Smok Gorynycz Smok Gorynycz
148
BLOG

Bosa noga Baden-Powella

Smok Gorynycz Smok Gorynycz Polityka Obserwuj notkę 1

„Skauting dla chłopców: Wychowanie dobrego obywatela metodą puszczańską” generała Baden-Powella to jedna z najważniejszych książek XX wieku. Stała się taką za sprawą mnogości celnych obserwacji i wniosków poczynionych przez generała w trakcie jego pracy z chłopcami. Wniosków daleko wykraczających poza praktyczne, dnia codziennego skauta dotyczące  wskazówki. Ot, chociażby to stwierdzenie generała: „Skautmistrza wolimy oceniać według jego wiedzy o chłopcach oraz według uczucia, jakie dla nich posiada. Nastawienie skautmistrza jest rzeczą niezmiernie ważną, ponieważ chłopcy urabiają swój charakter według niego. Obowiązkiem jego zatem jest umieć spojrzeć z wysoka, wznieść się ponad osobisty punkt widzenia i potrafić zrezygnować z osobistych skłonności na rzecz dobra powszechnego. Oto prawdziwa dyscyplina. Jednym z najcięższych problemów naszego wieku, niebezpieczeństwem dla naszego narodu jest brak dostatecznego zdyscyplinowania wewnętrznego. Nasze osobiste sprawy kładziemy wyżej niż dobro państwa. Usuniecie tej wady to pierwszy cel naszego wychowania młodego pokolenia. A wychowanie to polega w dużej mierze na dawaniu przykładu…” Słowa, które codziennie rano (w wakacje też) powinien powtarzać sobie każdy polski nauczyciel. Powinien, gdyby nie fakt, że polska, neutralna światopoglądowo szkoła już dawno zrezygnowała z wychowywania młodzieży. Obecnie ogranicza się do podawania informacji.

Ale chciałem o czym innym. Otóż Baden-Powell za jedną z podstawowych umiejętności „puszczańskiego życia” uważał dojenie. Twierdził, że umiejąc doić można przeżyć nawet na pustkowiu. Oczywiście twierdzenie to było prawdziwe w realiach z początku XX wieku, kiedy rzeczywiście łatwo było się natknąć na pasącą się krowę. Albo kozę. I tu mogły pojawić się kłopoty. Bowiem, w przeciwieństwie do krowy, koza – jak informuje generał młodego czytelnika – jest zwierzęciem upartym, niesfornym a nawet złośliwym. Cechy te przejawiają się między innymi w tym, że czeka aż dojarz pozyska z niej trochę mleka, po czym jednym, błyskawicznym kopnięciem tylnej nogi przewraca naczynie wylewając cały udój. Jak więc sobie z takim podstępnym bydlęciem radzić? Baden-Powell podpowiada: jedną ręką przytrzymujemy kozę za szyję, drugą doimy, tylną nogę zaś trzymamy między dużym a następnym palcem bosej stopy.

Czemu o tym napisałem. Mam wrażenie, że w toczona od pewnego czasu dyskusja o polskiej polityce i życiu społecznym stała się jałowa. Obracamy się wokół tych samych kwestii powielając - w różnych wariantach wprawdzie – te same schematy analiz i diagnoz. I niewiele konstruktywnego z tego wynika. Konserwatywne działania w krajobrazie postpolitycznym są i będą nieskuteczne. Przyjęcie metod adwersarzy w grę nie wchodzi, gdyż kłoci się tradycyjnymi standardami, których odrzucić nie można pod groźbą utraty tożsamości. Potrzebne są nowe, nietypowe i oryginalne rozwiązania. Ot, jak choćby zdjęcie buta i przytrzymanie dojonej kozy nogą.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka