Arcyksiążę Franciszek Ferdynand poznał Zofię von Chotkovo w 1888 r. i zakochał się w niej natychmiast. Małżeństwo było jednak niemożliwe, bo choć Zofia pochodziła z czeskiej szlachty, to Habsburgowie mogli żenić się jedynie z osobami z aktualnie panujących rodzin królewskich. Dwanaście lat starał się arcyksiążę o zgodę cesarza na małżeństwo, co było tym trudniejsze, że w 1896 r. stał się następcą tronu. Cesarz ostatecznie zgodził się, pod warunkiem, że ewentualne potomstwo nie będzie miało prawa do dziedziczenia, a Zofia nie będzie pojawiać się u boku arcyksięcia jako jego oficjalna małżonka. Ślub odbył się w 1900 roku; 37-letni Franciszek był wreszcie szczęśliwy. Wkrótce na świat przyszła trójka dzieci.
Dwudziestego ósmego czerwca 1914 roku, w wyniku nieprawdopodobnego wręcz spiętrzenia zbiegów okoliczności, samochód z arcyksiążęcą parą zatrzymał się metr od serbskiego terrorysty, śmiertelnie chorego na gruźlicę Gawriło Principa. Kula wystrzelona z rewolweru zamachowca trafiła Franciszka Ferdynanda w szyję, przebiła tętnicę. Zofia dostała postrzał w brzuch, osunęła się na kolana męża. Arcyksiążę nie czuł bólu, powiedział „Zofio, Zofio najdroższa! Nie umieraj. Musisz żyć dla naszych dzieci.” Potem powtórzył kilkakrotnie „To nic, to nic..”. Nieprzytomnych wniesiono do rezydencji gubernatora Oskara Potiorka. Umarli oboje o 11:30.
Śmierć następcy tronu Austro-Wegier wstrząsnęła Europą, ale mimo wszystko nie sądzono, aby pociągnęła za sobą poważniejsze konsekwencje. Niewielu już ludzi pamiętało przepowiednię kanclerza Bismarcka, który niegdyś stwierdził,że wojna między mocarstwami wybuchnie z powodu „jakiegoś zupełnie głupiego wydarzenia na Bałkanach.” Rzeczywiście, w pierwszych dniach upalnego lipca nic nie zapowiadało nadciągającej burzy. Monarchowie europejscy słali do Wiednia depesze kondolencyjne łącząc się w bólu z sędziwym Franciszkiem Józefem. Pierwsza wyrazy ubolewania przysłała Serbia. Król angielski zarządził 7-dniową żałobę, car rosyjski aż 12-dniową. Kilku austriackich polityków postanowiło jednak wykorzystać morderstwo w Sarajewie jako pretekst do zmuszenia Serbii, aby raz na zawsze zrezygnowała z agitacji panslawistycznej i koncepcji Wielkiej Serbii. Austro-węgierski szef sztabu, feldmarszałek baron Conrad von Hötzendorff zaproponował natychmiastowe uderzenie na Serbię. W opozycji do stronnictwa „jastrzębi wojennych” stanął premier Węgier, hrabia Istvan Tisza. Zaproponował on, aby poczekać na wyniki śledztwa trwającego w Sarajewie i jeśli okaże się,że Belgrad naprawdę maczał palce w zabójstwie Franciszka Ferdynanda, wtedy wystosować ultimatum. Ultimatum powinno być ostre a warunki upokarzające. Jeśli Serbia ultimatum przyjmie, wtedy Austria odniesie zwycięstwo dyplomatyczne, a autorytet Serbii wśród Słowian Południowych legnie w gruzach. Jeśli rząd w Belgradzie ultimatum odrzuci, wtedy Austria będzie mogła wypowiedzieć wojnę występując jako strona pokrzywdzona. Austriackie stronnictwo prowojenne poczuło się pewniej, gdy Wilhelm II zapewnił Franciszka Józefa o poparciu Niemiec i jednocześnie zostawił mu absolutnie wolną rękę w rozwiązaniu konfliktu: „Cesarz Franciszek Józef może ponadto być pewnym, ze Jego Wysokość będzie wiernie stał u boku Austro-Węgier, jak nakazują mu zobowiązania sojusznicze i dawna przyjaźń. Jeśli zaś chodzi o Serbię, Jego Wysokość oczywiście nie może ingerować w rozmowy między Austro-Węgrami a tym krajem, jakoże sprawy te nie należą do jego kompetencji.” (5 lipca). Dolawszy oliwy do bałkańskiego ognia, Kaiser udał się w dwudziestodniowy rejs, nakazawszy, aby mu nie przeszkadzano.
Cesarz Franciszek Józef miał już 84 lata. Mówił, że jest „ostatnim władcą ze starej szkoły”. Jednak i on uległ temu fatalnemu przeświadczeniu, że co ma być, to będzie. Gdy dowiedział się o poparciu Niemiec, rzekł „ Teraz już nie możemy dłużej powstrzymywać się. To będzie straszliwa wojna.” Stary cesarz nawet się nie domyślał, jak straszliwa. Upalne dni lipca spędzał w uzdrowisku Bad Isle.
Inne tematy w dziale Kultura