W sondzie onetu najlepszym zawodnikiem dzisiejszego meczu jest nowy nabytek polskiej reprezentacji, Ludovic Obraniak. Być może tak to było widać w telewizji, królem boiska był jednak kto inny: Jakub Błaszczykowski.
Oczywiście, Obraniak strzelił bramkę (w telewizji twierdzą, że dwie, ale pierwszej nie strzelił, tylko się od niego odbiła piłka - gdyby w podobnej sytuacji odbiła się od nóg obrońcy greckiego, raczej nie uznano by tego za gol samobójczy). I grał dobrze, ale... głównie w obronie, dublując Jacka Krzynówka, z którym tworzył morderczy blok. I jeśli o mnie chodzi, był na pewno wyróżniającym się piłkarzem, choć zaliczył parę kiksów - ale to każdy zaliczył, nawet Boruc. Jednak przez większość czasu nie było widać Obraniaka, nie wystawiał się tak, jak na przykład Ebi.
Najbardziej żal mi właśnie było Smolarka. Fenomenalnie grał bez piłki, wybiegając na czyste pozycje, ale koledzy z zespołu albo go nie widzieli, albo ignorowali, nie wiem jak to było. Kilkakrotnie z frustracją opuszczał ręce po zmarnowanych akcjach czy słabych strzałach, gdy on stał na pozycji lepszej od kolegów i sygnalizował gotowość przyjęcia piłki. Poza tym, walczył ostro, nie cofał nogi, choć turem nie jest. Parę razy dobrze pobiegł z piłką, jednak był sam, bez wsparcia. Mam nadzieję, że to nie była celowa krecia robota partnerów.
Jakub Błaszczykowski wystąpił natomiast na światowym poziomie. Przez cały mecz niestrudzenie biegał z piłką, ostro atakował, nieźle kiwał. To on stworzył drugą bramkę dla Polski. Widać było, że jak gra siadała, to pan Błaszczykowski był jedynym, któremu bez przerwy się chciało, miał siły, i mu wychodziło. Grał z zacięciem, nie oglądał się na resztę, krótko mówiąc: był motorem i to takim z turbodoładowaniem. Kibice spontanicznie wykrzykiwali co jakiś czas jego nazwisko, doceniając zaangażowanie, na przemian z nazwiskiem Boruca. Ten ostatni zaliczył co prawda tyle samo błędów, co przebłysków geniuszu, ale przypuszczam, że po prostu cieszy się sympatią kibiców, bo to fajny chłop jest. Nawet jak prawie mu nie wyszła kiwka z napastnikiem i walnął piłkę na oślep, to zebrał oklaski.
Co się tyczy "zadymy" około dziesiątej minuty, to poszło o nieprzychylny nowemu prezesowi Zawiszy transparent, rozwieszony przez kibiców z gatunku HC. Każdy klub ma takich, a Zawisza ma swoje powody do niezadowolenia z tego, jak się układają relacje z miastem i spółką, powołaną w ostatnim momencie do zarządzania klubem. Dosłownie w ostatnim: trzy dni później i nie byłoby Zawiszy Bydgoszcz, którego stadion - przez dziesięciolecia noszący nazwę Zawiszy - arbitralnie został przemianowany na Stadion Miejski. Kibice są wkurzeni i dają temu wyraz transparentami.
Podsumowując: mecz był nudny. Ale wygraliśmy, a pan Błaszczykowski może moim zdaniem nosić tytuł polskiego Ronaldinho. Mam też nadzieję, że monsieur Obraniaka czekają dalsze sukcesy w kadrze, gdzie ma szansę zastąpić wysłużonego Jacka Krzynówka.
Eks-amerykanista, politolog, dziennikarz, patentowany sybaryta. Moje motto: "Nie wystarczy mieć poglądy... Trzeba mieć jeszcze wiedzę!"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości