Emocje trochę opadły, pora się zastanowić i zebrać fakty.
1. Pisma opublikowane przez Łazarza rzeczywiście są trochę podejrzanie. Otwarcie składana „oferta w rozumieniu prawa handlowego” wygląda dość dziwnie. No chyba, że przyzwyczaili się, że to działa.
2. Czy mogli się spodziewać, że Łazarz ofertę przyjmie, a przynajmniej zachowa ją w tajemnicy. Załóżmy to pierwsze: niewątpliwie powstał by z takiego spotkania w interesach interesujący film do domowego archiwum posła na pe. Ponoć swoją pozycję zawdzięcza on w znacznej mierze tego typu filmom kręconym podczas spotkań i polowań towarzyskich.
3. Raczej jednak mogli się spodziewać, że Łazarz pisma opublikuje. I może o to właśnie chodziło? Może prawdziwym celem było pokazanie Andrzejowi Leji, który złożył przeciwko Januszowi P. doniesienie do prokuratury, co mu grozi? Że Janusz P. się nie cofnie przed „działaniami operacyjnymi”? Wprost do Andrzeja napisać tak nie mógł, ale pisząc bezczelnie do Łazarza był pewien, że komunikat dotrze do wszystkich.
4. Wszelkie dalej idące wnioski można formułować dopiero po uzyskaniu odpowiedzi na pytania, jakie sformułował tysol pod notką Łazarza, ewenualnie po "wrzuceniu" przez niego skanów (?) zrzutów ekranowych (?) listów. Zauważyliście, że Łazarz nigdzie na napisał o formie owych pism, domyślać się można, że przyszły na PW.
Poseł z Biłgoraja lubuje się w happeningach i działaniach typu performance. Często nie wiadomo o co w nich chodzi, ale to nie znaczy że są bez sensu.
Inne tematy w dziale Polityka