Wiosna z piękną pogodą - to nam się należało.
Wielu kojarzy 8 marca z komunistycznym świętem Dnia Kobiet, które podlegało wieloletniej obróbce politycznej i zostało zwulgaryzowane. Teraz dla wielu kobiet to święto jest żenadą i w wielu aspektach mają rację. Ale dla ludzi, od dziecka wyrosłych w PRL'u budzi się jakaś nostalgia - bez sensu ale jednak, bo lubimy sympatycznie świętować cokolwiek.
Zauważcie, że na starożytnych miejscach umarłych(?) kultów budowano często świątynie chrześcijańskie. Idąc więc za taką metodą, może warto 8 marca - obwołać świętem Początku Wiosny (wiosna jest kobietą)? Nawet jeśli tych początków będzie kilka, to co to szkodzi?
A przy okazji przyszła mi refleksja: jak to politycy (-w swej większości, choć bywają i wyjątki) wulgaryzują każdą rzecz, której dotkną. Ich słowa gubią swoje znaczenia (różne bogate znaczenia). Weźmy dla przykładu takiego Tuska: on wybiera sobie różne frazy, mające wcześniej dla ludzi atrakcyjne znaczenia; a potem składa z tych fraz swoje przemówienia, mające w ukrytej treści (która po czasie wylewa szambem) przemycić jego niecne plany. To widać kiedy duka te swoje, niezakończone i mało logiczne zdania, które mają budować kłamliwe wrażenia, u przestraszonej gawiedzi. A jego wyznawcy chłoną to, jak przejaw natchnionej mądrości wodza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości