Wiem, wiem, że to infantylne takie puszczanie. Jeszcze nikt mi tego tak nie zwerbalizował, ale i tak wiem swoje, a mimo to robię swoje. To jakby na blokowisku wystawić głośniki przez okno i walić na full.
Jednak mam z tego frajdę i poczucie misji: głoszenia dobrych wibracji, w tym domu wariatów (z tekstami mam podobnie).
A więc bujajmy się w podanych rytmach, bo wtedy limfa się nie lasuje.
Inne tematy w dziale Rozmaitości