz…


PS. Korzystałem z opracowania: Ks. Marcin Cholewa, Ks. Marek Gilski „Wyklad 150 Oców z Konstantynopola” –Komentarz lingwistyczno-pastoralny; Kraków 2018.


eri
O mnie eri

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo