Nigdy, ale to nigdy szczerość nie była cnotą w dyplomacji pożądaną. Ba, (cytując p.o.kandydata PO) była wręcz wadą. O rzeczach, które z punktu widzenia interesów państwa (monarchy, warstwy, klasy, partii itd.) trzeba było zrobić, mówić w towarzystwie nie wypadało. Przyznawanie się do krętactw i kombinacji – choćby w najszczytniejszym celu dokonywanych – było passé. Inna sprawa, że krętactwa i kombinacje usankcjonowane szczytnym celem przestawały być krętactwami i kombinacjami, a stawały się dyplomacją właśnie.
Błąd, który popełnił Jarosław Kaczyński w czasie niedzielnej „debaty” polegał właśnie na szczerości. Myślę, że nie ma na Białorusi dziecka w wieku szkolnym, które nie wiedziałoby że to Rosja ma głos powiedzmy „znaczący” we wszystkich niemal kwestiach białoruskiej polityki. I to nie tylko zagranicznej. Zresztą od wielu już lat kwestie regionalne rozstrzygane są w drodze umów nie bilateralnych, lecz multilateralnych. Dlatego jestem głęboko zadziwiony, jak łatwo i eksperci i dziennikarze – nawet ci niezależni – dali się złapać na sprytnie podstawiony przez platformerskich piarowców lep gafy (pomyłki, koszmarnego błędu, dowodu arogancji, ignorancji – właściwe podkreślić) Jarosława Kaczyńskiego. Jego błąd polegał wyłącznie na złamaniu zwyczajowej zasady, że w domu powieszonego nie mówi się o powrozie. O powieszonym oczywiście mówić można. I dlatego USA, Wielka Brytania, Francja i ZSRS rozmawiały o zjednoczeniu Niemiec, USA i UE decydowały o podziale Jugosławii, a szczególnie o utworzeniu Kosowa, dlatego Grecja negocjuje w Brukseli kwestie przyjęcia Macedonii (F.Y.R.O. M.!) do Unii, dlatego Sarkozy z Putinem omawiał kwestie suwerenności i integralności Gruzji (ponoć wielki sukces dyplomacji francuskiej!). Taki jest świat globalnej realpolityki i realnej polityki globalnej.
Dziwię się więc sztabowcom i ekspertom PIS oraz dziennikarzom. Największe moje zdziwienie budzi jednak nie dyskusja wokół „kwestii białoruskiej”, ale fakt że p.o. kandydata z miedzianym czołem nałgał milionom telewidzów o polskiej armii i dobrodziejstwach jej czynionych przez obecny rząd, dzień później ukazał się druzgocący raport NIK, i prawie nikt się tym nie zainteresował. Ale jakież pole widzenia ma mucha do lepu przylepiona?
Inne tematy w dziale Polityka