Polska cierpi na brak informacji.
Brzmi to może przedziwnie, gdy mamy TVN24, Polsat i Trójkę z wiadomościami na okrągło albo co najmniej co godzinę, plus przynajmniej dwie gazety codzienne (nie licząc lokalnych) z informacjami. Tylko że to nie są informacje...
W moich umiłowanych Stanach dziennikarstwo rozwijało się przez circa półtora wieku, osiągając według mnie wyżyny słowa pisanego na chwilę. Chronione ściśle przez pierwszą poprawkę, dziennikarstwo rozwinęło się we wszystkich możliwych kierunkach: od bulwarowych plotek, przez propagandówki, po pisma zawierające wyłącznie informacje (o notowaniach giełdowych albo o pożarze w szopie pani Smith). Oczywiście, wszystkie zawierają informacje. Tak jak u nas.
Tyle że w Polsce nie ma informacji neutralnych. Każde medium ma dziwaczną ambicję bycia opiniotwórczym. Czyli przedstawiania opinii redakcji w taki sposób, żeby udając informację, jednocześnie sugerować (nienachalnie) odbiorcy, co ma o tym myśleć. Albo, dla zachowania pozorów neutralności i obiektywizmu, pisania tylko o złych stronach omawianej sprawy (jak czyjśtam dziennik o przystanku Woodstock). Albo (czy też - także) pomijaniu sukcesów, a skupianiu się na porażkach. Na przykład rządu, bo o sukcesach i porażkach opozycji w ogóle nic nie wiadomo.
W USA przeciętny czytelnik wie, czy kupuje pismo zgodne z jego poglądami, czy nie, albo takie, w którym są telefony agencji i horoskop oraz prognoza pogody. Istnieje podstawowa świadomość, czy się kupuje "news", czy "views" i każdy wybiera co chce, wrzucając odpowiednią monetę w gablotkę (standa). Tak samo - włączając telewizję, wybiera sie Foxa, Al-Jazeera New York, albo sto innych rzeczy, co komu pasuje.
W Polsce każde medium udaje bezstronne. I każde sieje propagandę na swój sposób. Od telewizji ogólnokrajowych po lokalne dzienniki, utrzymywane z reklam oligarchii. A ich czytelnicy przedstawiane przez nie informacje traktują jako prawdę jedyną, objawioną - i nic innego się nie liczy, bo w tych mediach nie istnieje.
Marzy mi się implementacja systemu medialnego USA w Polsce. Oczywiście, wymaga świadomości odbiorcy na wyższym poziomie niż zjadacz Pikaczu, ale też świadomość tę tworzy. Na razie mamy tylko to, co najgorsze - tabloidy, które oczywiście mają ekonomiczną rację bytu. Ale chciałbym, żeby też ekonomiczną rację bytu miały pisma skupiające się na "newsach". W tej chwili - są newsy udające neutralność, bo służące viewsom.
Eks-amerykanista, politolog, dziennikarz, patentowany sybaryta. Moje motto: "Nie wystarczy mieć poglądy... Trzeba mieć jeszcze wiedzę!"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka