Oczywiście marzyła mi się synteza: uniwersalna, ogarniająca blogosferę – a przynajmniej Salon24 - we wszystkich jej niuansach i odcieniach. To jednak niemożliwe. Nie mogę/nie umiem poznać i przeniknąć mentalności znacznej części blogerów. Warunkiem bowiem powodzenia „czytania co im w duszy gra” jest wspólnota kodu semantycznego. Porozumienie i zrozumienie jest konsekwencją posługiwania się wspólnym kodem, w którym słowa odnoszą się do jednakowo pojmowanych lub odczuwanych desygnatów. Niestety nie udało mi się zrozumieć semantycznych kontekstów słów używanych przez blogerów RRK, pisior, wybory, raindog, Zbyniek, saligia, obserwatorów z różnej odległości i innych. Niby piszą „Polska”, „dobro”, „prawda”, „patriotyzm”, ale konteksty tych słów stoją w jaskrawej sprzeczności z moim (podkreślam: jestem subiektywny i jest to stan zgodnie z metodologią fenomenologiczną nie do przezwyciężenia) tychże słów pojmowaniem. Poznawanie stanu ducha blogerów Salonu 24 (i wszystkich innych również!) jest „piętrowo pośrednie”. Bowiem poznanie to możliwe jest wyłącznie za pośrednictwem notek opublikowanych, a więc przepuszczonych przez cały szereg filtrów: subiektywny wybór tematu (preferencje emocjonalne i intelektualne), autocenzura (warunkowana miejscem publikacji i rozpoznaniem preferencji adminów), warunkowanie tematyki predefiniowaniem grupy czytelniczej, etc. etc.
Dobrze, to znaczy nie dobrze: znów popadłem w nieznośny ton belferski, w dodatku obliczony na dwugodzinny cykl wykładu….. :o(( Ograniczam się więc w swojej pobieżnej siłą rzeczy analizie do „prawicowców” i „konserwatystów” (klasyfikacja moja): Andrzej Leja, rosemann, 1maud, kataryna, Czarnowidz, Łażący Łazarz, FYM, obaj morscy ludzie, Rolex, chinaski, igaduma, Ponury Wtorek, gzw3miasto, gw1990, krzysztofjaw, Ksiundz i wielu, wielu innych.
Znaczna część blogerów z tej grupy pamięta PRL w jego schyłkowej formie, w ten czy inny sposób zaangażowana była w proces tworzenia III RP, aktywni są - poruszając kwestie narodowe i społeczne – obecnie, gdy ważą się losy Polski jako bytu suwerennego. To ogarnianie krytyczną pamięcią trzech faz istnienia państwa pozwala tej grupie na formułowanie uzasadnionych opinii i refleksyjną ocenę teraźniejszości.
Jesteśmy pesymistami. Nawet w optymistycznych postach. Przykład: piszę do Andrzeja Leji „Nil desperandum”. Andrzej odpowiada doskonałym, emocjonalnym i racjonalnym zarazem postem z wierszem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W słowach wiersza napisanego w najczarniejszym okresie niemieckiej okupacji (w 1943 roku), 40 komentatorów postu bezbłędnie odczytuje intencje Autora i dostrzega bezpośrednie analogie z dzisiejszą kondycją Polski i narodu! Dalej: Czarnowidz z ponurą zaciętością pisze ”..że te skurwysyny nie zmuszą mnie do emigracji - bo to jest mój kraj, i jeśli ktoś ma emigrować, - to oni do Moskwy. Niech spierdalają na krzak, razem ze swoimi nieznanymi sprawcami. Mam Magnum 12 mm, czekam.”. Seaman wbrew własnemu nickowi wybiera się do lasu organizować partyzantkę antyplatformerską, ja dostrzegam w gorzkich, pisanych w stanie wojennym tekstach Jerzego Dobrowolskiego odbicie dzisiejszej kondycji prasy mainstreamowej, krzysztofjaw wieszczy, że „ Polska odpływa w niebyt stając się powoli świadkiem V Rozbioru!”, a rosemann z kolei z przygnębiającym spokojem informuje, że „wróciło stare”, a on nigdy nie zagłosuje na PiS. . Czy naprawdę jest tak źle, czy to my jesteśmy tacy zgorzkniali? Jeśli to drugie, to znaczy, że osobista materialna stabilizacja (a tacy jesteśmy) nie dominuje w naszym postrzeganiu świata, że istotna jest tęsknota za tym co się nie ziściło, a co byłoby choćby w części bliższe naszym młodzieńczym marzeniom, o Polsce wolnej, sprawiedliwej i szczęśliwej. Czy ta obecna jest taka zła, że w wierszach okupacyjnych szukamy otuchy i nadziei na obrót koła historii? A może to smuga cienia od rana 10 kwietnia kładzie się na naszych duszach i potężniejąc zatruwa nam dzień za dniem, a my trochę to wiedząc, trochę przeczuwając, cierpiąc z bezsilności posępniejemy?
W czerwcu 1989 roku jedno z wyborczych haseł KO nawoływało „Nie stój, nie czekaj! Co robić? Głosuj!” Rozlepiając te plakaty śmiejąc się parafrazowaliśmy „Nie stój, nie czekaj! Co robić? Uciekaj!”. Pierwsze zrobiliśmy, drugiego robić nie chcemy: est tertium datur?
Inne tematy w dziale Polityka