Czyli bajka z okazji studniówki, rymem częstochowskim spisana.
Rakieta
Nie z Katowic, nie z Pułtuska
lecz z ogrodu Donia Tuska
wystrzelono dziś rakietę.
Rząd ogłosił wielką fetę.
A jak feta no to feta:
przyjechała wraz gazeta,
telewizja, radio także
i internet był, a jakże.
Tysiąc ludzi ją widziało
tę rakietę. Tę wspaniałą.
Tysiąc ludzi jadło, piło
choć rakiety tam nie było…
Ani nigdzie, ani żadnej.
Dużej, małej, brzydkiej, ładnej.
Lecz gazety opisały,
że to sukces był niemały,
w telewizji, w internecie,
wszędzie było że - no wiecie.
A w tej bajce morał taki:
że wystarczy mieć Schetynę
oraz sprytną łepetynę
łaskę bogów, to jest prasy
aby rządzić po wsze czasy!
Po co program, ministrowie
skoro nikt już się nie dowie
że to wszystko jest makieta.
Byle była wciąż rakieta!
Satelita! Eksport szynki!
Laptop simlock i dziewczynki!
Nawet jak nasz program denny,
lud go kupi. Lud jest ciemny.
Eks-amerykanista, politolog, dziennikarz, patentowany sybaryta. Moje motto: "Nie wystarczy mieć poglądy... Trzeba mieć jeszcze wiedzę!"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka