Smok Gorynycz Smok Gorynycz
101
BLOG

O zabijaniu społeczeństwa obywatelskiego. Rozwinięcie

Smok Gorynycz Smok Gorynycz Polityka Obserwuj notkę 9

 

Powtórna szansa na stworzenie społeczeństwa obywatelskiego pojawiła się wiosną 1989 roku. Nie wynikała ona jednak z ze spotkania przy okrągłym stole „ludzi przychodzących z różnych stron historycznego podziału”, lecz z autentycznego i powszechnego - powiedzmy kolokwialnie – wkurzenia beznadzieją rozkładającego się komunizmu. Sprawę z tego, że komunizm się nie rozkłada lecz przepoczwarza, zdawali sobie tylko nieliczni.

W maju chęć „dokopania” komunistom, wzięcia wreszcie rewanżu za lata upokorzeń była wśród ludzi niesłychanie silna. W dużej mierze była to zasługa olbrzymiej rzeszy ludzi działających w lokalnych Komitetach Obywatelskich. Pamiętam dobrze te spotkania z ludźmi (najczęściej po niedzielnej Mszy Św.), to tłumaczenie dlaczego, jak i po co. I konsternację, gdy nasza „elita” stwierdziła, że należy wprowadzić do Sejmu 50 największych łajdaków umieszczonych na tak zwanej liście krajowej. Wtedy się zbuntowaliśmy, my "robotnicy u podstaw" w całej Polsce. Tłumaczyliśmy ludziom, że muszą pracowicie skreślić nazwisko po nazwisku całą pięćdziesiątkę, że kreślenie „na krzyż” wobec wykładni Komisji Wyborczej będzie nieskuteczne. Słuchali, kiwali głowami. I znów na twarzach tych zwykłych ludzi z okolicznych wsi i małych miasteczek widziałem nadzieję. Nie tak świeżą i radosną jak 9 lat wcześniej. Bo te ciemne lata musiały rzucić cień na ludzkie dusze. Ale nadzieja była.

Nadzieja roku ’89 przeżyła tylko dni kilkanaście. Gdy okazało się, że z całej pięćdziesiątki aparatczyków i sługusów systemu do Sejmu wszedł tylko Mikołaj Kozakiewicz z ZSL, byliśmy dumni. Potem nasze „autorytety” przerażone, że dil okrągłostołowy może się nie udać przez naiwne pojmowanie demokracji przez nieświadomy złożoności sytuacji lud, dogadały się z komunistami. Zmieniono ordynację między pierwszą a drugą turą.

Nie wiedziałem jak tłumaczyć to ludziom. Zresztą oni chyba sami zrozumieli, że nic się nie zmieni. Przez te kilkanaście dni wierzyli, że ich decyzja podjęta w kabinie wyborczej, że te ich 50 skreśleń ma znaczenie, że „Solidarność” (ale tylko przez duże Es), że demokracja, że wreszcie będzie inaczej. Potem im to wybito z głowy.

Strach przed prostym, intuicyjnym, ale trafiającym w sedno pojmowaniem spraw przez ludzi pozostał w „elicie” do dzisiaj. Dlatego bardzo dbają, żeby zawsze na podorędziu był jakiś autorytet, który z telewizora wytłumaczy prostaczkom co jest dla nich dobre, a czego myśleć nie należy. Ale o tym w części trzeciej.         

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka