ppaleczny ppaleczny
3396
BLOG

Praca magisterska premiera Morawieckiego jest skandalem naukowym i moralnym

ppaleczny ppaleczny Polityka Obserwuj notkę 16

Premier Mateusz Morawiecki jest synem Kornela Morawieckiego, założyciela „Solidarności Walczącej”, kreowanego dzisiaj na narodowego bohatera. To co jest szokujace to fakt, że M. Morawiecki pracę magisterska z historii obronioną w 1992 roku na Uniwersytecie Wrocławskim pisał własnie o ojcu i jego organizacji. Tytuł pracy: Geneza i pierwsze lata „Solidarności Walczącej”. Już pierwsze zdanie pracy magisterskiej zdumiewają:

 „Pisanie pracy z historii najnowszej, historii ostatnich lat, ma swoje wady i zalety. Zasadniczą wadą jest niezakończenie procesu dziejowego, a co za tym idzie, niemożność spojrzenia na zachodzące zmiany i wydarzenia z perspektywy kilkunastu, kilkudziesięciu lat albo wieków.”. 

Innymi słowy M. Morawiecki nie pisał pracy magisterskiej z historii najnowszej, tylko hagiografie i apoteozę swojego ojca i jego organizacji. Curiosum. Kto z profesorów UW na taką tematykę – i dlaczego – się zgodził? Praca jest nudna i praktycznie dzisiaj nieczytelna, po kilku stronach – mimo, że temat mnie osobiście pasjonuje – zrezygnowałem z lektury. Dlaczego? Nieporadny język, nieumiejętność formułowania myśli, nieumiejętność przedstawienia i charakterystyki politycznych nurtów kształtujących konflikty wewnątrz „Solidarności”.

 W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, ze M. Morawiecki nie czytał – a jeżeli czytał, to nie zrozumiał – tak podstawowych dla historii politycznej Polski dzieł jak „Rewolucja bez rewolucji” Leszka Moczulskiego, że cały krytyczny pod adresem historii Polski nurt myśli lewicowej np. J. Kuronia czy A. Michnika, jest mu kompletnie obcy i niezrozumiały. Liczy się tylko patriotyzm – oczywiście radykalny, oczywiście bezkompromisowy.

 Jednak zmusiłem się do dalszej lektury i nie żałuje, ponieważ w dalszej części pracy M. Morawiecki wyjawił nazwiska  towarzyszy z podziemia, których bezpieka złamała. W rozdziale "Aresztowania i przesłuchania" ujawnił nazwiska osób, które po aresztowaniach poszły na współpracę z SB i donosiły na kolegów. 

  "W wypadku osób, które nie sprawdziły się w warunkach konspiracji lub uległy zabiegom SB podczas śledztwa, nie ma chyba konieczności zatajania ich nazwisk" - napisał Mateusz Morawiecki. Ale dalej napisał nie zdając sobie sprawy z logicznych absurdów zdania, cytuję:

 "Winę za ich chwile załamania ponoszą przede wszystkim nie oni sami, lecz ci, którzy do tego załamania doprowadzili".

 Logika, która wytłumaczy wszystko, nawet szmalcownika, który sprzedawał Żydów hitlerowcom, bo przecież to własnie hitlerowcy i ich terror doprowadził do załamania się moralnego szmalcownika...CALOSC CZYTAJ TUTAJ

ppaleczny
O mnie ppaleczny

dziennikarz pracujący w USA i w Polsce

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka