Smok Gorynycz Smok Gorynycz
1646
BLOG

Jarosław Kaczyński Prezydent II Rzeczypospolitej?

Smok Gorynycz Smok Gorynycz Polityka Obserwuj notkę 25

 

Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim, którzy zechcieli odwiedzić mój poprzedni wpis, a szczególnie tym, którzy zostawili ślad swojej obecności w postaci komentarzy. Szczególnie dziękuję za cenne uwagi i spostrzeżenia.

Każdy, kto widział 1 lub 2 listopada ciemny cmentarz, na którym tylko gdzieniegdzie słabiutko jarzą się płomyki pojedynczych świeczek, wie, jaki to smutny, przejmujący i niepokojący widok. Ja wiem. Urodziłem się prawie dwadzieścia lat po wojnie w Szczecinie i przez pierwszych dwadzieścia lat swojego życia zapalałem świeczki na obcych grobach. Tylko po to, by odpędzić ciemność, by choć symbolicznie stworzyć międzypokoleniową więź między żyjącymi teraz, a tymi którzy byli tu przed nami. Na olbrzymim szczecińskim cmentarzu (druga pod względem obszaru nekropolia w Europie) szukałem grobów Polaków.

Współczesny postmodernistyczny i hedonistyczny styl życia stara się wyrugować śmierć z otoczenia człowieka. Śmierć jest passe, wypycha się ją z domów do szpitali i hospicjów, ukrywa pod greckimi i łacińskimi nazwami (eutanazja i aborcja). Ideolodzy nowego wspaniałego świata boją się śmierci zwykłej, lecz po stokroć bardziej boją się śmierci tajemniczej i ofiarnej: no przecież po co te świeczki przed Pałacem Prezydenckim, te kwiaty i krzyż, to kłopot dla służb miejskich, zaburzenie ładu architektonicznego, utrudnienie w ruchu, ach ten oszołom Pospieszalski, jakie męczeństwo, to zwykły alkohol……. Nie wiem czy zdają sobie sprawę (raczej tak, niestety) ze szkód jakie w ten sposób czynią społeczeństwu. A przecież cmentarze jako namacalny symbol łączności międzypokoleniowej to tylko jeden z elementów poczucia „bycia u siebie” (Napisałem tak, żeby uniknąć terminu „wykorzenienie”. Pierwszy ma konotacje pozytywne, drugi negatywne). A przecież jest jeszcze architektura, typ urody, układ urbanistyczny miast i wiosek, wizerunki świętych w kościołach, rodzaj drzew rosnących przy domach i drogach i setki innych mniej lub bardziej trwałych i ulotnych rzeczy składających się na „poczucie bycia u siebie”. No i przede wszystkim ludzie: dalsi i bliżsi krewni, powinowaci, pociotki, któreś tam wody po kisielu, odwieczni sąsiedzi, swoi, swojacy, tutejsi. Spróbuję skrócić powyższe: Polskości (podobnie jak angielskości, niemieckości, czy duńskości) nie można nauczyć się z podręczników czy „zadekretować ustawą”. I już. Albo się ją czuje gdzieś w środku, albo nie. Z nią jest jak z mruczeniem kota: pochodzi ze środka, nie do końca wiadomo skąd.

           Przechodząc ad rem: mapka pierwsza jest uzupełnieniem poprzedniej ogólnopolsko-powiatowej (za sugestię zejścia na poziom gmin dziękuję Huaskarowi). Pokazuje województwo pomorskie z przyległościami. Dość wyraźnie widać, że za Jarosławem Kaczyńskim głosowała wyłącznie ludność gmin należących przed wojną do Polski, a w województwie warmińsko-mazurskim również tereny, na których po pierwszej wojnie zamieszkiwało dostatecznie dużo  ludności polskiej, by Ententa zdecydowała się zorganizować tam plebiscyt (nieistotne w tym wypadku, że ostatecznie przez Polskę przegrany).

pomorze

           Mapka druga: oprócz czarnej linii oznaczającej granice II R.P. naniosłem linię brunatną pokazującą granicę Generalnego Gubernatorstwa z roku 1939. Dodatkowo granica Bezirk Białystok z 1941.

polska gg

           Upraszczając: Polska ludzi osiadłych, „tutejszych z dziada pradziada” głosuje na kandydata (partię), który wydaje się lepiej uosabiać tradycje patriotyczne i niepodległościowe oraz koncepcje solidaryzmu społecznego, Polska „osiedleńców” wybiera kandydata (partię) o retoryce liberalnej (de facto pseudoliberalnej), promującego koncepcje integryzmu europejskiego, pomniejszającego znaczenie narodowej historii jako przeszkody w byciu „członkiem nowoczesnej, demokratycznej wspólnoty narodów europejskich”. Zobaczmy na ile jest to prawdą i jakie wydarzenia historyczne ukształtowały współczesne postawy polityczne mieszkańców Polski XXI wieku.  

Pojęcie ludzi „wykorzenionych”, którego przyjęło się używać w odniesieniu do powojennych osiedleńców na tak zwanych ziemiach odzyskanych, choć zręczne medialnie jest mocno nieprecyzyjne. Bowiem osiedleńcy ci, to przybysze z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, ludzie, spod których „Polska się wysunęła” osiedlali się w zwartych grupach, przynosząc własnej tradycje, obyczaje, poglądy. Czy ktoś nazwałby Kargula i Pawlaka „wykorzenionymi”? Cząstkę „ojczyzny-ojcowizny” przynieśli ze sobą. Wykorzenionych widzimy nie w „Samych swoich”, lecz dopiero w drugiej części filmowej trylogii Chmielewskiego: pozbawione korzeni jest dopiero drugie i trzecie pokolenie, dla których nowoczesność, kombajn i PGR były lepsze niż tradycje i zwyczaje poprzednich pokoleń. Ta podatność na hasła „nowoczesności”, „postępu”, „liberalizmu” pozostała mieszkańcom „ziem odzyskanych” do dzisiaj. Podatność w znacznej mierze wynikająca z niemożności skonfrontowania współczesnych (z jakąż telewizyjną siłą wtłaczanych!) haseł z zasadami „ojców”, weryfikacji ich w oparciu o przemyślenia i normy poprzednich pokoleń. Czyli:  nie "wykorzenienie", lecz brak korzeni, nie "polskość" lecz „kosmopolityzm”.  

           W analizach powyborczych (nie tylko po wyborach tegorocznych) kilkakrotnie już podkreślano, że na postawy i preferencje polityczne Polaków jakiś wpływ wciąż jeszcze mają zabory. Silny konserwatyzm Podkarpacia i Małopolski wywodzono z tradycji autonomii galicyjskiej, pewien radykalizm postaw społecznych połączony z przywiązaniem do idei niepodległościowych charakteryzować miał dawną Kongresówkę. I właściwie trudno dodać coś więcej.

Problem stanowi dawny zabór pruski: „pęknięcie” Wielkopolski jest dosyć wyraźne. Z reguły w przy okazji oceny wyników wyborów unikano pisania o patriotycznych i niepodległościowych tradycjach tych ziem (Powstanie wielkopolskie), podkreślając raczej ich „zeuropeizowanie” i nowoczesność. Te współczesne cechy zachodniej Wielkopolski łączy się więc  - o ironio! – z bismarckowskim Kulturkampfem, działalnością Komisji Kolonizacyjnej. To Bismarck bowiem i Hakata stworzyli warunki dla repolonizacji tych ziem po II wojnie, stworzyli przestrzeń (geograficzną i kulturową) dla osiedlania się mas Polaków, a więc również glebę dla rozwoju pokoleń „bez korzeni”. To tłumaczenie jednak jest niewystarczające: germanizacja prowadzona przez Cesarstwo Niemieckie sukcesu nie osiągnęła, czego dowiodło właśnie powstanie wielkopolskie. Trzeba było dopiero okupacji niemieckiej, włączenia Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego do Rzeszy i deportacji z tych ziem około 800 tysięcy Polaków, by w XXI wieku zaznaczył się tak kryzys tożsamości. Bez uwzględnienia decyzji Hitlera o wysiedleniach Polaków z Warthegau i Prus Zachodnich nie zrozumiemy faktu współczesnych preferencji wyborczych mieszkańców zachodniej Wielkopolski. Powyższe twierdzenia można odnieść (w przybliżeniu oczywiście) do obecnych mieszkańców przedwojennego polskiego Śląska.   

           Nowocześni „kosmopolacy” występują również w miastach dawnej II Rzeczypospolitej. Na kandydata PO głosowała Warszawa, Łódź, Kraków, Płock, Włocławek, Chełm, Tarnobrzeg, Sandomierz, a nawet Rzeszów i wiele innych miast. W Lublinie praktycznie był remis (różnica pół procenta na korzyść J. Kaczyńskiego). Dlaczego? Zadziałał tu opisany wyżej mechanizm: do spustoszonej Warszawy napłynęli ludzie z zewnątrz, podobnie jak do miast, w których przed wojną zamieszkiwał znaczny (do 40) procent ludności żydowskiej (Łódź). Zmiana struktury społecznej miast to również późniejsza „zasługa” komunistów: nakazy pracy na „ziemiach odzyskanych” dla Krakowian (i innych), wprowadzanie na miejsce „drobnomieszczaństwa” „proletariatu”, przejmowanie mieszkaniowych zasobów staromiejskich przez nomenklaturę pod pretekstem „renowacji” (Sandomierz), lub przez lumpenproletariat (np. Lublin). Inny mechanizm to industrializacja miast: „zgniły element drobnomieszczański” rozcieńczany był przez „zdrowe ciało proletariatu”, czyli ludzi wyrwanych z około miejskich wsi i skuszonych perspektywą awansu społecznego i dobrobytu socjalistycznego.

     Czy jest szansa na jedną Polskę? Nie wiem.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka