Spółka Nord Stream 2 AG - operator gazociągu na dnie Bałtyku - zwróciła się do trybunału arbitrażowego. Pozew ma związek z nową dyrektywą gazową, która zagraża inwestycji i miliardom dolarów zainwestowanych w Nord Stream 2.
Decyzja o wystąpieniu na drogę sądową w sporze Nord Stream 2 AG - Unia Europejska zapadła po tym, jak obie strony nie doszły do porozumienia - informuje "Politico". - Nord Stream 2 AG postanowił zwrócić się do trybunału arbitrażowego z wnioskiem o stwierdzenie, że Unia Europejska narusza zobowiązania wynikające z prawa międzynarodowego wynikające z traktatu oraz o wydanie nakazów, zobowiązujących Unię do zaprzestania naruszania prawa - mówi Sebastian Sass, rzecznik gazociągu w Europie.
Spór Gazpromu z Unią Europejską trwa od miesięcy. Rosjanie powołują się na Kartę Energetyczną, która określa zasady współpracy transgranicznej w obszarze energetycznym. "Politico" przypomina, że Nord Stream 2 ma filię w Szwajcarii, a zarówno ten kraj, jak i Unia Europejska, należą do sygnatariuszy traktatu. Zawiadomienie o wszczęciu arbitrażu wpłynęło w czwartek, 26 września.
Modyfikacja dyrektywy gazowej nakazuje dostosować projekt budowy gazociągu Nord Stream 2 do norm unijnych. Podmorskie części gazociągów na terytorium Unii Europejskiej podlegają przepisom unijnego trzeciego pakietu energetycznego - to najważniejsze założenie zmiany w prawie. Nowelizacja dyrektywy gazowej zakłada również wolny dostęp do przepustowości Nord Stream 2. To z kolei obniży rentowność projektu. Gazprom obawia się utraty wielu miliardów dolarów, które do tej pory zainwestowano w gazociąg na dnie Bałtyku.
Nord Stream 2 AG stoi na stanowisku, iż nowe przepisy wprost dyskryminują budowę inwestycji, ale Komisja Europejska ma przeciwne zdanie. Rurociąg będzie mierzył 1200 km, przebiegał z Rosji do Niemiec. Nowe zasady mają jednak dotyczyć tylko odcinka niemieckich wód terytorialnych, czyli ok. 54 km.
Andrzej Duda podczas niedawnego spotkania z Donaldem Trumpem - przy okazji 74. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ - ocenił Nord Stream 2 jako zagrożenie dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. Prezydenci USA i Polski mówili jednym, krytycznym głosem o inwestycji Gazpromu.
Niemcy są zainteresowane rosyjskim gazem.
- Nie sądzę, aby Europa Zachodnia z tym się pogodziła. Zwłaszcza Niemcy, które są zainteresowane rosyjskim gazem – odpowiedział Donaldowi Trumpowi i Andrzejowi Dudzie Władimir Dżabarow, członek rosyjskiej Rady Federacji.
GW
Inne tematy w dziale Gospodarka