Pan prezydent po występach na arenach międzynarodowych, gdzie był owacyjne witany i żegnany, gdzie promował polskie tradycyjne obyczaje robiąc tak zwanego niedźwiedzia z europrzewodniczącym Buzkiem, powrócił wreszcie do kraju. Dzisiaj wygłosił mowę z murów Jasnej Góry z okazji uroczystości dożynkowych.
Tłum ludzi nie przejawiał entuzjazmu, bowiem raczej się na mowie prezydenckiej nie poznał. Tymczasem nie była to mowa byle jaka i godzi się dokonać jej analizy. W jednej notce nie zdołam jednak ukazać wszystkich głębi przemowy, dlatego na początek skupię się na jej fragmencie, nazwijmy go, krajoznawczym i wskażę, jakimi dziełami z kanonu polskiej literatury posiłkował się prezydent Bronisław K. Tak, szanowni słuchacze i słuchawki, prezydent mimo nawału obowiązków państwowych i jako się rzekło wyżej międzynarodowych, najwyraźniej wciąż znajduje czas na lekturę. Oto fragment przemówienia prezydenta:
„Leciałem tutaj do Państwa prawie przez całą Polskę, bo z wybrzeża. Leciałem śmigłowcem i też z góry patrzyłem na polską wieś, już na poorane pola, na znaki zwiezionych plonów, patrzyłem z dumą na nowe dachy nowych domów ale i z bólem patrzyłem na to jak wiele jeszcze zostało do zmienienia. Leciałem nad terenami ogarniętymi niedawno powodziami…”
A to pierwowzór literacki mowy:
Coraz wyżej się unosi,
Chociaż babcia błaga, prosi,
Chociaż kurka motor dziobie,
Kółka drapie, śrubki skrobie,
Aeroplan coraz chyżej,
Coraz śmielej, coraz wyżej!
Na dół popatrzyły,
Dziwy zobaczyły:
Wielkie góry – jak kupki piasku,
Wielkie drzewa – jak krzaczki w lasku,
Rzeki – srebrne wstążeczki,
Łąki – zielone chusteczki,
Domy – klocki drewniane,
Pola – kratki malowane,
Jeziora – jak donice,
Pociągi – jak gąsienice,
Ludzie – jak mrówki,
Krowy – jak boże krówki,
A kurek to nawet nie widać.
Popatrzyły do góry -
Co zobaczyły? Chmury?
Akurat!
No właśnie! Zarówno babcia jak i kurka musiały być moherowe, bo zamiast gapić się w górę, powinny patriotycznie spojrzeć jeszcze w dół. Tam zobaczyłyby bowiem to, co zobaczył prezydent:
„..leciałem nad wspaniałymi budzącymi już polską dumę autostradami, nowymi drogami…”
I właśnie ja w kwestii owych wspaniałych autostrad. Lecąc z Juraty do Częstochowy prezydencki (czy rządowy?) śmigłowiec leciał wzdłuż wspaniałej, liczącej całe 135 kilometrów autostrady A1. Następnie przeskoczył nad A2 koło Łodzi, niewykluczone również, że widoczny był fragment A1 koło Piotrkowa Trybunalskiego. Czyli w czasie tego jednego lotu pan prezydent zobaczył 20% wszystkich polskich autostrad (patrz mapa poniżej). A mija dopiero pierwszy miesiąc prezydentury.
Inne tematy w dziale Polityka