Z limeryków chińsko-podhalańskich
Pewien juhas z Pęksowego Brzyzku
ujrzał przyszłość w proroczym błysku:
szumi piknie Dunajec,
a na mostku baca Kitajec
Jasinecka pierze po pysku.
Z limeryków podhalańskich
Pewien baca w kurnej chacie
z owieczką żył w konkubinacie.
Ta beczy: "Ja to nawet lubię,
ale czy myśli pan o ślubie?
Bo jeśli nie, poskarżę tacie".
Z limeryków wyspiarskich
Pewien rybak na Gwadelupie
utrzymywał, że to bardzo głupie
znać do wyspy tylko jeden rym
i w szalupie popisywać się nim
przy biskupie lub w grupie przy zupie.
Stary sklerotyk, rybak z Helu,
nagle zakochał się w Fidelu.
Do Kuby go pędziła chuć -
ale gdy tylko wsiadł na łódź,
zapomniał, w jakim płynie celu.
Z limeryków kontynentalnych
Jawnogrzesznica z wioski Kłaj
w swoim zawodzie była "naj".
Ale to zależało,
czy jej się chciało, czy nie chciało -
taki już miała obyczaj.
Wy, co macie zaszczyt mieszkać w Peszcie,
nigdy kota pod włos nie czeszcie!
Może brutalni ludzie
tak robią w pobliskiej Budzie,
ale wy? Zreflektujcież się wreszcie!
Z limeryków (przepraszam za określenie) lozańskich
Pewien młody wikary w Lozannie
lubił chodzić w rozpiętej sutannie.
Lecz na widok kardynała
gasła w nim fantazja cała
i zapinał się starannie.
Ostrzeżenie: nie dyskutuję ze śmieciami - wyrzucam je.
twitter.com/entefuhrer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości