Uczuciem podzielanym przez wszystkich biorących udział w Powstaniu, od generałów po prostych żołnierzy i cywili było rozgoryczenie brakiem pomocy ze strony władz polskich i brytyjskiego sprzymierzeńca. Liczono na zrzuty z zaopatrzeniem, tak hojnie udzielane przez Brytyjczyków organizacjom podziemnym okupowanej Europy. Tymczasem mimo gorączkowych zabiegów polskiego rządu, nacisków Naczelnego Wodza i premiera, Anglicy nie kwapili się z pomocą. Obietnice Churchilla pozostawały niespełnione, a odpowiedzialny za zrzuty marszałek Slessor wynajdywał coraz to nowe powody by odmówić wysłania samolotów nad Polskę. Wszystkie one miały jedynie przysłonić podstawowy powód opieszałości Brytyjczyków: troskę by w niczym nie narazić Stalinowi, któremu wszak Wielka Brytania oddała Polskę podczas konferencji w Teheranie. Interwencje polskich polityków były coraz ostrzejsze, a najdobitniej wypowiedział się Naczelny Wódz, gen. K. Sosnkowski w rozkazie nr 19: „Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką (..) kampania wrześniowa dała Sprzymierzonym osiem miesięcy bezcennego czasu, a Wielkiej Brytanii pozwoliła wyrównać braki przygotowań do wojny w stopniu takim, że bitwa powietrzna o Londyn i wyspy brytyjskie, stanowiąca punkt zwrotny dziejów, mogła być wygrana.(..) Od miesiąca bojownicy Armii Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie.(..)Uwierzyć nie jesteśmy w stanie, że oportunizm ludzki w obliczu siły fizycznej mógłby posunąć się tak daleko, aby patrzeć obojętnie na zagładę stolicy tego kraju, którego żołnierze tyle innych stolic własną piersią osłonili.(..) Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i współczucia. Czeka na broń i amunicję.(..) Od pięciu lat zarzuca się systematycznie Armii Krajowej bierność i pozorowanie walki z Niemcami. Dzisiaj oskarża się ją o to, że bije się za wiele i za dobrze. Każdy żołnierz polski powtarzać sobie musi w duchu słowa Wyspiańskiego: „Podłość, kłam – znam, zanadto dobrze znam!”. Pierwsze bombowce z wyczekiwanym zaopatrzeniem pojawiły się nad Warszawą dopiero ósmego dnia powstania.
Inne tematy w dziale Kultura