Wiktymologia zajmuje się badaniem roli ofiary w genezie przestępstwa. Do niedawna była dość rzadką specjalizacją prawniczą. Od wczoraj namnożyło się wiktymologów, którzy z podziwu godną szybkością i precyzją ustalili, że winnym mordu łódzkiego jest Jarosław Kaczyński. A dlaczego on? Bo jest politykiem opozycji, bo głośno domaga się ujawnienia niewygodnych aktów, bo wskazuje na nieprawości, bo tropi machlojki władzy, bo po prostu jest i nazywa się Kaczyński. W gruncie rzeczy nie usłyszałem nic nowego. Bolszewicy twierdzili, że ludzie bogaci są winni nierówności społęcznej, więc należy im zabrać mienie, a jeśli właściciele mienia przy tym zginą, no cóż... sami byli sobie winni. Gwałciciele często twierdzili wraz z chórem obrońców, że ofiara się prosiła o gwałt i prowokowała biednego przestępcę, bo nosiła krótką spódniczkę i uśmiechała się wyzywająco. Teraz słyszę dokładnie tego samego rodzaju zarzuty pod adresem Prezesa Kaczyńskiego. Tylko rolę bandytów i żuli przejęli "politycy" Platformy, PSL i SLD oraz usłużni "dziennikarze". A może nie przejęli, może tylko uzmysłowili nam jak cieniutka jest granica między przestępcami kryminalnymi a "politykami" mającymi pełnię władzy i zaprzedanymi im pismakami?
Inne tematy w dziale Polityka