Śledztwo w sprawie katastrofy na lotnisku w Smoleńsku prowadzi rosyjska prokuratura pod nadzorem prokuratora generalnego Rosji, Jurija Czajki. Polski rząd, z Donaldem Tuskiem na czele, wielokrotnie wyrażał zaufanie do pracy rosyjskich prokuratorów i wyników ich śledztwa. Nie wszyscy w Polsce podzielają tę opinię – pisze w „Rzeczpospolitej”, prawnik Stefan Hambura. (cyt. za.: http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul162907.html).
Należę do grupy „niepodzielających opinii” polskiego rządu (oj, nie sądziłem, że istnieją tak skrajne eufemizmy). I im bardziej ten rząd zapewnia mnie o swoim zaufaniu do rosyjskiej prokuratury, tym bardziej się boję. Zwłaszcza, jeśli zapewnia mnie ustami t.z.w. ministra Grasia. Aby przejść ze sfery uczuć w dziedzinę faktów, oddaję głos Tadeuszowi A. Kisielewskiemu, autorowi min. Książki „Katyń” (Poznań 2008), z której pochodzi poniższy cytat:
„We wrześniu tegoż roku [1998] rosyjski prokurator Jurij Czajka oficjalnie zażądał od polskiego ministra sprawiedliwości wszczęcia śledztwa dotyczącego śmierci tysięcy rosyjskich żołnierzy wziętych do niewoli przez Polaków podczas wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920. Czajka ocenił, że 83,5 tysiąca tych jeńców zmarło „polskich obozach koncentracyjnych w rezultacie okrutnych i nieludzkich warunków (..) Posiadane przez nas informacje pozwalają nam zakonkludować, że wobec należących do Armii Czerwonej jeńców popełniono ludobójstwo.” (s. 246)
I tylko gwoli uzupełnienia pozwolę sobie dodać, że twierdzenia wygłaszane między innymi przez prokuratora Czajkę służyły stronie sowieckiej i rosyjskiej jako moralne uzasadnienie prawa do zabicia 21 857 polskich oficerów wiosną 1940 r.
Inne tematy w dziale Polityka
