Wiem, że wielu mi nie uwierzy. Niektórzy przez delikatność powstrzymają się od pytania w komentarzu „Co piłeś?” albo „Czy musiałeś jak senator Piesiewicz wciągać do nosa ten biały proszek, który pojawił ci się na stole?” Ale przysięgam, że to prawda: dziś. 8 marca około godziny 11 przed południem, nad moim domem położonym nieco na wschód od Lublina przeleciały cztery pelikany. Wyglądały identycznie jak ten, którego zdjęcie zamieszczam niżej.
Pelikan to ptak ciepłolubny, choć jak twierdzi Wiki, zalatuje również do Polski. No to zaleciał. Majestatycznie machając skrzydłami kierowały się te cztery piękne ptaki mniej więcej na Warszawę. Leciały dość nisko, góra 10-12 metrów nad ziemią. Ciekawe dokąd dotarły?
I powiedzcie co to znaczy? Bociany oznaczają nadejście wiosny, a pelikany? Nadejście globalnego ocieplenia? Oczywiście nie wierzę w teorię o antropogenicznym ociepleniu klimatu, przecież nie jesteśmy w stanie powstrzymac kilku niewielkich rzek przed wylewaniem, a co dopiero myśleć o ocieplaniu klimatu na ziemi. Jestem przekonany, że cały ten rejwach ma na celu wyciągnięcie wielkiej kasy od naiwnych i powstrzymanie rozwoju gospodarek krajów tzw. „Trzeciego świata” (polskiej też). Oczywiście dostrzegałem pozytywne skutki globalnego ocieplenia:
Koncepcję Ala Gore'a jednak zdecydowanie wyśmiewałem. Ale te pelikany nad moim domem….
Żona twierdzi, że nie powinienem się bardzo cieszyć. Prorocy w Starym Testamencie tez widzieli różne znaki niezwyczajne i rzadko kiedy zwiastowały one cos dla ludzi pozytywnego. A co Wy sądzice?
Inne tematy w dziale Rozmaitości