Emocje już trochę opadły, oswojono zaskoczenia można pokusić się więc o pierwszą próbę analizy tego, co się stało i tego co się stać może.
1. Wynik Grzegorza Napieralskiego jest zaskoczeniem niewątpliwym. Pytanie (które postawiłem już wcześniej) brzmi: czy wynik ten świadczy o odbudowującej się sile lewicy? Moim zdaniem nie, a przynajmniej jeszcze nie. Gwałtowny przyrost elektoratu Napieralskiego nastąpił w bardzo krótkim czasie i nie był to skutek ogłoszenia porywającego programu społecznego w stylu New Deal, czy choćby "100 milionów". W kuszenie czerwonymi jabłkami nie wierzę. Któż więc zagłosował na lidera SLD? Wygląda na to, że młodzi i bardzo młodzi ludzie, którym wpojono niechęć do Kaczyń skiego i których zraził sobie Komorowski. Nie jest to więc elektorat, którym można licytować w rozgrywce przed drugą turą. Jest to elektorat niesterowny. Lewicowy elektorat "żelazny" i zdyscyplinowany do obozu Komorowskiego wprowadzili już wcześniej Kwaśniewski i Cimoszewicz. Jaka część - liczbowa i jakościowa - zwolenników Napieralskiego pójdzie na drugą, wakacyjną turę?
2. Bardzo ważne okazać się może poparcie elektoratów dwóch, a nawet czterech kolejnych kandydatów: Korwin-Mikke, Jurek, Pawlak i Olechowski mają w sumie osiem procent. I - przynajmniej w odniesieniu do pierwszych trzech - jest to elektorat, którego przepływem dość dobrze mogą sterować depozytariusze głosów. Różnica między Komorowskim i Kaczyńskim to w tej chwili zaledwie 2%!
Mają więc o czym myśleć stratedzy i taktycy. No i my, którzy wierzymy, a teraz za wiarą muszą pójść jeszcze czyny.
Inne tematy w dziale Polityka