PGNiG pozwał – 1 lutego – Gazprom do międzynarodowego sądu arbitrażowego w Sztokholmie. Chce w ten sposób skłonić rosyjski koncern do obniżenia cen gazu dla Polski. Powinno się udać, skoro udało się już raz – przy użyciu tej samej metody – kilka lat temu.
W 2012 r. sytuacja była podobna. PGNiG domagał się od Gazpromu obniżenia cen gazu, ale ten nie chciał ustąpić. Wtedy polska firma pozwała Rosjan do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Poskutkowało, bo niedługo później Gazprom obniżył Polsce ceny gazu i to aż o 15 proc.
Późną jesienią 2014 r. – w związku z tym, że w Europie, w ślad za silnym spadkiem cen ropy, zaczął też bardzo tanieć gaz – PGNiG zażądał od Gazpromu kolejnej obniżki cen, ale także uchylenia klauzuli „bierz lub płać” w umowie z rosyjskim koncernem. Ruszyły negocjacje między obiema firmami. Gazprom jednak nie chciał zgodzić się ani na uchylenie tej klauzuli ani na tak dużą obniżkę, jakiej domagali się Polacy. W maju zeszłego roku PGNiG zdecydował się więc na międzynarodowy arbitraż w tej sprawie, którego ostatnim etapem było złożenie pozwu do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Ze względu na poufny charakter postępowania arbitrażowego polska firma nie ujawnia treści pozwu i szczegółów dotyczących jej roszczeń wobec Gazpromu.
Na PGNiG tę twardą postawę wobec Gazpromu wymusiła liberalizacja rynku gazu w Polsce, która prowadzi do coraz większej konkurencji na nim. Jeśli polski koncern nie będzie w stanie zaproponować swym klientom konkurencyjnych cen gazu, zacznie ich tracić na rzecz alternatywnych dostawców. Rosjanie też nie są w łatwej sytuacji, bo gwałtowna przecena ropy i taniejący gaz pchają ich kraj w kryzys gospodarczy. Dlatego nie chcą zgodzić się na kolejną dużą obniżkę cen dla Polski. Trzymają nas w kleszczach, bo podpisany kilka lat temu przez Waldemara Pawlaka, ówczesnego wicepremiera, kontrakt z Rosją zobowiązuje nasz kraj do kupowania określonej z góry ilości rosyjskiego gazu aż do 2022 r. Do tego czasu nie możemy kupować mniej niż 85 proc. ilości gazu zapisanej w tym kontrakcie, a jeśli kupimy mniej, to i tak za te całe 85 proc. będziemy musieli zapłacić. Na tym właśnie polega klauzula „bierz lub płać”.
Pozwanie Gazpromu do międzynarodowego sądu arbitrażowego to w tej sytuacji jedyne wyjście dla PGNiG. Rosja swe spory gazowe w takim arbitrażu już przegrywała. Była też precedensowa sprawa, w której międzynarodowy sąd arbitrażowy uznał za nieważną (bezprawną) klauzulę „bierz lub płać”, narzucaną przez Gazprom swoim klientom. Jeśli więc nawet Rosjanie teraz nie ustąpią (proces przed sądem arbitrażowym nie wyklucza jednoczesnych dalszych negocjacji PGNiG z Gazpromem i polska strona chce je kontynuować), to i tak później zostaną zapewne do tego zmuszeni przez sztokholmski sąd. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by ów sąd uznał za normalne i dopuszczalne to, że Polska musi płacić Gazpromowi za gaz więcej niż zachodnia Europa.
źródło: Biznesalert.pl, Cire.pl, informacje własne
JMK
Inne tematy w dziale Gospodarka