Jeden pan takowe wymyślił. Na razie trzyma szczegóły w głebokim sekrecie, ale jednemu "paparatzi" przebranemu za kloszarda udało sie podsłuchać, jak o tym aucie opowiadał w zaufaniu znajomemu panu:
"Otóż, niech pan szanowny sobie wyobrazi -- wychodzę ja z baru i wsiadam do samochodu. Ale dziwny on jakiś, ten samochod. Bo, proszę pana, kół on wcale nie ma.... Ani motoru... Ani kierownicy... Ani drzwi i w ogóle nadwozia on nie ma... Tylko stoi jakiś facet i bije mnie po mordzie!"
(stary dowcip, oczywiście).
Inne tematy w dziale Kultura