Długo wahał się generał Bór Komorowski, wreszcie ostatniego dnia lipca uległ argumentom generała Chruściela „Montera” i podjął decyzję: godziną „W”, godziną wybuchu powstania będzie 17:00 1 sierpnia.
Tak krótki czas dany oddziałom na koncentrację, pobranie broni i wyposażenia z zakonspirowanych magazynów spowodował wiele zamieszania. O wyznaczonej porze zaledwie połowa żołnierzy – około 20 tysięcy - znalazła się w miejscach zbiórki, co gorsza zaledwie 1-2 na dziesięciu było wystarczająco uzbrojonych. Większość musiała zadowolić się butelkami z benzyną czy nawet łomami lub siekierami i liczyć na zdobycie broni na Niemcach. Niedostatek uzbrojenia rekompensować musiała gorąca miłość Ojczyzny, brawurowe bohaterstwo i chęć zemsty na znienawidzonym wrogu od pięciu lat okupującym kraj. Atutem powstańców miała być również doskonała znajomość miasta i czynnik zaskoczenia. Tego ostatniego warunku jednak nie udało się spełnić: Niemcy bez trudu dostrzegli niezwykłą aktywność młodych ludzi o charakterystycznym wyglądzie. W wielu miejscach już od wczesnego popołudnia dochodziło do starć grup akowców z niemieckimi patrolami. Dowodzący siłami niemieckimi generał Stahel już o godzinie czwartej zarządził alarm i Niemcy zdążyli obsadzić znaczną część punktów obrony. Skąpo uzbrojeni powstańcy atakujący w pełnym świetle dnia wystawiali się na straszliwie skuteczny ogień broni maszynowej z bunkrów, obwarowanych budynków i umocnionych stanowisk strzeleckich.
Furia ataku powstańców była wielka. Niemcy zaatakowani na całym obszarze wielkiego miasta, mimo przytłaczającej przewagi w uzbrojeniu, zostali zepchnięci do obrony. W ciągu pierwszych czterech dni walk Polakom udało się opanować ponad połowę Warszawy - Starówkę, Śródmieście, Powiśle, Wolę, Mokotów – oraz przeciąć niezwykle ważne dla Niemców szlaki komunikacyjne ze wschodnim brzegiem. Jednak nie udało się osiągnąć najważniejszych celów: w rękach niemieckich pozostały wszystkie mosty warszawskie, lotniska na Bielanach i Okęciu a ponadto dworce kolejowe, centrala telefoniczna, koszary wojskowe, policyjne i SS. Próby ich zdobycia często kończyły się tragicznie: w ataku na Okęcie zginęło ponad 120 powstańców, ze stuosobowego oddziału szturmującego koszary lotnicze przeżyło zaledwie kilkunastu żołnierzy. Powstańcy niemal zupełnie nie dysponowali ciężką bronią, niezbędną do skutecznego szturmu na umocnione budynki. W zawziętych bojach wyczerpywały się skąpe zapasy amunicji, którą trzeba było zdobywać w coraz trudniejszych walkach. Już 2 sierpniaNiemcy wyprowadzili kilka kontrataków siłami jednostek rozlokowanych pod Warszawą: pułku grenadierów pancernych i dywizji pancernej „Hermann Göring”, Ataki zostały odparte, lecz następnego dnia Niemcy zaatakowali znów ze wsparciem lotnictwa bombardującego 6 floty powietrznej Luftwaffe. Oddziały powstańcze z dzielnic peryferyjnych – Żoliborza, Woli, Ochoty – wykrwawione i rozbite przez przeważające sił wroga, pozbawione łączności z dowództwem, z resztkami amunicji i wiary w powodzenie dalszej walki opuszczały Warszawę przebijając się do pobliskich lasów.
Inne tematy w dziale Kultura