W Wielkiej Brytanii tymczasowo zamknięto niektóre stacje benzynowe, a inne zaczęły racjonować sprzedaż paliwa. Przed stacjami tworzą się ogromne kolejki. Wszystko przez brak kierowców ciężarówek, które wożą paliwo.
Limity i zamknięte stacje
Z powodu "bezprecedensowego popytu" operująca blisko 350 stacjami sieć EG Group wprowadziła limit zakupów benzyny do 30 funtów na klienta. Koncern BP czasowo zamknął 1200 swoich stacji, ponieważ przez brak kierowców nie można do nich dostarczyć zarówno benzyny, jak i oleju napędowego, za co obwinił niedobory kadrowe po stronie przewoźników.
Nie działają też niektóre stacje ExxonMobile przy sklepach sieci Tesco. Problemy z zaopatrzeniem już wcześniej miały również sieci supermarketów - donosi Bloomberg. Także stacje Shell zgłaszały kłopoty z dostępnością paliwa na swych stacjach.
Polecamy:
Panika wśród Brytyjczyków
Brytyjczycy wpadli w panikę i próbują się zaopatrzyć w benzynę na zapas. Dlatego w niektórych miejscowościach potworzyły się ogromne kolejki przed stacjami benzynowymi. - Mieliśmy dostawę o szóstej rano i otworzyliśmy o siódmej… i już tam jest chaos – powiedział BBC Radio Wales Breakfast jeden z właścicieli stacji. Policja apeluje, aby nie tworzyć długich kolejek i „niepotrzebnych przeszkód” na drogach, ale bez skutku.
Rząd brytyjski i koncerny naftowe zapewniają, że nie ma powodu do paniki, a zapasy benzyny i oleju napędowego są wystarczające. Dodają jednak, że brak kierowców ciężarówek utrudnia transport paliw z rafinerii do stacji benzynowych.
Brakuje 100 tys. kierowców ciężarówek
Według przedstawicieli brytyjskiej branży transportowej w kraju brakuje ok. 100 tys. kierowców ciężarówek. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE z Wysp wyjechało ok. 25 tys. kierowców, a pandemia Covid-19 wstrzymała proces uzyskiwania kwalifikacji przez nowych pracowników branży transportowej. Z powodu lockdownów nie odbyły się egzaminy dla 40 tys. kierowców.
Drugim powodem był brak uregulowanych przepisów dotyczących płac. Kierowcom opłacało się zrezygnować z transportu towarów na rzecz wożenia dzieci w autobusach szkolnych, gdzie mogli liczyć na podwyżki.
Przedstawiciele brytyjskiej branży sprzedaży detalicznej ostrzegają rząd, że jeżeli nie podejmie działań, by zmniejszyć braki kadrowe wśród kierowców ciężarówek w ciągu kolejnych 10 dni, nieuniknione staną się zakłócenia w dostawach towarów w okresie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia.
Pomysły rządu Johnsona
Jak donoszą media, rząd rozważa umożliwienie wjazdu do Wielkiej Brytanii na krótkoterminowych wizach 5 tys. zagranicznych kierowców ciężarówek. Takiego rozwiązania od miesięcy domagają się przedstawiciele sektora transportowego, którzy z zadowoleniem przyjęli te doniesienia. Jak pisze Reuters, pojawiają się jednak głosy, że nawet ten krok jest niewystarczający i w dłuższej perspektywie nie rozwiąże brytyjskich problemów z transportem.
Media brytyjskie sugerowały także, że rząd rozważa nakłonienie żołnierzy do prowadzenia cystern z paliwem w ramach planów awaryjnych.
Rząd premiera Borisa Johnsona przekonuje jednak, że nie ma obaw, iż mogłoby dojść do powtórki z lat 70. XX w., kiedy Wielka Brytania, jako „chory człowiek Europy”, została sama z niedoborami energii i szalejącą inflacją.
- Poruszymy niebo i ziemię, zrobimy wszystko co w naszej mocy, by złagodzić niedobory związane z brakiem kierowców - deklarował minister transportu Grant Shapps na antenie stacji Sky News. Dodał, że rząd podwoi liczbę egzaminów na kierowców ciężarówek, co powinno szybko rozwiązać kryzys.
Według Stowarzyszenia Sprzedawców Paliw w Wielkiej Brytanii istnieje około 8380 stacji benzynowych. Uważa się, że około 1 procent z nich jest obecnie zamkniętych.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Gospodarka