Budowa nowej elektrowni w Ostrołęce jest koniecznością – powiedział ostatnio w jednym z wywiadów minister energii, Krzysztof Tchórzewski. Inwestycja została zawieszona za rządów PO-PSL. Energa poinformowała, że będzie szukać współinwestora do tej budowy.
Energa ma już elektrownię w Ostrołęce, o mocy 674 MW. I to obok niej miałaby powstać ta nowa, o mocy 1000 MW. Przygotowania do niej były już bardzo zaawansowane, wykupiono teren pod jej budowę, wykonano także badania środowiskowe. Ogłoszono nawet przetarg na jej wykonawców. Nie dokończono go jednak, bo w 2014 r. Energa podjęła decyzję o wstrzymaniu tej inwestycji, tłumacząc, że nie ma ona uzasadnienia ekonomicznego. Władze firmy argumentowały, że byłoby zbyt małe zapotrzebowanie na prąd produkowany przez nową elektrownię w Ostrołęce, że miałaby ona niekorzystne warunki logistyczne (daleko od kopalń węgla) i nie sprzyjają jej prawne regulacje, dotyczące energetyki. W tym ostatnim przypadku chodziło przede wszystkim o przepisy, wynikłe z unijnej polityki klimatycznej, które psują biznesplany nowych elektrowni i bloków węglowych. W dużej mierze ze względu na nieprzewidywalność przyszłych cen uprawnień do emisji CO2, które muszą kupować takie elektrownie. Z uwagi na to trudno m.in. nakłonić banki do udzielenia kredytu na ich budowę czy rozbudowę.
To dlatego Energa poinformowała jednocześnie, że będzie poszukiwać współinwestora do budowy nowej elektrowni w Ostrołęce (tak, żeby rozłożyć ryzyko i koszty z nią związane). I gdy go znajdzie, a oprócz tego poprawią się „warunki rynkowe” dla tego przedsięwzięcia, to wtedy je „odwiesi”. Dziś jednak sytuacja jest inna. Władzę przejął PiS, którego politycy protestowali przeciwko wstrzymaniu owej inwestycji, twierdząc, że to nieuzasadniona decyzja. Minister energii w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztof Tchórzewski, wywodzi się z siedlecko-ostrołęckiego okręgu PiS. Ważne jest też to, że Ostrołęka i okolice to jeden z najsilniejszych bastionów tej partii i w ogóle prawicy w kraju, tam zawsze - jak niemal w całej Polsce wschodniej - wygrywała ona ze swą polityczną konkurencją. Więc PiS, będąc u władzy, z pewnością będzie starał się ją dopieścić.
Za budową nowej elektrowni w Ostrołęce przemawiają jednak także argumenty merytoryczne. W całej Polsce północno-wschodniej jest dziś tylko jedna elektrownia - właśnie ta istniejąca, ostrołęcka, która jest jednak za mała na potrzeby energetyczne tej części Polski. Stąd wziął się pomysł budowy nowej, większej elektrowni w Ostrołęce. Energa wyłożyła na przygotowania do niej kilkaset milionów złotych. Musiała mieć solidne uzasadnienie do wydania takich pieniędzy. Dlatego, gdy wstrzymała tę inwestycję, pojawiły się zarzuty, że była to decyzja polityczna i stała za nią rządząca koalicja. Coś jest na rzeczy, skoro rząd PO-PSL mniej więcej w tym samym czasie doprowadził do rozpoczęcia rozbudowy elektrowni w Opolu, choć w jej przypadku były podobne wątpliwości i przeciwskazania. Ale na Opolszczyźnie PO cieszyła się ogromnym poparciem, dużo większym niż PiS, a w Ostrołęce – jak już pisałem – było odwrotnie. Czy to przesądziło? Pytanie jest retoryczne.
JMK
Inne tematy w dziale Gospodarka