Nadchodząca fuzja PKN ORLEN i Lotosu pociągnie za sobą (co jest wymogiem Komisji Europejskiej) konieczność odsprzedaży części aktywów tych firm. Nie musi to oznaczać, że polski koncern ulegnie osłabieniu – sytuacja może być zupełnie odwrotna.
Warsaw Enterprise Institute zorganizował debatę pt. „Współpraca energetyczna w ramach Trójmorza”, w której eksperci WEI oraz zaproszeni goście przeanalizowali jeden z głównych filarów kooperacji państw w ramach inicjatywy Trójmorza, jakim jest energetyka.
Nowy gracz na polskim rynku paliw
Obecnie Polska znajduje się w niezwykle ważnym punkcie. Już w czerwcu poznamy nowego partnera PKN ORLEN, a co za tym idzie, nowego gracza na polskim rynku, który przejmie odsprzedane – w ramach fuzji – aktywa. Wciąż nie wiadomo, jakie firmy będą zainteresowane obecnością w Polsce, ale – jak tłumaczył Maciej Szozda ekspert ds. rynku paliw – choć nie znamy oficjalnej listy oferentów, to na rynku mówi się już o kilku spółkach poważnie zainteresowanych tą transakcją.
Zobacz też:
PKN ORLEN zakończył emisję zielonych obligacji
PKN ORLEN - dywidendy za 2020 rok. Absolutorium dla Daniela Obajtka
Z uwagi na to, że jest to fuzja podmiotu z dominującym udziałem Skarbu Państwa, to kryteria wyboru partnerów są rzeczą niezwykle złożoną. – Zainteresowani są przede wszystkim Saudi Aramco z Arabii Saudyjskiej, węgierski MOL i słyszy się także o Circle K. Nie sądzę, aby BP było zainteresowane tymi aktywami – mówił podczas debaty Maciej Szozda.
MOL, Saudi Aramco czy Circle K?
– Co może nam dać Saudi Aramco? Przede wszystkim ropę naftową, ale oprócz tego oraz know-how w zakresie petrochemicznym i upstreamowym. Natomiast boję się Saudi Aramco z dwóch przyczyn. Po pierwsze dlatego, że nie mamy do czynienia z demokratycznym krajem, który będzie naszym parterem. Po drugie, państwo to nie ma żadnych aktywów w Europie. Nie wiadomo po co im wejście do Europy akurat przez Polskę. Chyba że są to jakieś geopolityczne wojny np. z Rosją? Jeżeli zaś chodzi o Circle K to oni nie wniosą żadnego know-how w zakresie petrochemicznym, który Gdańskowi jest niezwykle bardzo potrzebny - uważa Szozda.
Według eksperta firmą, która najbardziej będzie pasowała do tej roli, jest MOL. Koncern ten, wielkością zbliżony do PKN ORLEN, posiada zarówno rafinerie, petrochemie, jak i dużą sieć stacji paliwowych (ok 2 tys.) w krajach regionu. Gdyby dokonać wymiany zasobów między tymi firmami, spółka PKN ORLEN-LOTOS mogłaby de facto zwiększyć zasięg i zyskać dostęp do rafinerii w regionie. Należy również zauważyć, że MOL posiada znaczną bazę polskich akcjonariuszy, którzy posiadają 5% całego kapitału zakładowego spółki, czyli około 11% akcji w wolnym obrocie.
Transakcja polityczna czy biznesowa?
Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby znalezienie partnera, z którym będzie można dokonać transakcji swapowej, tj. wymiany zasobów rafineryjno-petrochemicznych i stacji benzynowych w regionie, w pobliżu Polski, tak by nabytych zasobów można było użyć do stworzenia silnej synergii.
Zdaniem Pawła Czerwińskiego, doradcy Prezydenta RP, transakcja będzie miała charakter także polityczny. - Mam nadzieję, że taki skonsolidowany podmiot będzie miał istotną pozycję międzynarodową. Nie tylko w skali regionu, a na pewno czołową w skali Trójmorza. Ponadto każde przedsięwzięcie, które przyczyni się do przyspieszenia dekarbonizacji, jest pozytywne – także w kontekście politycznym, bo wpływa na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej - powiedział Czerwiński.
Takiego samego zdania był dziennikarz i analityk Jakub Pawłowski, który ocenił, że w przypadku tak dużych transakcji i tak dużych strategicznych aktywów, trudno mówić wyłącznie o biznesowych kwestiach. - Wybierając korporację, która wchodzi do Polski, wpuszczamy elementy rządu tego państwa, dlatego rzeczą najbardziej istotną jest spojrzenie na to, czy jest to nam rząd przychylny - dodał historyk Andrzej Krajewski.
Prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski skonstatował, że Polska stała się w ostatnich latach bardzo aktywnym i atrakcyjnym miejscem dla inwestorów. – Wpływ państwa na energetykę jest istotny i w całej tej transakcji najważniejszym elementem jest dopuszczenie, poprzez wytyczne KE, na polski rynek nowego podmiotu innego niż dotychczasowi gracze do rynku hurtowego paliw. Ważne jest wybranie takiego partnera, który też coś dodatkowego nam da. Coś, co nie jest tylko zerami i jedynkami na koncie.
Dlaczego połączenie PKN ORLEN i Lotosu jest takie ważne
Jacek Ciborski, ekspert Departamentu Fuzji i Przejęć PKN ORLEN, podkreślał, jak ważna jest ta fuzja dla naszego kraju, tłumacząc, iż jest to jedna z największych (o ile nie największa w historii Polski), transakcja ostatnich 30 lat. – PKN ORLEN, oceniając partnerów do realizacji fuzji, bierze pod uwagę m.in. zapewnienie bezpieczeństwa transakcji, a także zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju (dostawy paliw do gospodarki na uzasadnionych ekonomicznie warunkach) – tłumaczył.
Jak zaznaczył, podmioty, które nie zapewnią stabilności funkcjonowania Lotosu jako rafinerii procesingowej po wprowadzeniu środków zaradczych, a także nie mają przychylności politycznej czy nie mają tej samej wizji strategicznych kierunków rozwoju, nie są zapraszane do negocjacji. - Będziemy oceniać przyszłych partnerów także przez pryzmat wartości, jaką mogą wnieść ze sobą - podkreślił.
Ryzyka nie ma?
Na pytanie prowadzącego debatę Tomasza Wróblewskiego o to, jakie PKN ORLEN widzi ryzyko w przeprowadzeniu fuzji, Jacek Ciborski odpowiedział, że nie dostrzega praktycznie żadnego ryzyka. Dodatkowo nie obawia się, że wybrana przez nich spółka nie zostanie zaakceptowana przez Komisję Europejską. – Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, że wybieramy partnera niespójnego z wizją i oczekiwaniami KE – dodał.
Obaw przed fuzją, a także sprzedażą polskich aktywów nie ma także Maciej Szozda, który stwierdził, iż konieczność pozbywania się aktywów w wyniku ekspansji jest czymś zupełnie normalnym. – Standardem jest układanie pod względem konkurencyjnym rynku tak, żeby połączone aktywa spełniały wymogi, jakie nakłada na nie UE. Nie widzę praktycznie żadnych zagrożeń w tej fuzji, chociaż wolałbym pewnych partnerów bardziej, a niektórych mniej - ocenił ekspert.
Dziennikarz Kuba Pawłowski zwracał także uwagę na to, jak ważne w takiej fuzji jest unikanie wrogich przejęć. – Nie ma jednoznacznego protokołu, jak należy zabezpieczyć się przed wpływami takich państw, jak Rosja, która ma zakusy, by część naszych aktywów uszczknąć albo po prostu siać chaos w regionie (co do tej pory wykorzystywali skutecznie).
Przepychanka ws. MOL-a. Polska może brać przykład
W tym kontekście przypomniał "przepychankę" prawno-legislacyjno-proceduralną, która miała miejsce w 2007 roku. Do MOL-a, który był już po swojej wstępnej ekspansji, „podchody” zaczęła robić austriacka spółka OMV, która złożyła ofertę wykupienia części aktywów. Spółka węgierska uznała to za wrogie przejęcie i nie zgodziła się na taką sytuację. Spółka austriacka odsprzedała więc 21% swoich udziałów właśnie spółce rosyjskiej. I wtedy zaczęła się cała gra ze strony Węgier, które wprowadziły nowe zapisy (by w przyszłości chronić się przed takimi wrogimi przejęciami), by żaden akcjonariusz nie mógł wykorzystać więcej niż 10% praw swojego głosu.
Na koniec dziennikarz dodał, że: Polska mogłaby nauczyć się na tej przepychance i zastosować podobne mechanizmy. Strona węgierska podkreślała ponoć wielokrotnie, że może nam pomóc, gdyby doszło do tego typu sytuacji.
W lipcu br. odbędzie się VI szczyt inicjatywy Trójmorza, w ramach którego zorganizowane zostanie forum biznesu, na którym omówione będą programy dotyczące bezpieczeństwa energetycznego i modernizacji energetyki sieci przesyłowych.
Zapis wideo debaty:
Nie przegap:
Rusza akcja szczepienia dzieci w wieku 12-15 lat. Wiadomo, jaki preparat dostaną
Polska przystępuje do paszportów "covidowych". Są nowe informacje o obostrzeniach
Inne tematy w dziale Gospodarka