Smok Gorynycz Smok Gorynycz
610
BLOG

O wyższości Świętego Mikołaja nad Karolem Marksem

Smok Gorynycz Smok Gorynycz Kultura Obserwuj notkę 7

 

     Pozwólcie, że na początku pomarudzę, tylko chwilę i w dodatku świątecznie, obiecuję. Świat się zmienia, lecz wcale nie na korzyść. To, co uznaje się za postęp, często postępem nie jest. Nie mówię tu o technologii, choć kwestia czy pistolet maszynowy jest postępem w stosunku do muszkietu nie jest jednoznacznie rozstrzygnięta. W sferze społecznej postępu nie widzę. Dawne wartości uległy erozji lub zostały celowo zniszczone, a na ich miejsce nie pojawiło się nic wartościowego. W niepamięć odchodzą dawne zwyczaje, obyczaje i tradycje. Te, którym udaje się przetrwać są często wykoślawiane, karykaturalne. Taki święty Mikołaj.

Ładnych parę lat temu spędziłem kilka miesięcy w Belgii. Konkretnie w Leuven, niewielkim uniwersyteckim mieście we Flandrii. Dumą mieszkańców Leuven jest przewspaniały, przepiękny i unikatowy gotycki ratusz. I oto któregoś dnia, w ramach przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, na ratuszu owym powieszono dwóch (!) nadnaturalnej wielkości pseudoMikołajów w stylu disnejowskim. Ci przerośnięci krasnale wspinali się po drabinach zasłaniając cudowne rzeźby zdobiące ściany ratusza. Po trzech dniach straszydła zniknęły. Znajomy Flamand na moje pytanie, co skłoniło władze miasta do zmiany koncepcji dekoracji roześmiał się i stwierdził, że telefony w ratuszu się przegrzały. Konserwatywni mieszczanie dzwonili wypraszając sobie stanowczo podobne ekscesy estetyczne. I trzy podawali powody swego niezadowolenia: po pierwsze Święty Mikołaj był biskupem, więc strój biskupi mu przysługuje nie zaś krasnali. Po drugie jako święty Mikołaj nie potrzebuje jakichś drabin jak kominiarz. No i po trzecie mieszkańcy Leuven nie życzyli sobie by jakieś mało estetyczne dwa indywidua zasłaniały ich gotycki ratusz. Historyjkę tę opowiadam z pewnym żalem: rozglądam się po naszych, krajowych dekoracjach świątecznych i wszędzie widzę straszące germańskie krasnoludy. Niektóre jeszcze wydają z siebie ten kretyński okrzyk hohohoho!

 

Myślałem, że nie czeka nas już nic gorszego estetycznie niż wymyślony przez Coca Colę czerwony brodacz w czapce z pomponem zwany Santa Clausem i bezczelnie podszywający się pod świętego Mikołaja. Byłem w błędzie. W tym roku jedna z firm handlująca elektroniką i sprzętem AGD sięgnęła do tradycji ruchu robotniczego i przekonuje klientów, że Karol Marks istnieje.

Mam tylko nadzieję, że w przyszłym roku nie przypomną sobie o Saddamie Hussainie.

     Oczywiście wyższość Świętego Mikołaja nad amerykańskim grubasem i Karolem Marksem nie podlega dyskusji. Prawdziwy Mikołaj był biskupem Myrry w Azji Mniejszej. Przypisana mu przez tradycję funkcja dawcy prezentów początek swój wzięła z opowieści o trzech ubogich siostrach.

Ich ojca nie stać było na posag dla córek, więc więdły w staropanieństwie. Biskup Mikołaj dowiedziawszy się o ich nieszczęściu, zakradał się raz w roku nocą i podrzucał mieszki ze złotem. Złapany za trzecim razem przez ojca, który chciał poznać dobrodzieja, zobowiązał go surowo do milczenia.

Prawda o szczodrobliwości biskupa wyszła na jaw dopiero po śmierci świątobliwego męża. Biskup Mikołaj ocalił również trzech niewinnych młodzieńców od ścięcia mieczem. Już po swojej śmierci, Mikołaj uratował przed burzą żeglarzy wiozących zboże dla głodującego miasta. Jest święty patronem żeglarzy, kupców oraz złodziei.

Choć w europejskiej tradycji ikonograficznej przedstawia się go w stroju biskupa, a więc w bogatym ornacie, w infule i z pastorałem, to naprawdę Mikołaj nosił się inaczej. Myrra to gorąca okolica a ponad to w IV wieku (kiedy żył Mikołaj) oznaką godności biskupiej był paliusz: wełniana taśma z 6 naszytymi czarnymi krzyżami, której końca zwieszają się na plecach i na piersi biskupa. Takiego świętego Mikołaja widzimy na ikonach prawosławnych.    

  

Radosnych i błogosławionych Świąt Narodzenia Pańskiego i wielu prezentów od Świętego Mikołaja życzy Smok:O))))

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura