Polska może być neutralna klimatycznie za 30 lat. Dekarbonizacja gospodarki ma kosztować 380 mld euro - wynika z raportu firmy doradczej McKinsey.
W poświęconym Polsce raporcie z 9 czerwca 2020 r. McKinsey wymienia liczne korzyści gospodarcze płynące z dekarbonizacji.
W Polsce emisje powstają głównie w pięciu obszarach: energetyce (38 proc.), przemyśle (22 proc. wszystkich), transporcie (15 proc.), budynkach (szczególnie podczas ich ogrzewania i klimatyzowania – 11 proc.), rolnictwie (blisko 11 proc.).
Wszystkie te sektory wymagają jednoczesnych działań zmierzających do dekarbonizacji.
Energetyka
Największe wyzwanie niesie transformacja tego sektora. Tam około 77 proc. energii elektrycznej pochodzi z węgla.
Chcąc osiągnąć neutralność klimatyczną w Polsce, udział węgla w miksie energetycznym Polski trzeba zmniejszyć o prawie 95 proc. Natomiast udział OZE musiałby zwiększyć się o 80 proc.
Największym pojedynczym źródłem energii po 2030 roku może stać się energia pochodząca z wiatru. Do 2050 roku powinna odpowiadać za około 75 proc. całkowitej produkcji energii.
Według tego scenariusza moce wytwórcze morskiej energetyki wiatrowej mogłyby wzrosnąć do 45 gigawatów i w 2050 roku odpowiadać za 53 proc. całkowitej produkcji energii. Z kolei moc elektrowni lądowych mogłaby osiągnąć 35 gigawatów, czyli 20 proc. całkowitej produkcji energii.
Dekarbonizacja w energetyce może postępować stopniowo przez 30 lat.
Przemysł
W 2017 roku sektor przemysłowy odpowiadał za 22 proc. wszystkich emisji (91 megaton ekwiwalentu CO2 w Polsce). Pochodziły one głównie z procesu produkcji paliw, cementu, chemikaliów i stali. Przy tym, do 2050 roku emisja z produkcji przemysłowej w Polsce może wzrosnąć o 19 proc.
Mimo to, redukcja emisji w przemyśle może sięgnąć 97 proc. Warunkiem są inwestycje w niskoemisyjne technologie. Mogłoby się tak stać dzięki poprawie efektywności energetycznej, elektryfikacji procesu wytwarzania ciepła i technologii wychwytywania, wykorzystywania i składowania dwutlenku węgla (CCUS).
Proces dekarbonizacji w przemyśle może rozpocząć się stosunkowo późno.
Transport
W 2017 roku transport odpowiadał za emisję 15 proc. całkowitych emisji w Polsce. Z tego 98 proc. emisji pochodziło z transportu drogowego. Zaś pozostałe 2 proc. z transportu kolejowego i lotniczego w obrębie kraju.
Cel neutralności klimatycznej do 2050 r. wymagałoby niemal całkowitej redukcji emisji generowanych przez sektor transportowy. Byłaby to redukcja o 99 proc., czyli 62 megatony CO2.
„Dekarbonizacja transportu może rozpocząć się stosunkowo wcześnie, dzięki wprowadzeniu aut z napędem elektrycznym, gdyż w ciągu najbliższej dekady ogólne koszty posiadania większości pojazdów powinny zrównać się z kosztami dla samochodów z napędem spalinowym” – piszą autorzy raportu.
Budynki
W 2017 r. emisje związane z budynkami – głównie procesami ich ogrzewania oraz klimatyzowania – stanowiły 11 proc. emisji w Polsce. W jego ramach 84 proc. pochodziło z sektora mieszkalnego, a 16 proc. z komercyjnego.
Tu także nie trzeba się szczególnie spieszyć. Redukcja emisji w tym obszarze to z jednej strony zwiększanie wydajności energetycznej budynków, a z drugiej zmniejszanie zużycia energii przy ich ogrzewaniu i chłodzeniu.
Rolnictwo
Jak na razie to między innymi w tym sektorze nie da się zredukować emisji gazów cieplarnianych do zera. W 2017 r. rolnictwo odpowiadało za 11 proc. (44 megaton ekwiwalentu CO2) emisji w Polsce, z czego 75 proc. pochodziło z metanu i tlenków azotu. Powstają one głównie w związku z wykorzystaniem nieorganicznych nawozów sztucznych do użyźniania gleby, uprawą gleb organicznych oraz w procesie fermentacji jelitowej u bydła mlecznego i mięsnego.
Pozostałe 25 proc. to CO2 generowany głównie na skutek zużycia paliwa przez maszyny rolnicze.
„Dekarbonizacja w rolnictwie polegałaby głównie na rezygnacji z maszyn zasilanych przez paliwa kopalne na rzecz sprzętu niskoemisyjnego i na ograniczaniu emisji generowanych przez zwierzęta” – głosi raport.
Jak osiągnąć neutralność klimatyczną?
Zmiany w wymienionych sektorach gospodarki musiałyby być naprawdę znaczące. Zwłaszcza, że analiza modelu systemu energetycznego Polski wskazuje, że do 2050 r. spodziewać się należy 50-procentowego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną.
Część z nich mogłaby rozpocząć się od razu (jak na przykład elektryfikacja transportu), inne wymagają wieloletnich modernizacji.
Za okoliczność sprzyjającą można uznać fakt, że infrastruktura energetyczna w Polsce się starzeje – około dwóch trzecich mocy elektrowni węglowych w kraju ma więcej niż 30 lat. Wkrótce z dekarbonizacją czy bez niej – konieczna będzie ich wymiana.
Ponadto, aby sprostać prognozowanymi wzrostowi zużycia energii elektrycznej, konieczne będą inwestycje w nową infrastrukturę energetyczną. To okazja do zastąpienia produkcji energii z paliw kopalnych technologiami bezemisyjnymi.
Wydatki na dekarbonizację
Nawet bez inwestycji związanych z dekarbonizacją wydatki Polski na niezbędną wymianę infrastruktury i budowę nowych jej elementów w pięciu przeanalizowanych obszarach - energetyka, budynki, transport, przemysł i rolnictwo - wyniosą 1,2-1,3 bln euro. W latach 2020-2050 dodatkowe nakłady inwestycyjne prowadzące do dekarbonizacji wyniosłyby w sumie 380 mld euro, czyli średnio 13 mld euro rocznie - pisze McKinsey.
Można się spodziewać, że koszty operacyjne zmniejszą się o 75 mld euro. Dekarbonizacja powinna poprawić bilans handlowy kraju. Wynikałoby to głównie ze spadku importu paliw kopalnych o ok. 15 mld euro w skali roku.
Korzyści z dekarbonizacji
Znaczące korzyści gospodarcze mógłby Polsce przynieść rozwój niskoemisyjnych gałęzi gospodarki, np. produkcja komponentów pojazdów elektrycznych, morska energetyka wiatrowa na Bałtyku, produkcja pomp ciepła czy elektrycznych maszyn rolniczych, a także działalność badawczo-rozwojowa - wynika z analiz McKinseya. Te obszary mają potencjał, by zwiększyć wzrost gospodarczy o 1-2 proc. i przyczynić się do powstania 250-300 tys. nowych miejsc pracy.
W przyjętym przez McKinseya najbardziej efektywnym kosztowo scenariuszu, do 2050 r. Polska jest w stanie obniżyć poziom emisji gazów cieplarnianych względem 2017 r. o 91 proc. oraz zwiększyć pochłanianie dwutlenku węgla na tyle, by zrekompensować pozostałe 9 proc. emisji, których ograniczenie jest szczególnie trudne. Tym samym Polska mogłaby osiągnąć neutralność emisyjną do 2050 r.
Odejście od węgla w energetyce w Polsce nastąpi w perspektywie 25 lat. Szybsze tempo - w ciągu 10 lat - oczekiwane przez Unię Europejską nie jest możliwe "ze względów technicznych, ekonomicznych, społecznych" - mówił w połowie maja na Europejskim Kongresie Gospodarczym Online prezes polskiej spółki energetycznej PGE Wojciech Dąbrowski.
Polska będzie się stopniowo dekarbonizować. Produkcja energii z węgla w ciągu najbiższych 20-30 lat będzie technologią schodzącą - nie tylko z powodu regulacji klimatycznych, ale także z powodu warunków w polskich kopalniach, gdzie węgla jest coraz mniej, i zalega coraz głębiej. Mówił prezes Dąbrowski. Zazanczył jednak, że wszelkie zmiany w energetyce "muszą być prowadzone w pełnej zgodzie ze stroną społeczną".
Jak zauważył, finansowanie rozwoju energetyki ze źródeł odnawialnych byłoby efektywniejsze, gdyby wytwarzanie energii opartej na węglu było wydzielone do osobnego podmiotu. Pozwoliłoby na lepsze finansowanie budowy farm wiatrowych na morzu (offshore) i na lądzie (onshore) oraz rozwój ciepłownictwa opartego na gazie.
KJ
Inne tematy w dziale Gospodarka